Ostatnimi czasami dość dużo, nowo wychodzących książek, w
swoim tytule ma nawiązanie do lawendy. Nie wiem dlaczego tak jest, może to
jakiś chwyt marketingowy, a może zwykły zbieg okoliczności. Jednak przez to
wszystko, podeszłam do tej lektury z dużym dystansem. Pewnie zastanawiacie się,
co wyszło z takiego podejścia, być może, także zastanawiacie się, czy nie
jestem przewrażliwiona. Zaraz o wszystkim się przekonacie.
Olivier, młody Amerykanin, który wiecznie podąża za wielką
karierą i pieniędzmi. Pewnego dnia spacerując po alei, trafia do małej
księgarni, prowadzonej przez pewnego Włocha Giovanni’ego. Pierwotnym celem,
udania się do tejże księgarni, była chęć przeczytania książki, ale lektura,
którą wybrał mu Włoch, niesie za sobą o wiele więcej. Chłopak porzuca swoje
dotychczasowe życie i wyrusza na poszukiwanie autorki i swojej prawdziwej
miłości. Podąża drogą, którą podążała autorka. Czy odnajdzie to czego szukał?
Czy uwierzy, że prawdziwa miłość istnieje?
Autorzy w różnym stopniu zachwycają swoją twórczością. Dużym
plusem jest to, że autorka jest Polką, a bardzo cenię sobie polskich autorów.
Uwielbiam poznawać, naszą rodzimą literaturę i wielokrotnie się zdarza, że jest
ona lepsza od tej zagranicznej, którą większość uwielbia. Jednak w tym
przypadku nie odczułam głębokiego zachwytu, czytając tą pozycję. Rozumiem
koncepcję autorki, która miała na celu z wizualizowanie nam każdego obrazu,
miejsca, a nawet smaku, niestety, po pewnym czasie było to męczące i
zagmatwane, jednym słowem było tego za dużo. Choć muszę przyznać, że w
niektórych momentach ciekła mi ślinka na opisywane potrawy, a opisywane
krajobrazy były przepiękne.
Olivier, który jest tu głównym bohaterem, w pewnym momencie
zaczyna poszukiwać swojego sensu życia. Rozważa istnienie prawdziwej miłości,
bo jedyną jaką zna to tą zrodzoną z pożądania. Związek, który tworzy ze swoją
dziewczyną, na pewno nie można nazwać miłością, a takie związki nie mają szansy
przetrwania. Dlatego nie dziwi mnie jego fascynacja książką, ani to, że tak
radykalnie zmienia swoje życie. Jest to bardzo odważny krok, jednak nie zawsze
słuszny. Nie każdy zdecydowałby się na rzucanie pracy, mając dobre stanowisko i
wysoką pensję, co innego porzucenie dziewczyny, tą zawsze można zastąpić inną
Muszę przyznać, że lekturę czyta się dosyć szybko, o ile nie
rzuci się książką w kąt. Jest niewymagająca, choć czasami bardzo irytuje. Duża
ilość opisów, po pewnym czasie męczy czytelnika. To co próbowała przekazać
autorka jest zrozumiałe, bo opisy przemawiają do naszych zmysłów i wyobraźni,
jednak na dłuższą metę, taki poziom nasycenia, daje przesyt. Objawia się to
całkowitym mętlikiem i małą przyswajalnością czytanego tekstu. Ze względu na
ten przesyt informacji, który występuje podczas czytania, nie mogę stwierdzić,
że można zrelaksować się przy lekturze. Nie mogę stwierdzić, że lektura jest
wciągająca i nie da się o niej zapomnieć, bo jest wręcz przeciwnie. Bynajmniej,
taj się działo w moim przypadku.
Kolejnym minusem był wątek poszukiwań, całkowicie zagubił
się w tych wszystkich opisach. Główny bohater dużo stracił ze swojej
osobowości, bo mimo że cały czas jesteśmy świadkami zmian jakie w nim
zachodzą, to niestety, ale trzeba wszystkiego się domyślać. Samo zakończenie
książki było bardzo przewidywalne, co w tym przypadku nie jest niczym dziwnym.
Trzeba przyznać, że autorka miała dobry pomysł, którego do
końca nie wykorzystała. Sam początek był bardzo zachęcający, ale cała reszta
została niedopracowana i nieprzemyślana. Lubię czasami przeczytać pozycję z
tego gatunku, jednak muszą mieć to „coś w sobie”, co mnie wciągnie i porwie.
Czegoś takiego mi zabrakło, przez co lekturę męczyłam aż cztery dni, a przecież
ma niespełna sto osiemdziesiąt stron. Dla mnie to wręcz zbrodnia.
Klaudia Kopiasz to szesnastoletnia dziewczyna, która
urodziła się w Bielsku-Białej. Młoda, początkująca pisarka i z zamiłowania
podróżniczka. Swoją przygodę z literaturą rozpoczęła w wieku 11 lat.
Zadebiutowała powieścią "W głąb lawendowych uliczek". Wcześniej, ze
względu na jej młody wiek, zostały wydane trzy bajki, jej autorstwa, nagrodzone
w konkursie "Chcecie Bajki...Oto Bajka" oraz opowiadanie, pt.
"Toskańskie co nieco" zamieszczone w Antologii Klubu Młodych Pisarzy
2014. Klaudia uwielbia podróże, gotowanie, kulturoznawstwo, interesuje ją także
kierunek public relations. Posługuje się trzema językami obcymi - angielskim,
niemieckim, francuskim.
Źródło:
autorzy365.pl
Moja ocena: 4/10
Format: e-book (pdf)
Liczba stron: 176
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Psychoskok
Już zauważyłam, że cenisz polskich autorów ;) co jest rzadkie wśród czytelników. Ja mam jeszcze z tym problem - zwłaszcza jeśli chodzi o młodych autorów jak ta dziewczyna. Cóż, z pewnością po tę książkę nie sięgnę;(
OdpowiedzUsuńLubię naszych rodzimych autorów, ale nie będę im słodzić, jeżeli mi coś się nie podoba... Nasi autorzy nie mają takiej szansy przebicia, jak Ci zagraniczni i jak my im nie pomożemy zaistnieć na naszym rynku, to odejdą w zapomnienie...
UsuńMasz rację. A z drugiej strony, odnoszę wrażenie, że wszystko co zagraniczne, od razu staje się bestsellerem, nie trzeba się nawet wysilać, by coś fajnego napisać. W Polsce o to trudniej, ale jak już coś z naszej literatury stanie się bestsellerem, to wiemy przynajmniej, że słusznie ;)
UsuńI tu masz rację :) Jednak, nasza literatura, nie ma szans przebicia za granicą i to jest najgorsze w tym wszystkim :(
Usuńhttp://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-mimo-ze-mimo-iz :) mały błąd Ci się wkradł :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wydawanie książek w tak młodym wieku to dobry pomysł, szesnaście lat, to mimo wszystko dość mało, człowiek nie ma jeszcze tak rozwiniętej emocjonalności, właściwie nic nie przeżył, więc to taki skok na głęboką wodę...
http://dzikie-anioly.blogspot.com/
Jak ja kocham przecinki :) Zawsze mam z nimi problem...
UsuńNie tylko Ty ^^ Ale akurat te sformułowanie zapamiętałam, że tak, a nie inaczej daje się tam przecinek :D Więc zwróciłam uwagę :D
Usuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :) To bardzo pomocne jest :)
UsuńWidzę, że słaba ocena...No cóż, wolę poświęcić ostatnie chwile wakacji temu, co mnie bardziej usatysfakcjonuje.
OdpowiedzUsuńAkurat w mój gust lektura nie trafiła :( Szkoda, bo fajnie się zapowiadała...
UsuńZ chęcią sięgnęłabym chociażby ze względu na sam fakt posiadania w tytule lawendy, ale po Twojej recenzji widzę, że mogłabym się zawieźć. No cóż, raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńKażdy ma różny gust... Niestety, ale w mój gust nie trafiła :(
UsuńJak dla mnie fabuła brzmi mało ciekawie, a jeśli jeszcze piszesz, że autorka przesadziła z opisami to tym bardziej książka nie dla mnie. Tak jak wspomniała koleżanka wyżej nie uważam, żeby wydawanie książek w tak młodym wieku było dobrą decyzją. Większość z jakimi się spotkałam była słaba lub bardzo słaba. Także nawet jeśli Twoja ocena byłaby wyższa wątpię, że zaryzykowałabym.
OdpowiedzUsuńTeraz każdy chce coś napisać i wydać, dlatego tak ciężko znaleźć coś dobrego na naszym rynku :( Młode osoby, niestety, ale nie zawsze mogą podołać zadaniu...
Usuń