Za mną już czwarty tomik „Naszego Cudu”. Bardzo polubiłam
ten komiks, dlatego w każdej wolnej chwili sięgam po niego, szukając wszelkich
możliwych punktów zaczepienia. W dużej mierze to też zasługa tego, że od razu
miałam pięć części tej historii. Tylko niestety za chwilę, nie będę miała już
co czytać. Przede mną jeszcze tylko jeden tomik. I to mnie boli najbardziej.
Nie lubię momentów, w których zostaję z mnóstwem pytań, a nie mam żadnych
sensownych wyjaśnień. Czy w tym przypadku, dostałem tego, czego tak bardzo
oczekuję?
Kolejny konflikt z użyciem magii?!
Minami znów ma pełne ręce roboty, szkoła sama się nie
obroni, a on poprzysiągł, że będzie ją chronił.
Widać przecież, że posiadający wspomnienia powariowali!
Mogliby w końcu dać już sobie spokój z tymi wszystkimi
waśniami i postarać się racjonalnie myśleć.
Jak tak dalej pójdzie, nowe życie legnie w gruzach, a
przeszłość będzie górą nad teraźniejszością…
Jak Minami poradzi sobie z kolejnym problemem?
Czy będzie musiał zdradzić swoją prawdziwą tożsamość, aby
uspokoić sytuację?
Kto jest prawdziwym wrogiem?
„Nasz Cud” nie daje nam ani chwili wytchnienia. Jak tylko
myślę, że to koniec problemów, to wciąż pojawiają się nowe. Jest akcja i
dynamika. I aż boje się pomyśleć, co dalej, bo komiks kończy się w takim
momencie, że nie wiadomo, kto tak naprawdę jest wrogiem. Choć na ten moment mam
już swojego podejrzanego, ale czy faktycznie to będzie takie proste, tego nie
mogę być pewna. Nie jestem pewna, czy autorka faktycznie by w taki prosty
sposób poprowadziła fabułę. Do tej pory jeszcze nie mogę jej rozgryźć. Chwilowo
jeszcze poczekam, może piąty tom, rzuci jakieś nowe światło na tę sprawę.
Yanuma nie potrafi zostawić przeszłości w spokoju. Chce, aby
jego pozycja nawet w tym nowym świecie miała jakieś znaczenie. Chce, aby inni
mu się kłaniali i traktowali z szacunkiem. Jest zdolny do wszystkiego, nawet do
obrócenia się przeciwko swoim kolegą, którzy w przeszłym wcieleniu pochodzili z
Moswick. Co tak naprawdę kryje się za jego wrogością do całego świata? Czym się
kieruję? Ślepa furia, poczucie wyższości, a może zbyt bolesne wspomnienia,
których się wstydzi? Może wciąż się o coś obwinia?
Czwarty tomik obfituje w przeróżne emocje, które udzielają
się czytelnikowi. Pojawiają się kolejne zagadki, a przecież tak wiele jeszcze
pozostało nierozwiązanych. Pytania, pytania, wciąż pytania. A odpowiedzi jak
nie było, tak wciąż się nie pojawiły. Sytuacja, coraz bardziej się zaostrza.
Komuś wyraźnie ta sytuacja odpowiada, tylko kto jest tą osobą? Retrospekcje
również w niczym nie pomagają, ale coraz częściej pojawiają się w nich dwie
postacie, które do tej pory jeszcze się nie pojawiły w teraźniejszości. Nie
wiadomo tylko, czy się nie odrodzili, czy też nie odzyskali wspomnień. Jest
jeszcze ostatnia opcja – ukrywają się. Która z tych opcji jest prawdziwa?
Ubolewam nad brakiem jakichkolwiek wskazówek. Chyba że
jakimś cudem je przeoczyłam. Ale wątpię w to. Czepiam się drobnych szczegółów,
ale to nic konkretnego. Pozostają mi tylko moje domysły, mam tylko nadzieję, że
moja intuicja mnie nie zawiedzie. „Nasz Cud” to dla mnie jeden wielki znak
zapytania, który wzbudza moje podejrzenia i wielką ciekawość. Mam wielki apetyt
na więcej i obawiam się, że za chwilę zostanę z niczym, bo z tego, co się
orientuje, to zostało dopiero wydanych sześć tomów, więc będę musiała trochę
sobie poczekać na konkrety…
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 178
Data premiery: 18 listopada 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.