Od lat fascynuje się Japonią, to też każda książka, w której
jest o niej wzmianka, zawsze mnie interesuje. Kiedyś pewnie mnie to zgubi, bo
jedno magiczne słowo nie wystarczy, aby lektura była dobra, ale tym będę
przejmować się w przyszłości. Do tej pory jeszcze źle nie trafiłam. Nie inaczej
było z „Tancerzami Burzy”, gdyby nie to jedno słówko, to kto wie, czy bym się
skusiła na tę pozycję. W końcu postanowiłam, że chwilowo wstrzymuje się z kolejnymi
egzemplarzami do recenzji… no cóż, szybko łamie swoje postanowienia.
Wszechobecne pozytywne opinie tylko zachęcały do czytania, a ja nie zamierzałam
z tym zwlekać. Jak sądzicie, „Tancerze Burzy” to książka, która zachwyca, czy
jednak odstrasza?
Kiedy otaczający świat z każdym dniem umiera… kiedy mity
służą już tylko do straszenia nieposłusznych dzieci… a twój władca uparł się,
by schwytać bestię, znaną tylko z legend…
Krwawy lotos - przemysł, na którym jest zbudowany świat wysp
Shima. Demony i bóstwa, wprost wyjęte ze starych mitów, istnieją wraz z
rozwijającą się technologią. A Gildia wszystkim tym zarządza.
Szogun i jego władza, która codziennie zabija setki
poddanych. Ostatnia samobójcza misja, według jego rozkazu… odmowa lub
niepowodzenie oznacza śmierć.
I w końcu młoda łowczyni, której udało się pochwycić bestię,
której gatunek ponoć wymarł. Jedno przypadkowe spotkanie staje się początkiem
pędzącej lawiny. Umysł, który do tej pory był zamknięty, teraz zaczyna inaczej
postrzegać otaczającą rzeczywistość…
Świat staje na krawędzi! Czy jest jeszcze czas, by dokonać
zmian? By wybuchła rewolucja?
„Tancerze Burzy” to jedna z tych książek, która wywołuje
istne tornado emocjonalne. Pod sam koniec byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów.
Ledwo oddychałam i bałam się przewracać kolejną stronę. Nieprzewidywalność to
cecha tego tytułu, ale… jest jeden minus. Pierwsze sto stron to takie spore
wprowadzenie do świata i przedstawionej rzeczywistości. Niestety, momentami
nudne jak flaki z olejem, przez co większość czytelników może odpuścić sobie
lekturę, popełniając tym samym błąd! Bo, gdy już przekroczy się tę barierę,
wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, akcja nabiera niesamowitego
tempa, a czytelnik z trudem może oderwać się od czytania…
„Pewnego dnia pojmiesz, że czasami wszyscy musimy coś poświęcić w imię
czegoś większego.”
Yukiko to młodziutka łowczyni, która posiada buntowniczy
charakter. Nienawidzi swojego ojca. Nie potrafi zrozumieć jego zachowania ani
postępowania. Potrafi dostrzec otaczające ją zło. Honor i przysięgi nie są dla
niej nic warte, kiedy są złożone kłamcy. Dlatego z jednej strony chciałaby się
temu wszystkiemu sprzeciwić, a z drugiej coś ją powstrzymuje. Przecież otwarty
bunt oznacza śmierć. Ten świat nie zna pojęcia łaski. Wszystko musi być
podporządkowane krwawemu lotosowi. Dziewczyna posiada też sekret, którego ujawnienie
równa się z utratą życia. Takie osoby jak ona pali się na stosach. Jest
nieczysta – skażona. Nieproszony dar od bogów, który oznacza tylko kłopoty…
„Łatwo jest zgubić się w wyobrażeniu jakiejś osoby, nie dostrzegając
rzeczywistości. To bardzo proste kochać nieznajomego.”
Świat stworzony przez autora jest okrutny i przerażający.
Zostajemy wrzuceni na głęboką wodę i przedzieramy się przez strugi tego bagna…
odwracamy wzrok, by nasze emocje pozostały nienaruszone, ale z czasem się to
zmienia. Budzą się w nas emocje, wraz z pojawieniem się bestii. Budzi się w nas
prawdziwa burza, z którą nie można walczyć, trzeba się jej poddać i lecieć z
jej nurtem. W zupełności nie spodziewałam się, że ta, tak niepozorna lektura
zdoła mną zawładnąć. Byłam przygotowane na kolejne zwykłe fantasy, a dostałam
coś więcej – cudownych bohaterów, którzy są genialnie wykreowani, świat spisków
i fałszywego honoru. Rodzącą się przyjaźń i miłość, dwa uczucia, które są
silniejsze od przeciwności losu. Cudo.
„Śmierć jest łatwa. Każdy potrafi rzuć się na stos i zostać szczęśliwym
męczennikiem. Prawdziwa próba to znieść cierpienie, które towarzyszy
poświęceniu.”
Książka jest przepełniona różnymi zwrotami akcji, pojawia
się nawet wątek miłosny, a nawet powiedziałabym trójkącik, który odgrywa w
pewnym momencie bardzo ważną rolę. Bohaterka mimo swojego młodego wieku
dojrzewa na naszych oczach. Z każdym rozdziałem coś w niej pęka, coś się
zmienia. A i tak najcudowniejszy charakter posiada bestia. Z jednej strony
prosty i niby nieskomplikowany stwór, a okazuje się być tak bardzo złożony i
zaskakujący. Autor doskonale się postarał, aby wszystko jak najdokładniej nam
przedstawić. Nie bawił się w żadne infantylne gierki. Każda decyzja, każdy
obrót wydarzeń, jest wytłumaczony. W żaden sposób nie można tego podważyć lub stwierdzić,
że jest coś naciągane lub niedopowiedziane. Po prostu majstersztyk.
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 448
Data premiery: 4 kwietnia 2018 (wznowienie)
Wydawnictwo: Uroboros
Czytałam i nawet jest niezła - zwłaszcza później, gdyż początek trochę mnie nudził.
OdpowiedzUsuńTak, początek zdecydowanie się dłuży, ale później mamy to wynagrodzone :D
Usuń