Ostatnio zachwycałam się szóstym tomikiem BUNGOU, a teraz
przyszedł czas, aby sprawdzić, czy siódma odsłona tego tytułu, zrobiła na mnie
pozytywne wrażenie. Sami wiecie, że ta pozycja jest dość nieprzewidywalna i
może zdarzyć się tak, ze zamiast ochów i achów, będę rzucać piorunami. No
dobra, trochę koloryzuję… ci sympatyczni detektywi, skradli moje serce i gorąco
im kibicuje, przez co związałam się w pewien sposób z tą serią. No i z drugiej
strony, nie lubię przerywać czegoś, co zaczęłam. To nie w moim stylu, choć i
takie sytuacje mi się zdarzyły… ale to były naprawdę wyjątkowe sytuacje.
Wraz z przybyciem pociągu na stację, pojawia się kolejny
wróg, który na cel obiera sobie Atsushiego… chłopak otumaniony psychologicznym
atakiem, posuwa się o krok za daleko…
Pozbawiony braku pewności Atsushi, trafia w ręce Gildii.
Młoda praktykantka, pracująca w Gildii, zdołała dokładnie przewidzieć każdy
scenariusz, który mógł się wydarzyć! Jak walczyć z wrogiem, który jest w stanie
przewidzieć każdy ruch?
Równocześnie Gildia planuje wprowadzenie w życie
ostatecznego planu, zwanego także planem awaryjnym… dla osiągnięcia celu
postanawiają zrównać z ziemią Jokohomę!
Atsushi, aby temu zapobiec, musi najpierw odzyskać pewność
siebie i zdołać im uciec… a żaden scenariusz tego nie przewiduje – to jest
niewykonalne!
Kto tym razem przyjdzie mu na ratunek?
Czy Agencja zdoła ocalić miasto?
Jakie asy w rękawie posiada Gildia?
I czego tak naprawdę szukają w Jokohomie?
Tym razem najpierw wyleje swoje wszystkie żale… otóż,
szczerze mam dość Atsushiego jego popadania w tarapaty, bo to już staje się
powoli irytujące i nudne, a także jego użalanie się nad sobą jest bardzo
denerwujące. Czasami wolałabym, aby manga skupiła się na innym bohaterze, który
jest bardziej realną postacią. Ile można w kółko wałkować ten sam schemat? Czy
ten chłopak zdoła się opamiętać? Przecież oprócz wachlarza wad, ma wiele
pozytywnych cech, które można w niezły sposób wykorzystać. Nie mówię, aby z
nieudacznika stał się od razu kozakiem, ale chociaż, aby był bardziej
rozgarnięty i zaczął wykorzystywać swoje umiejętności…
„ – Ta dziewczyna…
– A, mówisz o Montgomery? Niestety osoby, których zdolności zostały
rozgryzione, nie są nic warte z taktycznego punktu widzenia.”
Atsushi przyciąga kłopoty jak magnes. Wciąż brakuje mu
pewności siebie, a także rozgarnięcia potrzebnego, aby w jakiś sposób przetrwać
tę wojnę. Proste polecenia go przerastają. Za każdym razem musi trafić na
silnego przeciwnika, który w przeciwieństwie do niego potrafi wykorzystać swoje
umiejętności. Wciąż nie można polegać na jego Zdolności, która przy tak małej
liczbie osób w Agencji z mocą bojową, bardzo by się przydała. Jego drugie ja go
nienawidzi, co tylko sprawia, że jest bardzo nieprzewidywalny, kiedy już zdoła
się przemienić. Czy jego udział w wojnie przez przypadek nie przeważy szali na
stronę przeciwnika?
„Rozumiem twój strach i samotność. Ale one nie rządza całym naszym
życiem. Zrozumiałem to, kiedy trafiłem do Agencji. Samotność nadpływa i odpływa
niczym obłoki na niebie. Gdybyśmy ruszyli głową, to moglibyśmy dostrzec to dużo
wcześniej. Prawdziwy problem znajduje się w naszych głowach. Pewnie na dole
wśród ofiar, znajdują się osoby podobne do nas. Porzucając je, porzucisz siebie
z przeszłości. Naprawdę tego chcesz?”
Tomik obfituje w różne zwroty akcji, niby są
nieprzewidywalne, ale część z nich jest jak powtórka z rozrywki. Choć mimo
wszystko, jako czytelnik jestem usatysfakcjonowana wydarzeniami, które zostały
nam przedstawione. Owszem, mogło być lepiej, ale patrząc na progres, jaki robi
ta manga, wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze i teraz będzie już tylko lepiej.
Samo zakończenie daje nam taką nadzieję. I tak się zastanawiam, czy pomysł
przedstawiony na ostatnich stronach tej części zostanie zrealizowany – pewnie
tak, jednak mimo takiej przewidywalnej przyszłości, interesuje mnie, w jaki
sposób miałoby się to odbyć.
W tej części widzimy także, jak niektórzy Uzdolnieni mają
potocznie mówić przechlapane. Są wykorzystywani i zastraszeni. Władza
wykorzystuje ich na swoje potrzeby. Ot, takie pionki na planszy do gry. Póki są
potrzebni, przynależą do elity, ale gdy zostaną pokonani, stają się tylko
zbędnym balastem i muszą prosić się o pozostawienie ich w szeregach
stowarzyszenia. Zaskakujące jest, jak pozornie niezamierzone spotkania mogą
odmienić czyjś los, dać nadzieję lub całkowicie ją odebrać. Nawiązuje się
przyjaźnie, które mogą kiedyś coś zmienić. Jednak to dopiero początek, wszystko
stoi na grząskim gruncie i jeszcze nic nie jest całkowicie pewne… jeszcze wiele
może się zmienić. Czas pokaże, jakie naprawdę będą skutki tej wojny.
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 200
Data premiery: 15 stycznia 2018
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.