Rok 2017 skończył się pięć dni temu, więc przyszedł czas na
podsumowanie czytelnicze. Dzisiaj pożegnamy się z tym, co było złe lub
przeciętne. Czym szybciej się o tym zapomni, tym lepiej, nie warto rozpamiętywać
zbyt długo złych rzeczy, a w tym przypadku złych książek. Jednak muszę
stwierdzić, że rozważniej dopierałam sobie lektury, bo tych słabych jest o
wiele mniej niż w ubiegłych latach, co mnie akurat niezwykle cieszy. Mam tylko
nadzieję, że utrzymam tę spadkową tendencję. Choć sami wiecie, że to bardzo
trudne zadanie, a niekiedy i opis, jak i sama okładka, nie odzwierciedla tego,
co możemy znaleźć na stronach danej powieści.
No dobra, dosyć tego marudzenia, czas byście zapoznali się z
pięcioma książkami, które wytypowałam, jako najsłabsze lektury 2017 roku. Każda
z nich zdobyła od jednej do maksymalnie pięciu gwiazdek na dziesięć możliwych.
A oto i one:
1. Friendzone – Sandra Nowaczyk
Ta książka zdobyła u mnie ocenę 4/10. Mimo
że nie jest to całkiem najgorsza ocena, bo zawsze mogło być gorzej, wciąż
uważam, że ta powieść została za szybko wydana i posiada wiele niedopracowanych
aspektów. Rozumiem, że był to debiut młodziutkiej autorki, ale to nie jest dla
mnie żaden argument. Całą recenzję znajdziecie TUTAJ.
2. Pod presją – Michelle Falkof
Długi wstęp nudny jak flaki z olejem,
problemy wzięte z kosmosu… to dwa główne problemy tej książki, przez co lektura
jest przeciętna, ale też nie należy do tych najgorszych, bo w pewnym momencie
coś „zaskakuje” i historia wkracza na ciut lepszy tor. Niestety, jest trochę za
późno na uratowanie tego, co zostało już zepsute, a czytelnik jest
zdegustowany. Dzięki temu książka uzyskała ode mnie ocenę 5/10. Całą recenzję
znajdziecie TUTAJ.
3. Wyrok nocy – Mateusz Dydyna
Mimo że minęło sporo czasu, odkąd miałam
wątpliwą przyjemność zapoznania się z tą książką, wciąż pamiętam, jak zmuszałam
się do jej czytania. Ta lektura zmusiła mnie do czegoś, co wcześniej mi się nie
zdarzyło! Porzuciłam lekturę, bo byłam tak wymęczona psychicznie. I niestety,
to jest kolejny przykład, dlaczego polski self publishing jest zły… przykro mi
to pisać, ale taka jest prawda i zapewne szybko nie sięgnę po książkę wydaną w
tym trybie. Wyrok nocy uzyskał ode mnie ocenę 1/10, choć zastanawiałam się, czy
nie wprowadzić jakiejś ujemnej skali specjalnie stworzonej pod to dzieło. Cała
recenzja TUTAJ.
4. Naznaczeni śmiercią – Veronica Roth
Kolejna książka, która jest przereklamowana
i niewarta marnowania czasu. Opis kłamie i zwyczajnie czytelnik jest
rozczarowany tym, co znajduje się w środku. Podczas czytania byłam bardzo
zagubiona, chaos panujący wewnątrz tej lektury był okropny i nie do okiełznania.
Cóż… zdarza się. Autorka nie popisała się żadnymi umiejętnościami, pisząc to
dzieło. Nie warto tracić swojego czasu, lepiej poszukać lepszego czytadła.
Pozycja otrzymała ocenę 1/10, co nie pozostawia żadnych wątpliwości, że jest
zwyczajnie zła. Całą recenzję znajdziecie TUTAJ.
5. Fatalna Lista – Siobhan Vivian
Książka niby nie jest zła, ale też nie jest
dobra. Jest zwyczajnie nijaka i nie wywołała we mnie większych emocji. Jest
pusta, tak samo, jak bohaterki tej powieści. I w sumie na tym mogłabym zakończyć
jej opisywanie, bo tak jak wcześniej, nie potrafię więcej o niej napisać. Nijakość
jest zła i szybko się o takich pozycjach zapomina, dzięki temu oceniłam ją na
4/10. Całą recenzję znajdziecie TUTAJ.
A jakie były wasze, najgorsze przeczytane książki w 2017 roku?
Nie czytałam żadnej z tych książek. Wychodzi na to, że to chyba dobrze. Chociaż na naznaczonych śmiercią miałam ochotę.
OdpowiedzUsuńNo ja tej książki nie polecam... zawsze możesz próbować się z nią zapoznać, jednak osobiście odradzam :D
UsuńNie czytałam żadnej z tych książek, więc chyba powinnam się cieszyć! Hurrra! Nie warto czytać złych książek. Za dużo jest dobrych!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Z serii: Wszystkim się podoba, tylko nie mi!
http://wyrwane-z-wyobrazni.blogspot.com/2018/01/strzez-sie-mazonka-recenzja-1-jak-cie.html
Też uważam, że nie warto tracić czasu na złe książki... jednak ktoś czasem musi ostrzec innych ;P Przeważnie pada na bloggerów, którzy nie boją się pisać negatywnych recenzji...
Usuń"Friendzone" mam na półce jeszcze nie przeczytane, ale zamierzam to nadrobić. Myślę, że to jedna z tych książek, która zbiera bardzo różne opinie, od tych negatywnych do pozytywnych. Dlatego chcę sama się przekonać.
OdpowiedzUsuńMiałam/mam też w planach "Fatalną listę" jednak jak na razie nie mam na nią za bardzo ochoty. Więc jeśli nie przeczytam, to też nie będę ubolewać.
Tak, "Friendzone" to jedna z tych książek, co będzie zbierać skrajne opinie... jestem więc ciekawa, jak ty ocenisz ten tytuł. Choć nie powiem i tak wciąż dziwią mnie te wszystkie pozytywne opinie, a nawet po rozmowie z jedną blogerką usłyszałam stwierdzenie, że na pewne rzeczy przymykała oko, bo autorka jest bardzo młoda i pochodzi z polski... także, nie wierzę na ten moment w te wszystkie pozytywne opinie.
UsuńBędę pamiętać, aby nie sięgać po żadną z nich. W tym roku trochę uzbierało mi się słabych książek... Oby w tym było ich jak najmniej.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, rok 2017 zwiastował wysyp słabych powieści. Na szczęście nie dałam się porwać temu nurtowi. Mam nadzieję, że ten rok będzie obfitował w lepsze książki. A jakie tytuły należą do tych najsłabszych, które przeczytałaś?
UsuńNie czytałam żadnej z tych książek, ale nieco przraża mnie obecność "Friendzonu" tutaj, bo zapisałam się na book tour. Może jednak mnie spodoba się bardziej!
OdpowiedzUsuńWszystko jest możliwe... daj znać, jak już zapoznasz się z tą książką, jestem ciekawa, jakie będziesz miała o niej zdanie!
Usuń