Po emocjonującym zakończeniu pierwszego tomiku „Ataku
Tytanów”, czym prędzej zabrałam się za czytanie kolejnego. Chyba sami
rozumiecie, że kiedy tyle się dzieje, nie ma możliwości, aby powstrzymać się
przed sięgnięciem po kolejną część, kiedy leży sobie na półce. Co innego byłoby
w przypadku, kiedy nie byłabym w jego posiadaniu, pewnie wtedy byłaby to istna
męczarnia, a tak mogłam od razu zaspokoić swoją ciekawość.
Eren ratując Armina, został pożarty przez tytana…
Walka w mieście wciąż trwa, ale pojawiają się kłopoty.
Ewakuacja mieszkańców, nie przebiega zbyt sprawnie. Gaz potrzebny do manewrów
przestrzennych zaczyna się kończyć. Oddział zajmujący się zaopatrzeniem
zabarykadował się w kwaterze głównej, stchórzył, poddał się bez walki. A
tytanów wciąż przybywa…
Czy jest szansa na ratunek?
Co zrobi Mikasa, kiedy dowie się, że Eren został pożarty?
Czy Armin weźmie się w garść i będzie w końcu prawdziwym
żołnierzem?
O boziu, co tu się działo. Nawet chwili wytchnienia nie było.
Akcja cały czas utrzymuje zawrotne tempo. Dodatkowo dostajemy kilka
retrospekcji, które nie należą do tych najspokojniejszych wspomnień. Choć nie
powiem, w pewnej chwili byłam wkurzona na zachowanie Mikasy i Armina. Zresztą
wszyscy w pewnym momencie zachowywali się jak zwykłe tchórze. Ale patrząc na
to, w jakiej sytuacji się znaleźli, nie można im się dziwić. Fakt, emocje wśród
bohaterów udzielały się także i mnie. I nawet w pewnym momencie sama się
zastanawiam, co bym zrobiła na ich miejscu…
„Nie… Nie dam rady…
Nie wytrzymam tu dłużej…
To miasto… Zmieniło się w piekło…
Zmieniło…? Nie…!
Do tej pory tego nie dostrzegałem…
Ale prawda jest taka… Że cały nasz świat już dawno temu stał się piekłem na ziemi…!
Przerażająco wręcz nieskomplikowanym miejscem… W którym silni pożerają słabych…”
Nie wytrzymam tu dłużej…
To miasto… Zmieniło się w piekło…
Zmieniło…? Nie…!
Do tej pory tego nie dostrzegałem…
Ale prawda jest taka… Że cały nasz świat już dawno temu stał się piekłem na ziemi…!
Przerażająco wręcz nieskomplikowanym miejscem… W którym silni pożerają słabych…”
Mikasa jest jednym z najlepszych żołnierzy, mimo swojego
młodego wieku. Nie daje ponieść się emocją, zawsze opanowana i z ogromną
precyzją pozbawia tytanów życia. Jednak to wszystko jest do czasu. Wieść o tym,
że Eren poległ, wszystko zmieniła. Niby nie zrobiła na niej większego wrażenia,
ale… Czy będzie jeszcze zdolna do walki o swoje życie i życie swoich
przyjaciół?
Armin cały czas jest w szoku. Nie zachowuje się jak
żołnierz, całkowicie się poddał i nie ma z niego żadnego pożytku. Cały czas
zadręcza się tym, że śmierć Erena jest jego winą, a on sam jest tylko tchórzem
i ciężarem dla innych. Czy będzie w stanie, wrócić do rzeczywistości i walczyć,
tak jak powinien to zrobić od samego początku?
„Żeby przeżyć… Musisz zwyciężyć…!!!
A żeby zwyciężyć… Trzeba walczyć…!!!”
A żeby zwyciężyć… Trzeba walczyć…!!!”
Wciągnęłam się, wręcz przepadłam w tej historii. Każdy
detal, każda walka, a nawet retrospekcja pochłania mnie jeszcze bardziej, choć
nie jestem pewna, czy to w ogóle możliwe, abym została bardziej wciągnięta w
ten świat. Gdybym mogła, to cała noc bym czytała i pisała dla was, tylko co ja
później biedna pocznę, kiedy na mojej półce jest tylko siedem tomików „Ataku
Tytanów”. Mówcie sobie, co chcecie, ale świat przedstawiony przez autora ma w
sobie coś, co nie pozwala się oderwać, cały czas powoduje pragnienie poznawania
go, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. I kolejny raz zakończenie tomiku, wbija w
fotel. Obok czegoś takiego nie da się przejść obojętnie.
W tym tomie można było przyjrzeć się bliżej tytanom.
Humanoidalne olbrzymy, które mają od trzech metrów do nawet piętnastu,
oczywiście nie licząc tytana kolosalnego, ten ma około sześćdziesięciu metrów.
Stworzenia te są trochę dziwne i zastanawiam się w jaki sposób, były w stanie
się w ogóle poruszać, bo wydają się nieproporcjonalni w budowie swojego ciała.
A masakra, którą urządziły w mieście, jest bardzo krwawa. Widać, że autor nie
boi się uśmiercać bohaterów. Od samego początku jesteśmy świadkami, jak jeden
za drugim znika w brzuchu tytana. Tego się nie spodziewałam. Cały czas jestem
zaskakiwana, a do dobrze zwiastuje na przyszłość.
O rysunkach wspominałam już ostatnio, ale nie sposób znów o
nich nic nie napisać. Po raz kolejny nie zawiodłam się na nich. Jestem
zafascynowana, bo w niektórych momentach wyglądają, jak zwykłe szkice, a
potrafią trafić z odpowiednim przekazem do czytelnika. „Informacje, które można
ujawnić na tym etapie opowieści” przybliżają nam najbardziej interesujące fakty
w danym momencie. Niby są zwykłym dodatkiem, urozmaiceniem, a dzięki nim można
lepiej zagłębić wiedzę o tym świecie. A teraz zabieram się dalej za czytanie…
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 27 sierpnia 2014
Wydawnictwo: J.P.Fantastica Data premiery: 27 sierpnia 2014
Oglądałam anime :D Czytałam też kilka tomików mangi :D Lubię je całkiem, dobrze się przy nich odpoczywa :>
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogpsot.com
Widzę, że mamy podobne zdanie :) Jeszcze nie oglądałam anime, ale mam taki zamiar, tylko muszę znaleźć wolną chwilę ;)
Usuń