„Tokyo Ghoul” to tytuł, który wciąż obijał mi się o uszy.
Tam coś ktoś szepnął, to znów padły magiczne słowa manga i anime. A ja zaczęłam
szperać i wynalazłam, to co chciałam. Seria wydawała się być czymś, co
poszukiwałam od dawna. Miało być krwawo, emocjonująco i przede wszystkim
fascynująco. Sami chyba rozumiecie, że nie mogłam przejść obok tego obojętnie.
Musiałam chociaż sprawdzić, ile jest w tym wszystkim prawdy. To było silniejsze
ode mnie. A moje i tak już wygórowane oczekiwania wciąż rosły. Tylko, czy
przypadkiem się przez to nie sparzyłam?
Tokyo. To tu mieszkają, niczym się nie wyróżniają. Polują na
ludzi i ich pożerają. Zwą ich ghulami…
Ken Kaneki przez przypadek staje się ofiarą, jednego z nich…
Cudem przeżywa to spotkanie…
Ale jego życie, już nie jest takie samo…
Wypadek, przeszczep, cud…
Tylko, co dalej?
Czy można wrócić do dawnego życia?
To wszystko wydaje się być takie odległe…
Co tak naprawdę spotkało Kanekiego?
Zaczyna się intrygująco. Akcja nabiera powoli tępa, przy czym
dostajemy tylko małą część informacji, które powinniśmy wiedzieć, a to pobudza
ciekawość. Nie mogę powiedzieć, że emocjonalnie mnie pochłonęło, ale to dopiero
pierwszy tomik. Coś czuję, że to była tylko zwykła przystawka, która miała nas
wprowadzić do tego świata, a dopiero później zacznie się jazda bez trzymanki.
Zapowiada się krwawo, brutalnie i bez ograniczeń. Mam tylko nadzieję, że się
nie zostałam wprowadzona w błąd. Tak żądna mocnych wrażeń już dawno nie byłam i
nie wiem, co by się stało, gdyby okazało się, że nie dostaną tego, co oczekuję.
Ken Kaneki jest studentem, studiuje na wydziale literatury —
japonistykę. Nie jest popularny, wiecznie siedzi z nosem w książkach, dobrze
się uczy, taki z niego zwykły kujon. Odpowiada mu ciche i spokojnie życie.
Cieszy się tym, co ma. Posiada tylko jednego przyjaciela Hide, łączy ich
przyjaźń jeszcze od szkoły podstawowej, choć ich charaktery są całkowicie
odmienne. Podkochuje się także w pewnej dziewczynie, którą widuje w kawiarni.
Pokazuje nawet ją swojemu przyjacielowi, ale ten szybko sprowadza go na ziemię,
mówiąc, że to za wysokie progi dla niego. Zrządzeniem losu, ona jednak zwraca
na niego uwagę…
Fabuła zaczyna się lekko i niezobowiązująco, ale już po
chwili kiedy mija pierwsze wrażenie, zaczynają docierać całkiem inne sygnały.
Dalej jest w miarę spokojnie, o ile można tak to nazwać, na pewno nie jest to
„głęboka woda”, jeszcze czujemy grunt pod nogami. Każda kolejny rozdział, to
pojawiające się nowe pytania, nie zawsze otrzymujemy na nie odpowiedź. Takie
małe wprowadzenie do czegoś, co ma ogromny potencjał. Teraz tylko trzeba
obserwować, jaki kierunek to wszystko obierze. Natomiast tylko jedno jest
pewne, czuje się głód i chce się więcej. Osobom zbyt wrażliwym nie polecam
zabierać się za czytanie. Subtelności tutaj nie zaznacie.
Główny bohaterem jest typem postaci, której przynajmniej na
ten moment nie można nie polubić. Wręcz można się z nim utożsamić, jego
zachowanie jest całkiem zrozumiałe i dobrze przedstawione. Nie ma żadnych
nieścisłości, czy zmian wyssanych z absurdów głupoty. Na ten moment pojawiło
się tylko kilka osób, naliczyłam ich chyba pięcioro, razem z Kanekim. Nie ma
zamieszania, nikogo nie można pomylić. Ich osobowość jest dobrze nakreślona,
nie zauważyłam, żeby byli zbyt powierzchownie zarysowani. Podejrzewam, że w
późniejszych częściach mogą nawet ewoluować, ale teraz to tylko moje takie
gdybanie, bo zbyt wielu informacji na ten moment nie posiadam.
Kreska jest ładna, momentami wydawała mi się ciut
przesłodzona, ale tylko w luźniejszych momentach, które można zaliczyć do tych
lekkich etapów. Najbardziej podobały mi się oczy ghuli, robią dobrą robotę,
czasami nawet były przerażające. Takie oczy szaleńców, obłąkańcze, to samo za
siebie przemawiało oraz budowało odpowiedni klimat. W ogóle rysunki bardzo
dobrze przekazywały czytelnikowi emocje. Patrząc na to, że „Tokyo Ghoul” jest
debiutem mangaki, to nie mam się do czego przyczepić, zawsze mogło być gorzej.
Zresztą zobaczymy, jak to będzie się prezentować w kolejnych tomach.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 224
Data premiery: 15 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.