maja 21, 2019

Anne Bishop - Filary Świata



Od niedawna współpracuje z Wydawnictwem Initium, a przemiły pan zajmujący się promocją, podsyła mi różne ciekawe propozycje do recenzji. Jednak Filary Świata, to jedna z tych powieści, o które sama zapytałam, bo do tej pory, jakoś tak dziwnym trafem się złożyło, nie miałam okazji czytać nic z twórczości autorki. Anne Bishop ma na swoim koncie kilka serii i jest dość popularną pisarką, więc grzechem byłoby, bym chociaż nie spróbowała sprawdzić, czy mi również spodobają się jej książki. A nowy cykl – Tir Alainn, był idealną okazją do rozpoczęcia tej przygody. Jak myślicie, zostałam oczarowana, czy wręcz przeciwnie i czuję się rozczarowana?

O Stare Miejsca trzeba dbać. Pielęgnować je, by magia mogła w nich żyć. Ari zdaje sobie z tego sprawę i mimo wielu upokorzeń, których doświadcza od okolicznych mieszkańców, nie zamierza się poddawać ani uciekać. To jej dom, to jej ziemia, która od pokoleń należy do jej rodu…
Zbliżający się Letni Księżyc, to magiczny czas. Tej nocy może się wszystko wydarzyć, a okoliczne dziewczęta czekają na upojne chwile w ramionach mężczyzn. Ari podstępem zostaje zmuszona do przyjęcia magicznego przysmaku, który w noc Letniego Księżyca, będzie musiała podarować pierwszemu napotkanemu mężczyźnie… inaczej magia obróci się przeciwko niej.
Drogi prowadzące do świata ludzi zaczynają znikać. Dotąd niczym nieprzejmujący się Fae, zaczynają zastanawiać się, dlaczego tak się dzieje… strzępki zapomnianych informacji, wspominają o Filarach Świata – tylko, czym one są? Mimo nadchodzącego zagrożenia, nic nie stoi na przeszkodzie, by zabawić się w świecie ludzi…
Lecz, kiedy pojawiają się pogłoski o polowaniach na czarownice, może być już za późno, by cokolwiek ratować…


Filary Świata spokojnie mogłabym podzielić na dwie części – przy pierwszej okropnie się nudziłam, a przy tej drugiej czułam napięcie i dreszczyk emocji. O ile niespecjalnie interesowały mnie igraszki łóżkowe Ari, tak samo polowanie na czarownice i znikający świat Fae, były czymś ciekawszym. Miałam nawet momenty totalnego zwątpienia, aż chciałam się poddać i przestać czytać, w szczególności, że dziewczyna nie grzeszyła zbyt wielkim rozumem i jej zachowanie potrafiło dobitnie grać mi na nerwach. No cóż, wszystko można zrzucić na jej młodziutki wiek i samotność, ale to słabe usprawiedliwienie…


„Jeśli pozwolisz, by inni określali, kim jesteś, pozwolisz odebrać sobie największą moc ze wszystkich.”


Ari po śmierci babki i matki została całkowicie sama. Miejscowa ludność ledwo toleruje jej istnienie i najprościej by było, gdyby znikła z ich otoczenia. Mimo kpin wciąż próbuje normalnie żyć, ale nawet zwykły handel, którym się zajmuje, jest jej utrudniany, przez co jej spiżarnia zaczyna świecić pustkami. Gdyby tego jeszcze było mało, podstępem zostaje wrobiona i musi podarować jakiemuś mężczyźnie magiczny przysmak…
Fae to istoty, które nie przywiązują się do nikogo. Uważają, że wszystko im się należy i nic nie muszą od siebie dawać – są próżni, nie posiadają uczuć i lubią się bawić, w szczególności kosztem ludzi. Nie ważne, w jaki sposób ich wykorzystują, liczy się kaprys i dobra zabawa!


„Z radością się poznaliśmy, z radością rozstaliśmy, z radością spotkamy się ponownie.”


Ostatnie sto lub sto pięćdziesiąt stron to istna kolejka górska, przy której ciężko wysiedzieć spokojnie. Nagle mdły i nużący nurt tej historii nabrał rumieńców, pokazał pazura, a ja przestałam się nudzić tymi miłosnymi przepychankami, które jak na mój gust, miały bardzo słabe filary, by mogły wzbudzić większe emocje. Wprawdzie ten wątek był w pewnym stopniu potrzebny, ale jego słaba kreacja powoduje mdły posmak na języku. Nie wiem, jak to wygląda w innych książkach autorki, ale jeśli tak jak tutaj, to raczej spasuję i nie będę sięgać po starsze tytuły spod jej pióra. Jest to jedyny element, do którego muszę się przyczepić, do całej reszty nie mam żadnych zarzutów!

Sama kreacja bohaterów jest bardzo przemyślana, Fae to takie pustaki o szlacheckiej krwi, którym wszystko się należy, wcale się nie różnią od ludzkich bogaczy, okoliczni mieszkańcy mają problem, by chociaż spróbować kogoś poznać, zanim zaczną go osadzać (to akurat nic zaskakującego) i tylko nieliczne osóbki w tej historii da się polubić. Ubóstwiam Aherna i nawet tego niezdecydowanego Nealla, czy też Morag, ale nie mogę przeboleć tego, że Ari brakło charakteru. Niby cicha myszka, o której nie można powiedzieć, że jej się nie lubi, ale jej głupota po prostu boli i wkurza. Jak dla mnie, była zbyt naiwna…

Jak na pierwsze spotkanie z twórczością autorki nie jest źle, ale nie ma też szału. To dopiero pierwszy tom tej historii i wiem, że w każdej chwili wszystko może jeszcze nabrać odpowiedniego tempa i rumieńców. I właśnie na to liczę, że drugi tom będzie o wiele lepszy! Ten świat ma ogromne możliwości, wystarczy tylko nad nim troszeczkę popracować…



Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 528
Data premiery: 14 stycznia 2019
Wydawnictwo: Initium




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger