maja 19, 2019

Sui Ishida - Tokyo Ghoul:re t.9



Jeszcze dobrze nie opadły emocje po ósmym tomiku Tokyo Ghoul:re, a już zabieramy się za dziewiąty! Niektóre wydarzenia nie zostały zakończone, a część została przerwana w brutalnym momencie… więc teraz sobie spróbujcie wyobrazić mnie, jak próbuje się opanować, by nie rzucić się w wir czytania (czasami sama się zastanawiam, jak ja to robię, że nie czytam wszystkich mang w jeden lub dwa dni, a spokojnie dałabym radę!). To było trudne, nawet bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Taka ze mnie masochistka, choć wychodzę z założenia, że czasami lepiej ochłonąć, by spokojnie przejść do kolejnych wydarzeń, trzeźwy osąd jest jak najbardziej, najlepszym rozwiązaniem. W końcu przez pośpiech można coś przegapić…

Eliminacja Aogiri wciąż trwa…
Inspektorzy BSG nie cofają się, mimo licznych strat, nie poprzestaną, póki nie zabiją wszystkich ghuli…
Na Rushimie rozbrzmiewają krzyki bólu i rozpaczy!
Żądna zemsty bliźniaczka najpierw walczy z oddziałem Suzuyi, ale jej prawdziwym celem jest odnalezienie Kanou…
Czego od niego chce?
Tatara musi zmierzyć się Akirą Mado i jej podwładnymi, lecz do walki wkracza Owl… kiedyś był inspektorem, teraz ghulem, która część jego osobowości będzie silniejsza?
Jaki widok zastanie Urie wraz z Quinxami, kiedy dotrą na pole bitwy?
Co stał się z Mutsuki?
Czy to koniec Aogiri?


No cóż, to nic nowego, że w Tokyo Ghoul:re krew leje się strumieniami, a trupów jest tak gęsto, że można tylko współczuć temu, co będzie pozbywał się tych wszystkich zwłok, ale to jest to, co każdy fan tego tytułu kocha najbardziej. Mangaka nie bawi się w żadne gierki, zabija każdego, bo ma taki kaprys lub wymaga tego fabuła. Eliminuje tych, co są zbędni i mogliby później przeszkadzać. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Prawda jest taka, że pewne wątki w ten lub inny sposób muszą się zakończyć, a czytelnik musi czuć przy tym grozę, dreszczyk emocji i satysfakcję z tego, co czyta. I to wszystko mamy w tym tomiku, włącznie z tym, że na samym końcu pojawia się króciutki wstęp do kolejnej lawiny wydarzeń…


„Ktoś, kto dwa razy uciekł przed tym samym przeciwnikiem, już nigdy z nim nie wygra.”


Koutarou Amon dawniej był jednym z najlepszych inspektorów BSG, miał świetlaną przyszłość przed sobą, ale podczas akcji pojmania Sowy w dwudziestej dzielnicy, przegrał bitwę… i został obiektem do eksperymentów Kanou. Doktor uznał go za nieudany eksperyment – bezwartościowy obiekt, który jest zbędny. I faktycznie, Amon nie posiada zbyt wielu cech ghula. Cały czas w jego głowie toczy się walka, wciąż zastanawia się nad tym, jaką decyzję powinien podjąć. BSG nigdy go nie zaakceptuje, jest ich wrogiem, kolejnym celem, którego trzeba się pozbyć. Nic nie wpłynie na ich postrzeganie, nawet to, że Amon jest kanibalem i pojawia się zawsze tam, gdzie oni potrzebują pomocy…

Jestem trochę zła, bo niestety, ale mamy mały i trochę przymusowy odpoczynek od naszego drogiego Kanekiego. Nie pojawił się nawet na króciutką chwilę, a też miał sporo do roboty, by przedrzeć się przez BSG i wydostać z Cochlei. Jak widać, nie zawsze można mieć to, czego się oczekuje. Ale patrząc na to, co nam zaprezentował ten tomik, czeka nas jeszcze wiele niespodzianek i trzeba się przyzwyczajać do pewnych aspektów. Na osłodę dostajemy piękne sceny walk, coś naprawdę cudownego, co choć trochę nam wynagradza brak naszych ulubionych postaci. I choć starcia wydają się chaotyczne, to w tym pozornym chaosie jest sporo sensu i łatwo się w nim odnaleźć. Dlatego jestem usatysfakcjonowana tym, co dostałam!

Przeraża mnie fakt, że niektóre osoby, tak bardzo się zmieniły. Stały się nieprzewidywalne, groźne dla otoczenia – puściły im wszystkie hamulce. Na tę chwilę nie będę wskazywać ich palcem, ale już czuje nadchodzące kłopoty. Za to bardzo podobał mi się oddział Quinxów, działają jak małe trybiki. Logicznie, bez pośpiechu, razem tak, jak na drużynę przystało. Tego na początku bardzo im brakowało i nawet Urie z tymi swoimi myślami stał się jakiś taki normalniejszy. Ewentualnie sprawiał tylko takie wrażenie (i tak mu nie ufam). Kreacja bohaterów w Tokyo Ghoul:re to mistrzostwo świata! Tak precyzyjna robota i tyle stworzonych osobowości to niesamowity wyczyn. Temu nie można zaprzeczyć…




Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 242
Data premiery: 14 grudnia 2018
Wydawnictwo: Waneko

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger