„Fatalna lista” to książka jednej z autorek serii „Ból za
ból”. Siobhan Vivian, bo o niej właśnie mowa, przedstawia nam całkiem ciekawy
pomysł na historię, ale znając mankamenty poprzednich lektur spod jej pióra,
miałam pewne obawy. Nie mniej jednak postanowiłam, że nie będę się tym
zadręczać i spróbuję oczyścić swój umysł ze wszystkich obaw i dać szanse tej
pozycji. W końcu, jakby nie patrzeć na to, to „Ogień za ogień” całkowicie mnie
zaskoczył (recenzja tutaj). Jak myślicie, jak było w tym przypadku? Czy książka
jest warta poświęcenia czasu?
Czy jedna lista z ośmioma nazwiskami, może zmienić czyjeś
życie?
To taka tradycja, głupia i niewinna, ale wydaje się mieć
wielki wpływ na życie osób znajdującej się na tej liście. Co roku w
poniedziałek poprzedzający bal jesienny, zostają wywieszona lista, na której
znajdują się imiona i nazwiska dziewczyn, po dwie z każdego rocznika.
Najpiękniejsza i najbrzydsza.
Lista jest jak wyrok, nie ważne, w jakim charakterze
zostaniesz na niej umieszczona, twoje życie i tak się zmieni, od teraz twoja
twarz stała się rozpoznawalna.
Jak poradzą sobie dziewczyny, które znalazły się na liście?
No tak, przydałoby się w kilku zdaniach napisać, coś o tej
książce, ale oprócz tego, że jest to lekkie czytadło, nie ma szans, abym
wykrzesała z siebie większego potoku słów. Owszem lektura fajna, miła, dosyć
ciekawa, ale większego szału nie ma. Mogło być lepiej i nie sądzę, żebym
kiedykolwiek wróciła do tej pozycji. A tym bardziej nie będą do niej powracać
myślami. Nie zrozumcie mnie źle, książka nie jest zła, bo na pewno znajdzie
szerokie grono odbiorców, ale w moim odczuciu jest nijaka. Jak się spodziewacie
spektakularnych tragedii, czy czegoś, co wzbudzi w was tornado emocji, to
„Fatalna lista” nie jest dla was.
„– Przykro mi, że żadna z was nie została wybrana – odezwała się nagle,
zwracając się do wszystkich wkoło. Mówiła to po części szczerze.
– Litości! – żachnęła się Lisa, wskazując palcem na swe usta. – Z tymi
torami kolejowymi przebiegającymi w poprzek mojej twarzy raczej wątpię, by ktoś
uznał mnie za najpiękniejszą.”
Jedna lista, osiem dziewczyn, cztery piękności i cztery
brzydule. Ktoś według swojego widzimisię, tam je umieścił, ale czy naprawdę zasługiwały,
aby się na niej znaleźć? Jakim prawem mógł oceniać innych, nie ujawniając się
samemu? I z jakich powodów tak naprawdę tam się znalazły? Osiem różnych
charakterów, a może wcale nie takich różnych, bo przecież każda dziewczyna chce
być tą najpiękniejszą, chce, aby ja doceniono i zauważono. Przecież nikt nie
chce być odludkiem, osamotnionym i wyśmiewanym ze względu na urodę. Czy tylko
piękno zewnętrze się liczy?
„– Postanowiłam, że przez cały tydzień nie będę się myć.
– Serio?
– Owszem. Nie biorę prysznica, nie myję zębów, nie używam dezodorantu.
Będę do końca tygodnia ubierać się w te same ciuchy, nie tylko koszulkę, ale
też dżinsy, skarpetki, majtki, stanik. Ostatni raz pod prysznicem byłam w
niedzielę wieczorem, zanim poszłam do ciebie. Jakiekolwiek zabiegi higieniczne
wykonam dopiero po sobotnim wieczorze.”
Dawno nie widziałam tak dużej ilości pustych lalek, to istna
przesada. Książka nie skupia się na jednej z dziewczyn, tylko na wszystkich
ośmiu. Dzięki temu byłam w stanie dobrnąć do końca tej książki, choć było to
ciężkie ze względu na ich charaktery i problemy. Nie mogłam zrozumieć, jak
można być tak próżnym. Wszystkie powinny trafić na terapię, bo każda z nich ma
problemy emocjonalne. Żadnej z nich nie polubiłam i gdyby każdy kolejny
rozdział nie skupiał się na kolejnej panience, czułabym się jak na torturach.
Za plus tej pozycji można uznać, że pokazuje to, jak nie powinno się zachowywać,
a tym bardziej że przesadna obsesja na punkcie wyglądu jest po prostu zgubna.
„– Jeśli tak się przejmujesz kaloriami, zawsze możesz zrobić taki trik
– powiedziała, kładąc serwetki na serze. Przyklepała je delikatnie palcami.
Serwetki momentalnie przybrały jasnopomarańczową barwę. – W ten sposób będziesz
jakieś sto kalorii do tyłu. Możesz też po prostu zdjąć ser z ciasta.
Bridget wykonała tę operację, odrywając warstwę sera i odkładając na
bok talerza.
– Ale przecież ser jest najsmaczniejszy – jęknęła niepocieszona Lisa.”
Nie obyło się też bez błędów logicznych, jest taki jeden
mały chochlik, który może i nie rzuca się w oczy, ale jak dla mnie jest
naciągany do tego stopnia, że w rzeczywistości jest to niewykonalne. No bo
sobie wyobraźcie, nosicie rozmiar 34 i po dwóch dniach głodówki zakładacie o
rozmiar mniejszą kieckę, która jest na was za luźna. Serio? W życiu w to nie
uwierzę. Ilość hipokryzji, która zawarła w tej książce autorka, przyprawia o
mdłości. Wszyscy są zakłamani. I nic więcej się nie liczy, tylko jakaś głupia
lista. No ale dajcie spokój, patrząc z boku na coś takiego, to się w głowie nie
mieści. Faktycznie nastolatki są takie puste, bo jakoś sobie nie przypominam,
żeby kiedykolwiek w mojej szkole miało coś podobnego miejsce. Owszem, nie
zawsze dziewczyny miały łatwo, ale żeby do tego stopnia… nie przypominam sobie.
Moja ocena: 4/10
Liczba stron: 408
Data premiery: 1 marca 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Widziałam tę książkę w zapowiedziach i miałam na nią dużą ochotę, ale chyba jednak sobie odpuszczę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż się skusiłam na nią oglądając zapowiedzi wydawnictwa i niestety, ale to nie mój typ...
UsuńOoo, miałam ochotę na tę książkę. Szkoda, że książka okazała się, hm.. taka płytka. Aczkolwiek ciekawi mnie, więc sięgnę po nią. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie daj mi znać, jak Tobie się podobała :)
Usuńłał - ostatnio czytała opinię tej powieści ale plusową. Książkę wpisałam na listę, teraz mam mieszane odczucia :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że tak Ci namieszałam w głowie... Może akurat Tobie się spodoba, tak jak wspominałam, książka znajdzie szerokie grono odbiorców, ale ja się w nim nie znajduję :(
UsuńLiczyłam na lepszą opinię o tej książce. Zastanawiałam się nad nią, ale raczej odpuszczę :(
OdpowiedzUsuńNiestety, ale ja nie mogłam dać jej lepszej opinii, w moich oczach nie zasługuje na to...
UsuńDo tej pory czytałam tylko pozytywne recenzje. Miałam wielką ochotę na tę książkę. Teraz mam wątpliwości. Może kiedyś po nią sięgnę, ale już mnie tak do niej nie ciągnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDość często mam odmienne zdanie, niż reszta blogerów ;) Chyba jestem jakaś inna...
UsuńPozdrawiam!