Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością
autorki, to moje pierwsze spotkanie z jej piórem. Sam tytuł tej książki
wskazuje na to, że będziemy zagłębiać się w historię II Wojny Światowej, a jest
to temat, który nie każdego interesuje. Jednak ja byłam ciekawa, co znajdę w
tej lekturze.
Paweł Rylski pracuje nad książką na temat Bursztynowej
Komnaty, próbuje rozwiązać zagadkę jej zniknięcia. Wygląda na to, że odkrył
prawdę skrywaną od lat, niestety, przypłacił to życiem. Jego żona nie może
uwierzyć w to co się stało, a gdy w dniu pogrzebu ktoś włamuje się do jej
mieszkania i kradnie wszystkie dokumenty jej zmarłego męża, wszystko wskazuje
na to, że śmierć jej męża nie była przypadkiem. Kobieta na własną rękę próbuje
odkryć prawdę.
Matias jest byłym agentem służb specjalnych PRL-u. Choć już
nie pracuje w firmie, przypadkiem natknął się na spotkanie dwóch Rosjan z
kontrwywiadu, Próbuje odkryć co stoi za ich obecnością w Polsce. Uruchamia
swoje stare kontakty i zaczyna drążyć temat, wszystko prowadzi do Bursztynowej
Komnaty oraz do Ewy Rylskiej.
Kto zabił Pawła Rylskiego i dlaczego wszystko prowadzi do Bursztynowej Komnaty oraz do Rosji?
Kto zabił Pawła Rylskiego i dlaczego wszystko prowadzi do Bursztynowej Komnaty oraz do Rosji?
Ta pozycja okazała się dużym wyzwaniem dla mnie. Mimo że
lubię historię, nie wiele wiem na temat owej Bursztynowej Komnaty, w żaden
sposób nie mogłam sobie nic przypomnieć, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu,
że nie wiele uczono nas o niej. Kolejnym wyzwaniem była sama treść. W pierwszej
chwili myślałam, że będzie to ciekawe doświadczenie, niestety, lektura okazała
się nie zbyt interesująca, a dodatkowo zaczęła usypiać zamiast rozbudzać ciekawość.
„Bursztynowa Komnata często określana jest mianem "ósmego cudu świata". Została stworzona w XVIII wieku przez mistrzów cechowych w Gdańsku. Podarowana carowi Piotrowi Wielkiemu trafiła do jego Pałacu Letniego pod Petersburgiem. Później przeniesiono ją do Pałacu Zimowego, a następnie do imponującego budynku carycy Katarzyny w Carskim Siole. Tam do dziś znajduje się kopia Komnaty. W 1941 roku oryginał został zrabowany przez Niemców. Niedługo potem słuch po nim zaginął. Szukały jej państwowe służby Polski, Niemiec i Rosji a także całe rzesze poszukiwaczy skarbów.”
„Bursztynowa Komnata często określana jest mianem "ósmego cudu świata". Została stworzona w XVIII wieku przez mistrzów cechowych w Gdańsku. Podarowana carowi Piotrowi Wielkiemu trafiła do jego Pałacu Letniego pod Petersburgiem. Później przeniesiono ją do Pałacu Zimowego, a następnie do imponującego budynku carycy Katarzyny w Carskim Siole. Tam do dziś znajduje się kopia Komnaty. W 1941 roku oryginał został zrabowany przez Niemców. Niedługo potem słuch po nim zaginął. Szukały jej państwowe służby Polski, Niemiec i Rosji a także całe rzesze poszukiwaczy skarbów.”
Akcja książki rozgrywa się na początku lat dziewięćdziesiątych
XX wieku. To właśnie w tedy rozpadł się ZSRR i nastąpił wielki przewrót w
Polsce. Ewa Rylska odstaje od standardów tamtej rzeczywistości. Nie nosi butów
na obcasie, ani spódnic, włosy ma krótkie jak u mężczyzny, obserwujący ją
policjanci określają ją mianem „kobiety z jajami”. Do tego jest bardzo uparta i
dąży do swojego wyznaczonego celu. Matias to alkoholik wychodzący z nałogu,
jest także wdowcem, który bardzo się zaniedbał, ale próbuje to zmienić. Ma
dobrego nosa do ludzi oraz do spraw kryminalnych.
