
To już czwarty tom serii o Mercedes Thompson, który trafił w
moje łapki. Poprzednie części, jak sami pewnie wiecie, wspominam bardzo dobrze.
Byłam nimi zachwycona, więc tylko kwestią czasu było, gdy sięgnę po „Znak
kości”. Na całe szczęście książkę miałam na swoim tablecie i nie musiałam
usychać z tęsknoty, a mogłam od razu zabrać się za czytanie. Niestety, a może i
stety, w zależności jak na to...