Przy ostatnim tomiku Bungou
Stray Dogs trochę narzekałam. Już nie raz powtarzałam, że ta historia ma
swoje wzloty i upadki, a sama akcja toczy się niezbyt równym tempem. Pozostaje
też kwestia Gildii, która wyjątkowo gra mi na nerwach i wolałabym w jej miejsce
coś innego, ale nie zawsze można mieć to, co się chce… trzeba zagryźć zęby i
przeczekać ten moment, może później będzie lepiej. Ewentualnie po prostu
oszukuję samą siebie i zamiast cieszyć się lekturą, wciąż będę zgrzytać zębami.
No cóż, to wszystko się jeszcze okaże! A dzisiaj zajmiemy się tym, co pokazała
nam dwunasta odsłona tego tytułu…
Mroczny plan Dostojewskiego powiódł się – Mafia i Agencja,
muszą szybko podjąć decyzję, czy zamierzają grać tak, jak rozdano im karty, czy
jednak spróbują znaleźć inne rozwiązanie…
Mają 48 godzin, zanim bakteryjna zdolność, zwana
„Kanibalizmem” zabije Fukuzawę i Moriego. Jedyną szansą, by ocalić, choć
jednego z nich, jest zabicie tego drugiego…
Ani Mafia Portowa, ani Zbrojna Agencja Detektywistyczna nie
zamierza oddać swojego szefa… oba ugrupowania zaciekle bronią swoich
zwierzchników, co prowadzi do otwartych starć!
Tymczasem Kyouka i Akutagawa oraz Chuuya i Rampo stają
naprzeciwko siebie, czas zacząć walkę! Kto wyjdzie z nich zwycięsko?
Czy jest szansa na uratowanie obu szefów?
A może do samego końca będą musieli tańczyć tak, jak zagra
im Dostojewski?
Czy jego plan ma jakąś lukę?
„Nie da się zmienić zasad gry.”
Jokohama była podzielona na dwie strony konfliktu – dobro i
zło, Agencja i Mafia. Jedno z drugim żyło na napisanych zasadach, w ostatecznym
rozrachunku po prostu nie prowadzili ze sobą otwartej wojny. Żadna z
organizacji, do czasu pojawienia się Gildii, nie próbowała zwalczyć ostatecznie
tej drugiej, ale… pojawienie się osób trzecich sprawiło, że układ sił został
zmieniony. By nie oddać miasta w ręce wroga, trzeba było zawrzeć rozejm i
działać wspólnie, tylko, kto by pomyślał, że to była tylko wygrana bitwa, a
przeciwnik po reorganizacji sił i założeniu nowej grupy przestępczej, uderzy ze
zdwojoną siłą. Dostojewski prowadzi ku otwartej wojnie, która może pogrążyć
całą Jokohamę! Czy jest sposób, by go powstrzymać? Aa może śmierć jednego z
dyrektorów, to jedyne rozwiązanie?
Oprócz napięcia czytelnik czuje nadchodzące zagrożenie,
presja czasu stała się bardzo namacalna, a wszelkie zachowania obu organizacji
nieprzewidywalne. Można powiedzieć, że czeka się na jakiś cud, który mógłby
powstrzymać tę machinę. Im bliżej nieuniknionego, tym bardziej nasze emocje w
nas buzują. Najgorsze jest to, że nie do końca wiadomo, po której stronie
powinno się stanąć… niby oczywiste jest, że to Agencja powinna wyjść z tego bez
szwanku, ale jak to mówią, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem – trzeba
zjednoczyć siły, zawrzeć rozejm i roznieść przeciwnika, a nie walczyć między
sobą. Inaczej… zamiast ochronić miasto, Dostojewski dostanie je podane na tacy.
Ten tomik skupia się na dobrze znanych nam postaciach, które
towarzyszą nam praktycznie od samego początku, ale widać, że niektórzy z nich
przeszli ogromną przemianę. Zdecydowanie lepiej posługują się swoimi
Zdolnościami, kontrolują swoje emocje, a ich determinacja jest godna podziwu.
Nawet Atsushi nie zdołał mnie wyprowadzić z równowagi! A jak wiemy z poprzednich
recenzji, bardzo często grał mi na nerwach. Brakuje mi trochę Dazaia, który
niestety został zepchnięty na dalszy plan, ale byłoby zbyt łatwo, gdyby
aktywnie uczestniczyłby w tych starciach…
I tak na koniec, muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy,
która pozytywnie mnie zaskoczyła. Mianowicie, dużym atutem jest nawiązanie, do
jednego z poprzednich tomików, który przedstawiał nam kilka luźniejszych
historii, które z początku wydawały się niezwiązane z fabułą. Ot, taki
przerywnik. Teraz jednak zostały wykorzystane i to w zaskakująco dobrym stylu,
przez co nabrały większego znaczenia! W przyszłości trzeba będzie uważać, na
takie nic nieznaczące wstawki, bo w każdej chwili będzie mogło się to zmienić.
No cóż, na ten moment jestem całkowicie zadowolona z obrotu
przedstawionych nam zdarzeń. Mam pewne obawy, w szczególności po kilku
końcowych stronach, ale tym będę martwić się później!
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 194
Data premiery: 15 listopada 2018
Wydawnictwo: Waneko
Jakoś nie przepadam za książkami tego typu. Świetny blog, dodaję do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mój blog