Dzisiaj chciałam wszystkich zaprosić na wywiad z autorką
Martą Grzebułą. Jest to jedna z moich ulubionych polskich pisarek i chciałam
bliżej wam przedstawić jej osobę. Na swoim koncie ma wiele powieści, a ich
recenzję znajdziecie na blogu.
Zapraszam !
1. Pani Marto
czytałam już kilka pozycji Pani autorstwa, ale jest ich więcej. Zdradzi nam
Pani ile już zdołała wydać, a ile jeszcze leży w szufladzie?
MG. Wydałam 14 powieści, dwa wznowienia, dwa tomiki poezji,
a na ten rok 2015 planuję wydać trzy. To plany, lecz wierzę że się uda.
2. Niektórzy
twierdzą, że książki wydawane w tak krótkim czasie i w takiej ilości, nie mogą
być niczym dobrym. Jak się Pani do tego ustosunkuje?
MG. Tak, znam te opinie. Lecz co do moich powieści nie jest
to prawdą. Piszę od 30 lat, gro z nich powstało w tym czasie. A to, że Bułhakow
„Mistrza i Małgorzatę” pisał 20 lat nie oznacza, że i ja muszę. Każda z moich powieści, bądź to jako konspekt
bądź w formie notatki „odleżała” swoje w szufladzie. I z tego, co wiem są autorzy którzy wydali
więcej, w równie krótkim czasie, co ja, a ich nikt nie odsądza od czci. Jedni muszą,
bo maja takie umowy z wydawcami, aby napisać 3 książki w roku, ja czynię
podobnie. A więc czy naprawdę robię coś
niebywałego, nierealnego? Nie. Piszę miesiącami, wcześniej tygodniami
przygotowuję się do tego. Zbieram materiały, szukam w Internecie… i czytam.
Czytam książki innych, ale również poradniki. Jestem wciąż i to od lat, na
etapie zdobywania wiedzy, bądź jej usystematyzowania.
3. Wiadomo
kobiety o wiek się nie pyta, dlatego zapytam od ilu lat zajmuje się Pani
pisaniem?
MG. Jak wspomniałam; od 30 lat, a wieku się nie wstydzę, mam
prawie 55.
4. Często
spotyka się Pani z krytyką? Jak sobie z nią Pani radzi?
MG. Nie często, ale jeśli już to z bardzo mądrą, zasadną i
merytoryczną, ale cóż, zawsze są wyjątki… Wystarczy jeden by potwierdzić
regułę.
5. Ostatnio
bardzo głośno jest o Pani konflikcie z jednym z blogerów. Powie nam Pani kilka
słów o co tak naprawdę chodzi?
MG. Oczywiście. Prawem tego pana, jako czytelnika jest
poddać ostrej krytyce moje powieści. Ale nie mnie personalnie. Gdy pierwszy raz
zetknęłam się z jego opinią o „ nie moim” tekście, który uznał za mojego
autorstwa, oburzyłam się, ale po jakimś czasie, po usiłowaniu wyjaśnienia,
odpuściłam. Nie dotarły argumenty, więc dałam sobie spokój. Minął jakiś czas, a
powieść Obsesja wziął – lecz tylko pobrał darmowy jej fragment- co też o czymś
świadczy, i poddał go ostrej krytyce. Przyznaję, że dość merytorycznej, nawet
mu podziękowałam za taki trud, za tak dogłębna analizę, lecz zapytałam dlaczego
ograniczył się tylko do fragmentu. Nie było odpowiedzi. Ten pan nie cierpi,
gardzi autorami, którzy wydawali – kiedyś – ze współfinansowaniem lub wydają,
jako self-publishing. Jak ja. I to jest drugim punktem zapalnym. Niestety o
pierwszym nie mogę póki co nic powiedzieć.
6. Na pewno
kosztuje to Panią wiele nerwów. Nie prościej byłoby nie zwracaj na to uwagi i
nie dawać mu satysfakcji?
MG. Milczałam prawie rok. Znosiłam cierpliwie, ale choć
określają mnie „ugodowa, do rany przyłóż” to są granice, których się nie
przekracza. Nie jestem chwastem, by mnie tępić. Nie jestem stonką, by mnie
unicestwiać. Mam takie samo prawo do życia, do realizacji marzeń jak wszyscy. I
tego nie pozwalam sobie odebrać. Jak również nie pozwolę więcej obrażać mnie. Miałam
kiedyś dość przykre trzy- na tyle wydanych powieści- recenzje blogerek. Ostro
wypowiedziały się na temat książki, którą miały zrecenzować, ale żadnej za to
nie podałam do sądu (śmiech) wręcz przeciwnie, podziękowałam. Bo szanuję
opinie, nieważne, że są subiektywne, przecież moje są takie również. Ważne, że
owe panie podjęły się trudu napisania, analizy, i wykazania niedociągnięć w
owych powieściach. Powtarzam: powieść ma bronić się sama, poprzez fabułę, styl
itd. Autor to nie rycerz w złotej zbroi machający szpadą, lancą czy czymś
innym. Autor mam mieć świadomość, że – choć nazywa swoje książki ‘dziećmi”- ma
pozwolić jej wejść w ten świat czytelnika i nie gryźć, kopać, gdy ktoś, w jego
mniemaniu, ją zaatakuje. Dystansuję się od tego typu emocji. Napisałam jak
umiałam na tym etapie wiedzy, najlepiej, a teraz „idź w świat”, a ja będę o
krok za „tobą”, ale tylko jako obserwator. Taką mam zasadę.
7. Dlaczego
wydaje Pani w systemie Self-Publishing, a nie w tradycyjny sposób?
MG. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z dwóch
powodów. Pierwszy, że owi wydawcy, gdy wykazali się zainteresowaniem,
zasugerowali mi pseudonim, ponieważ jak wynikało z wiadomości nie do końca
chcieli mieć do czynienia z autorką kojarzącą się z p/w. A inni, choć początkowo
pisali „powieść przeszła wstępną selekcję.” Jesteśmy zainteresowani” nagle
włączył się im – raz, że zespól wyparcia (śmiech) a dwa to że, jak ostatnio mi
odpisano
„ … jest pani zbyt
kontrowersyjną autorką…” Ale ogólne maile są przepełnione serdecznością. Proszę
mnie dobrze zrozumieć. Nie mam żalu. Nigdy, podkreślam, NIGDY nie spotkałam się
z pogardą, brakiem szacunku ze strony wspomnianych wydawców. Zawsze pełna
kultura i wzajemny szacunek. A od jakiegoś czasu już nic nie wysyłam. Uznałam,
że mam wydawcę, z którego jestem zadowolona. To ebookowo.pl i Pani Katarzyna
Krzan, więc po co szukać?
8. W którym
systemie lepiej wydawać książki?
MG. Uważam, że w każdym. Jeśli czujesz, że twoje marzenie
zdominowało twoją myśl, że to co napisałeś jest dobre. Mało tego podobną opinię
wyraziło co najmniej pięć osób - ze znajomych jak i kolejnych pięć z tych, co
nimi nie są… i wysłałeś próbki tekstów do renomowanych wydawców, i choć oni go
nie przyjęli to na pewno wyrazili, choćby w jednym zdaniu, opinię - zacznij
szukać. Ale tu, niestety, czają się pułapki. Sama wpadłam w dwie takie…z dwoma
wydawcami ze współfinansowaniem. I tu tkwi problem… Trzeba mieć szczęście by
znaleźć uczciwego. Ale poleciłabym Self-Publishing. To dobra droga… od razu
trafia się do czytelnika, a to najlepszy, najszczerszy krytyk. I to on niemal
zmusi cię byś spojrzał z dystansu na własny tekst. Zapewniam.
9. Wiadomo, biznes
to biznes, ale nagonka wokół wydawnictw Self -Publishing, jest coraz
głośniejsza, wiele osób krytykuje, a nawet hejtuje takiego wydawcę. A jakie
zdanie ma Pani?
MG. To krzywdzące i niesprawiedliwe. Ci wydawcy dają szansę
możliwość, której nie dają inni. I nie dlatego, że dany autor kiepsko pisze,
lecz dlatego że - co wiemy wszyscy- wolą wydawać książki znanych i uznanych.
Nie dziwię się, w końcu to oni, wydawcy, podejmują ryzyko. Ale by tępić Self-
Publishing, to przesada… I jeszcze jedno proszę zwrócić kto krytykuje, a motyw
od razu się ujawni… „Mądrej głowie dość po słowie” i ja również nie muszę nic więcej
dodawać. Wierzę w inteligencję CZYTELNIKA, obserwatora.
10. A teraz może
przejdziemy do tych bardziej przyjemnych pytań. Kim tak naprawdę jest Marta
Grzebuła?
MG. Po porostu- ja. Uśmiechnięta, spełniona, szczęśliwa i
ufna niczym dziecko… Nikt nigdy nie zabije we mnie wiary w dobroć drugiego
człowieka. Wiem, że czasami spotykamy na swojej drodze życia; zagubionych,
niespełnionych, nieszczęśliwych ludzi… Nazywamy ich frustratami, a ja mówię
„biedaczek”.
11. Oprócz
powieści piszę Pani również wiersze. Gdzie można się z nimi zapoznać?
MG. Poezja, dwa tomiki, już dawno się „wyprzedała”. W
drugiej połowie roku planuję wydać trzeci. W nim również znajdą się wiersze z
dwóch poprzednich tomików.
12. „Nietypowe Recenzje Marty” to kolejna strona,
na której można Panią znaleźć. Kiedy znajduje Pani na to wszystko czas?
MG. Gdybym tylko mogła napisać tych recenzji tyle ile
przeczytałam książek, nie starczyłoby mi czasu. Dlatego umieszczam recenzję
tylko tych książek, które były dla mnie ważne. W kolejce czekają jeszcze
cztery. Prawdą jest to, że trochę brakuje mi czasu, aby sumiennie,
systematycznie prowadzić ten blog.
13. A co robi Pani w wolnym czasie? Znajduje Pani
chwilę na sen?
MG. Oczywiście.
Kocham spać. Ale mając plan wiem ile czasu mogę poświęcić na nicnierobienie. W
wolnym czasie robię to, na co mam w danym momencie ochotę. Idę na spacer,
czytam, oglądam TV, bawię się z kotkami i pieskiem. Lub rozmawiam, co jest
najczęściej, z mężem. Toczymy bardzo mądre dysputy. Uśmiecham się na to
stwierdzenie, ponieważ przypomniała mi się nasza ostatnia pogaducha. Ścięliśmy
się. Henryk obstawał za teoriami Erich von Däniken’a, a ja oscylowałam od tez
Einsteina, po jego Teorię Wszystkiego. Naprawdę bawi mnie to wspomnienie. Ale
rozmawiamy też o zwykłej prozie życia, o kolejnych rachunkach i innym mniej
przyjemnym jego aspektach. Ale wieczorami, uczciwie przyznaję, mąż ogląda
mecze, a ja serial Ranczo –powtórki. Lub na Ipla.
14. Łatwo połączyć
pracę z pasją?
MG. Pewnie, że tak. To nic prostszego. Pod warunkiem, że
mamy plan. A i systematyczność, to klucz
do wszystkiego; od ugotowania, po pranie, przez spacer do spełniania marzeń.
15. Ostatnio we Wrocławiu odbyło się spotkanie
autorskie z Panią. Kiedy i gdzie odbędzie się następne?
MG. W bibliotece obok mnie, przy Traugutta, ale czekam na
potwierdzenie zaproszenia jak i wyznaczenie godziny.
16. A może powie nam Pani kilka słów o przebiegu
tego spotkania i towarzyszących emocjach?
MG. Wzruszenie, radość, silne emocje, dar empatii, który
wyczuwałam od czytelników, Ich łzy, gdy czytałam swoje wiersze, kwiaty, prośby
o jeszcze… ponadnormatywny upływ czasu… bo spotkanie obliczone na 3 godziny
trwało 4, ale to i tak nie był koniec. Po zamknięciu kawiarenki staliśmy na
zewnątrz i jeszcze godzinę trwały emocje. Dawno nie czułam się tak szczęśliwa
jak tego dnia, ani tak kochana przez zupełnie nieznanych mi ludzi.
17. Co by Pani poradziła wszystkim początkującym
pisarzom? Na co muszą się przygotować, a czego unikać?
MG. Przygotować się na ciężką pracę. Zaopatrzyć w poradniki,
dużo czytać… polecam poradnik Pani Katarzyny Krzan i Pani Katarzyny Bondy… Ale
są portale czy blogi dotyczące tej tematyki… Pierwsze co to NAUKA, opanowanie
warsztatu z jednoczesnym pisaniem, pisaniem, pisaniem i CZYTANIEM. Czego
unikać…? Kolekcjonowania pochwał znajomych. To bywa zgubne. Czasem chcą dobrze,
ale to może być pułapką. Ale chcę być
dobrze zrozumiana. NICZEGO NIE RADZĘ, nawet nie sugeruję, opisuję przez co ja
przeszłam. I nic więcej. Każdy z nas – niestety - musi przejść sam, jak i sam
dokonać wyboru. Może słuchać rad innych, ale człowiek ma przewrotną naturę,
zrobi dokładnie odwrotnie :)
18. Co dla Pani, jako twórcy, jest
najtrudniejsze?
MG. Praca nad zbieraniem materiałów do kolejnej powieści.
Czasem pomysł wydaje się być świetny, ale szukanie… po sieci, w gazetach bywa
uciążliwe. Lubię więc, gdy „włącza mi się” intuicyjne pisanie… wtedy nic nie
muszę (tak mi się wydaje, lecz do czasu) a jedynie po prostu piszę… Gorzej
bywa, gdy to przeczytam :)
19. Pani największe marzenie?
MG. Marzenie? Zamieszkać w Holandii z mężem i pasierbicą
niedaleko synów… Bardzo tęsknię za moimi chłopakami. Bardzo.
Dziękuję za wyczerpujący wywiad. :)
MG. A ja dziękuję za zaproszenie, jak i czytelnikom za
uwagę.
Serdecznie pozdrawiam.
Gratulacje świetnie przeprowadzonego wywiadu! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzeczytałam z ciekawością, wyszło super :) o tym konflikcie też już słyszałam, ale i tak nie bardzo wiem, o co chodzi. Jak już krytykować, to rzetelnie i nie na podstawie fragmentu. O poradniku pani Krzan nie słyszałam, muszę poszperać ;)
OdpowiedzUsuńCała blogsfera o nim huczy, przykry konflikt :) Cieszy mnie to, że dzięki temu wywiadowi znalazłaś dla siebie kolejny poradnik, wiem jak je lubisz ;)
UsuńBardzo ciekawy wywiad. Z autorką już kiedyś rozmawiałem i podziwiam ją za wszystko co robi. Niesamowita osoba ;)
OdpowiedzUsuńTak, pani Marta to naprawdę niesamowita i intrygująca osoba :)
Usuń