maja 15, 2018

Akira Amano, Gen Urobuchi, Hikaru Miyoshi - Inspektor Akane Tsunemori t.6


„Inspektor Akane Tsunemori” to manga, która przyciągnęła mój wzrok, dzięki swojej okładce. Od tamtej pory minęło trochę czasu i teraz dobiega końca pewien etap tej historii. Nie powiem, jest mi trochę smutno z tego powodu i mimo że pojawiła się już kontynuacja, to już nie będzie to samo. Przynajmniej tak mi się wydaje i choć w moim głupim, czytelniczym serduszku tli się jeszcze mała iskierka nadziei, to poprzedni tomik boleśnie sprowadza do rzeczywistości. Czas się zmierzyć z zakończeniem… później będziemy się martwić, co z tym fantem począć. A jakie wrażenie pozostawia po sobie finał mangi? Jakie wzbudziło we mnie emocje? Tego zaraz się dowiecie!

Kougami rusza tropem Makishimy… poszukując kolejnych tropów, trafia na przerażający scenariusz, którego zrealizowania mógłby podjąć się tylko Makishima! W ślad za tą dwójką rusza Akane wraz z Oddziałem I, która wydaje się całkowicie odmieniona po tajemniczej wizycie u pani dyrektor…
Ich cel jest prosty – pojmać Makishime oraz dokonać egzekucji na zbiegłym egzekutorze Kougamim.
Co zrobi Akane, kiedy będzie musiała podjąć ostateczną decyzję – dokona egzekucji, czy od niej odstąpi?
Co stanie się z Makishimą?
I najważniejsze, co wydarzyło się na spotkaniu u pani dyrektor?


Finał tej historii jest idealnym zakończeniem. Rozwiewa wszelkie wątpliwości, nie pozostawia niedomówień. Ocena słuszności, czy moralności jest pozostawiona dla czytelnika… choć jak już wspominałam w poprzedniej recenzji, System Sybilli nie jest bez wad, a to na czym się opiera, jest przerażające. Coś za coś. Brutalność i bezwzględność wciąż są nieodłącznym elementem tej historii. Nawet pod koniec nie mogło ich zabraknąć, ale brakowało mi jednej rzeczy na ostatnich stronach mangi, przez którą zżera mnie ciekawość. Niestety, ale nie mogę zdradzić, o co dokładnie chodzi – przynajmniej jeszcze nie teraz. A według mnie byłoby to idealnym uzupełnieniem tego finału.


„Prawo nie chroni ludzi. To ludzie chronią prawo. Ludzie, którzy nienawidzą zła i szukają właściwego sposobu na życie… nawarstwienie ich pragnień tworzy prawo. Prawo to nie tekst ani system, tylko kruche, ale unikalne marzenia, które chowamy na dnie serca. W porównaniu z gniewem i nienawiścią nieskończenie łatwo jest je stłamsić. Dlatego żeby marzenia wszystkich ludzi, którzy pragnęli dawniej stworzyć świat, nie poszły na marne, trzeba zrobić wszystko, by bronić prawa do samego końca. Nie wolno się poddawać.”


Kougami na ten moment czekał wiele czasu. Makishima stał się jego obsesją, a w jego istnienie wątpili inni – jedna niewyraźna fotografia nie była dla nich dowodem. A jednak istniał i to przez niego stał się egzekutorem, nie mógł mu wybaczyć śmierci przyjaciela. Za wszelką cenę chciał go dopaść, by ten mógł odpokutować swoje winy. Nie zamierzał się cofnąć przed niczym. Nawet przed ucieczką, choć wiedział, że i on zostanie poddany egzekucji za swoje czyny. Miał tylko jeden cel i zamierzał go osiągnąć. Oboje myśleli podobnie, w pewnych kwestiach dobrze się rozumieli, choć oboje inaczej postrzegali świat. Ta dwójka tworzyła ciekawy kontrast…

Ostatni tomik jest utrzymany w nieco depresyjnym klimacie. Jest wiele smutku, łez i niezrozumienia. Wspomnienia przeplatają się z teraźniejszością, bohaterowie muszą podjąć trudne decyzje, a świat nie zamierza im niczego ułatwiać. Gdzie jest dobro, a gdzie zło? Kto ma rację? Tego nikt nie wie. Dostajemy również kilka małych smaczków, które grają nam później jeszcze bardziej na emocjach. Współczujemy, buntujemy się i rozpaczamy. Taka mała huśtawka emocjonalna, która próbuje nami zawładnąć. Momentami w mojej głowie pojawiały się różne scenariusze, jak mogłoby się to zakończyć tak, aby każdego zadowolić… niestety, rzeczywistość stała się brutalniejsza. Nie można mieć wszystkiego.

Ostatnie strony pokazują tylko, że historia lubi zataczać koło. To, czego się obawialiśmy, wcale nie musi być takie złe. Ważne, by żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Czasami najlepsze decyzje są tymi najtrudniejszymi, a z pozoru niewinna manga potrafi to świetnie zobrazować. Najgorsza walka to ta z własnymi demonami, czającymi się w naszej głowie. Samoakceptacja jest bardzo ważna, ale tak trudna do osiągnięcia, to również tyczy się naszych bohaterów. Dzięki temu nie byli sztuczni, zostali świetnie wykreowani i nadali temu światu ciekawej tonacji.

Podsumowując całą mangę, można dojść do różnych wniosków. Jednak obraz, który został nam przedstawiony, wciąga czytelnika, wzbudza w nim wiele emocji. Nie tylko urozmaici wam czas swoją złożoną historią, ale zmusi także do pewnych refleksji. Przyjemna kreska tylko ubarwi wam czas spędzony z tą serią. Z całą pewnością mogę wam gorąco polecić ten tytuł.



Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 252
Data premiery: 26 lutego 2018
Wydawnictwo: Waneko

2 komentarze:

  1. Ciekawa pozycja dla fanów mangi. Może i ja się do niej w końcu przekonam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko dla fanów mangi, ale również dla fanów wszelkiej fantastyki :D
      Manga wcale nie jest taka zła ;P
      Spróbuj, a może i ty się do niej przekonasz :D

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger