Dzisiaj przyjrzymy się bliżej drugiej części mangi One-Punch
Man. Jako że pierwszy tomik był dość zabawny, nie miałam żadnych obaw, sięgając
po kolejny. Z czystym zaciekawieniem i nadzieją na poprawę humoru, zagłębiałam
się w lekturę. Ot, taka odskocznia od rzeczywistości dnia codziennego, chyba
każdy z nas potrzebuje takich momentów, inaczej człowiek by zwariował. Czy
udało mi się osiągnąć stan pełnej satysfakcji i relaksacji związanej z tym
tytułem, a może jednak zostałam nie miło rozczarowana? Jak myślicie, jakie są
moje wrażenia po tej lekturze? Zaraz się o tym wszystkim przekonacie!
Tajemnica Domu Ewolucji, właśnie została ujawniona! A
Saitama i Genos udają się do głównej siedziby, by zniszczyć wroga… tam będą
musieli się zmierzyć z potężnym wrogiem, którego boi się sam jego stwórca! Nikt
nie zdoła nad nim zapanować! Wróg jest nie do okiełzania, a mistrz i uczeń mają
marne szanse by i tym razem pokonać przeciwnika… nawet Saitama czuje
zaciekawienie, ujrzawszy jego siłę.
Czy Saitama zdoła pokonać wroga jednym ciosem? Jaka jest
jego tajemnica siły? Jak wyglądał jego trening, że stał się tak silny?
Morderczy trening, już nie jest tylko legendą. Teraz każdy
pozna, jak Saitamie udało się tego dokonać!
Kocham tę kreskę i nawet ta koślawa i jakże jajowata buźka
Saitamy, ma w tym wszystkim pewien swój urok. Choć momentami trzeba przyznać,
że nawet on jest przedstawiony w lepszej wersji siebie. I tak szczerze
powiedziawszy, po tym tytule się tego nie spodziewałam… no cóż, to jest bardzo
miła niespodzianka, której wciąż nie dowierzam, mimo tego, że mam już za sobą
dwa tomiki. Przynajmniej mogę dowoli się zachwycać, a przy okazji was zanudzać
moimi ochami i achami. I teraz sobie wyobraźcie sceny walki, które zostały
przedstawione w tej części… dzięki Genosowi, jest tego całkiem sporo, a
czytelnik dostaje niezłą dawkę akcji. Coś pięknego.
Genos – człowiek robot, który za wszelką cenę chce trenować
pod okiem Saitamy. Chce poznać sekret jego siły, tak samo, jak założyciel Domu
Ewolucji… ale czy prawda, go nie rozczaruje? A może Saitama, specjalnie zataił
ważniejsze szczegóły? Przede wszystkim, jest to chłopak, który bardzo szybko
przystosował się do nowej sytuacji. Mimo że przez pewien czas w samotności
kroczył swoją wyznaczoną ścieżką, teraz obrał sobie nowy cel. Trochę narwany,
zbyt bardzo wierzący we własne możliwości, ale co mu się dziwić, w końcu jest
robotem, co z góry mówi, że ciężko będzie go pokonać. Jednak wcale nie jest tak
kolorowo, jak to mu się wydaje. Wie, że przed nim jeszcze długa droga, za nim
będzie gotowy na zemstę, której tak bardzo chce dokonać.
Co tu dużo mówić, jeśli jesteście ciekawi, jaki to trening
odbył Saitama, bądźcie pewni, że bardzo się zdziwicie. Nie powiem wam, czy
będzie to w pozytywnym znaczeniu tego słowa, bo każdy może odebrać to inaczej.
Jednak mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie mam do czego się przyczepić w tym
tomiku, a to rzadko się zdarza, bo ostatnio przeszłam w tryb bardzo „czepliwy”.
Nawet najdrobniejszy szczegół może zaważyć na mojej opinii. W shounenach bywa
tak, że są dość schematyczne i aż proszą się o wytknięcie tego. No cóż, nie tym
razem. Ten dziwaczny heros ma w sobie pewien urok, który urzekł mnie. Jest inny
niż większość bohaterów tego gatunku, a może po części przypomina mi jednego z
moich ulubionych bohaterów. Do tego dodajmy czarny humor i mam wszystko to, co
lubię. Więcej, chyba nie można chcieć.
Momenty humorystyczne, są bardzo zabawne, co świetnie
prezentuje to sama końcówka mangi. Nie spodziewałam się takiego „obrotu” spraw.
Uśmiałam się, czasami cieszyłam się jak głupia do sera. Lecz co się dziwić,
moje poczucie humoru jest wypaczone i często bywa tak, że bawią mnie różne
rzeczy, którego normalnego człowieka nie ruszają, a wręcz wzbudzają w nim
odrzucenie. Może w tym przypadku nie kategoryzowałabym tego w ten sposób, bo
śmiałam się z normalnych momentów, przynajmniej tak mi się wydaje, ale na mnie
trzeba brać zawsze poprawkę. Co będę więcej pisać, ja jestem na tak, jeśli
chodzi o ten tytuł. Może nie będzie on moi ulubionym, ale na pewno będzie to
przyjemna przygoda.
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 200
Data premiery: 15 lutego 2016
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.