Męczyłam tę pozycję cztery dni, dopiero pod sam koniec wątek
kryminalny nabrał takiego tempa, przez co bardzo ciężko było się od lektury
oderwać. Przy okazji poznajemy także rozwiązanie zagadki Bursztynowej Komnaty,
przyznam szczerze, że to bardzo ciekawa teoria. Autorka bardzo dobrze
wykreowała swoich bohaterów, nigdy bym się nie domyśliła kto jest kim.
Przeżyłam nie mały szok kiedy prawda wyszła na jaw. Jeżeli chodzi o sam wątek
kryminalny, pisarka utkała genialną sieć kłamstw, do samego końca bawi się
czytelnikiem, aby na samym końcu wprowadzić go w osłupienie.
Lektura może być gratką dla fanów historii i znawców
tajemnicy Bursztynowej Komnaty. Zwykli czytelnicy mogą być trochę zawiedzeni,
bo pierwsza połowa jest po prostu nudna i zniechęca do czytania. Wszystko
ciągnie się jak te przysłowiowe flaki z olejem. Nie ma w tym nic porywającego,
a sam język, którym książka została napisana, do najprostszych i łatwych do
czytania nie należy. Książka potrzebuje wysilenia umysłu i dużego skupienia,
przez co bardzo wiele traci.
Jolanta Maria Kaleta jest od urodzenia wrocławianką, z
wykształcenia historyk i politolog. Przez szereg lat pracowała we wrocławskich
muzeach – Muzeum Sztuki Medalierskiej i Muzeum Historycznym. Uczyła we
wrocławskich liceach historii i wiedzy o społeczeństwie. Miłośniczka górskich
wędrówek, pieszych i rowerowych.
Moja ocena: 5/10
Liczba stron: 477
Moja ocena: 5/10
Liczba stron: 477
Data premiery: 18.10.2014
Wydawnictwo: Psychoskok
Kurczę, tematyka by mi podpasowała, ale wolę raczej jakieś autobiograficzne wojenne. A wczoraj byłam w bibliotece i widziałam coś o Bursztynowej Komnacie :)
OdpowiedzUsuńAutorka ma bardzo dużo książek o tematyce wojennej, także może znajdziesz coś dla siebie :)
Usuń"język, którym książka została napisana, do najprostszych i łatwych do czytania nie należy"- Co konkretnie masz na myśli? Powieść z reguły jest napisana językiem odbiegającym od tekstu rzucanego przez meneli na przystanku tramwajowym. Za wyjątkiem książek Masłowskiej.
OdpowiedzUsuńNie chodzi o język, którym posługują się menele.. Chodzi o dobór odpowiedniego słownictwa, który wpływa na przyswajalność czytanego tekstu. Wiele książek jest pisane językiem potocznym przez co ocenia się książkę także w ten sposób.
UsuńNie znam książek na poziomie napisanych językiem potocznym. Do pisania powieści służy język literacki. Jedynie dialogi mogą toczyć się w mowie potocznej, żargonem środowiskowym i to też bez przesady. Łapiąc się za pisanie recenzji warto znać choć podstawowe zasady i dysponować bogatym słownictwem. Muszę zatem sięgnąć po tego Strażnika, bo to chyba dobra pozycja.
OdpowiedzUsuńPiszę językiem zrozumiałym dla dzieci i młodzieży oraz prostych ludzi, to oni najczęściej zaglądają na takie blogi jak mój. Nie potrzeba wyszukanego słownictwa aby przekazać to co najważniejsze. Zresztą jakbym tak pisała, to nikt z wymienionej przeze mnie grupy społecznej, nie zrozumiałby co piszę. Blog ma być dla ludzi, a nie dla profesorów z uniwersytetów.
UsuńZapowiada się kolejna świetna lektura tej autorki
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury :)
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń