Z twórczością autora spotkałam się już wcześniej, a była to
książka „Dream” (recenzja tutaj). Dlatego kiedy zaproponował mi objęcie
patronatem swojego najnowszego dzieła, nie wahałam się ani chwili. Wiedziałam,
że będzie to kolejna pozycja, która wywoła we mnie wielkie emocje i to nie
tylko ze względu na tematykę, ale także dzięki samemu autorowi. „Przepraszam za
krzywdę” to tytuł, którego od samego początku, obawiałam się. Nie wiedziałam
czy słusznie, po prostu, podświadomie czułam, że będzie to coś mocnego…
Michał jest dzieckiem, którego jego ojciec nigdy nie chciał
mieć, a jego matka zmarła przy porodzie. Mimo wszystko Tadeusz zapewnił mu
szczęśliwe dzieciństwo, aż do pewnego dnia. W tedy coś się w nim zmieniło,
przestał z czymś walczyć. Zrobił niewyobrażalną rzecz dla normalnego człowieka.
Z wesołego i szczęśliwego dziecka, Michał zmienił się w przerażający obraz
skrzywdzonej, bezbronnej istoty. Ból i cierpienie były nieodłącznym elementem
jego nowej egzystencji. Jak po czymś takim się pozbierać, jak dalej żyć?
Dlaczego musiało do tego dojść?
Patrząc na objętość książki, nie jest ona wielka. Byłam
zdziwiona tym faktem, ale nie wiem czy moja psychika udźwignęłaby więcej.
Wszystko zaczynia się niepozornie, delikatnie, każdy kolejny rozdział jest
coraz mocniejszy, brutalniejszy i bardziej przerażający. Czytając miałam ciarki
na plecach, byłam zszokowana i nie dowierzałam, że gdzieś na świecie, coś
takiego może się dziać. A przecież do napisania tej książki, autor został
zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Na pewno przez długi czas nie zapomnę
tej lektury. O niej nie da się tak łatwo zapomnieć, ulokowała się dogłębnie w
mojej pamięci i szybko jej stamtąd nie wyrzucę.
Michał przeżywa tragedię, śmierć swojego przyjaciela,
którego zabił ojciec. W tym samym czasie coś zaczyna się dziać w jego domu.
Nagle nie czuje się już bezpiecznie, boi się ojca i czuje, że go traci. Nie
rozumie zachowania ojca sięgającego po alkohol. A to tylko początek jego
gehenny. Po alkoholu dochodzi bicie, a później jest coraz gorzej. Dotąd
beztroski nastolatek, dobrze się uczący i dobry dla wszystkich, zmienia się w
coś przerażającego. Machinę bez uczuć. Tadeusz przykładny ojciec z dnia na
dzień staje się potworem. Bez ostrzeżenia coś w nim pęka, ciągnąc za sobą
ogromne konsekwencje.
Od samego początku zostałam złapana w macki lektury. Nie
mogłam się od niej oderwać, każda kolejna strona zbliżała mnie do końca,
którego wyczekiwałam. Chciałam już zakończyć ten koszmar, a jedynym wyjściem
było znaleźć się na ostatniej stronie. Przerwanie czytania nic by tutaj nie
dało. Aby wyrzucić wszystkie emocje, które się we mnie skumulowały, od razu
zabrałam za pisanie się tej recenzji. Może to choć trochę pomoże mi uspokoić
nadszarpnięte nerwy, a obrazy z mojej głowy się wyciszą. Spodziewałam się
mocnej książki, ale nie, aż tak bardzo. Istna burza emocjonalna, po której ciężko
się pozbierać.
Autor pomału stara przygotować nas, na to, co ma nastąpić.
Niestety, do tego nie da się w żadnym, wypadku przygotować. A mimo wszystko,
znajdą się tacy, co przyczepią się do wszystkiego. Owszem, gdyby autor
rozbudował kilka wątków, czytelnik mógłby mieć lepszy obraz na całą sytuację, a
nie tylko domysły. Tak samo, można było popracować nad scenami okrucieństwa jakie musiał przeżywać ten
dwunastolatek. Ale logicznie myśląc połowa czytelników „Przepraszam za krzywdę”,
byliby pedofile. Marcin Legawiec z
umiarem dostosował książkę do warunków i przesłanek nim kierujących. I uważam,
że pod tym względem dobrze zrobił nie rozbudowując tego. Niekiedy minus jest
plusem.
Marcin Legawiec, ur. 24 września 1990 roku w Staszowie,
wychował się w Połańcu. Obecnie zamieszkały w Tarnobrzegu. Polski
dramatopisarz. Zadebiutował powieścią „Dream” (wyd. Psychoskok). Pierwsze swoje opowiadanie napisał mając siedem lat.
Pisanie jest jego największą pasją, przyjacielem, który pozwala uciec od
rzeczywistości. Po wielu latach pisania i nabywania doświadczenia w pisaniu
dramatów, zdecydował się na wydanie swojej twórczości.
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 122
Data premiery: 30 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Self-publishing
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale Twoja recenzja mnie zachęca, więc będę się za nią rozglądać
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, naprawdę warto po nią sięgnąć :)
UsuńZ ciecierpliwością czekam na dzień premiery :) Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńJakkolwiek jest, muszę poszukać tej książki, koniecznie ją przeczytać. Zapowiada się naprawdę dobra rzecz.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Dobra i mocna książka, o której łatwo się nie zapomina .. :)
UsuńMocna książka, mocna tematyka. Jestem zainteresowana, widać, że książka to nie byle co.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka trafi w Twój gust czytelniczy :)
UsuńBardzo dobre opinie zbiera ta książka, chętnie bym sięgnęła;) wiem, tematyka trudna, ale lubię takie pozycje
OdpowiedzUsuńJa również lubię taką tematyke, trafia prosto do serca i zapada w pamięci..
Usuń