marca 27, 2017

Sui Ishida - Tokyo Ghoul t.1

„Tokyo Ghoul” to tytuł, który wciąż obijał mi się o uszy. Tam coś ktoś szepnął, to znów padły magiczne słowa manga i anime. A ja zaczęłam szperać i wynalazłam, to co chciałam. Seria wydawała się być czymś, co poszukiwałam od dawna. Miało być krwawo, emocjonująco i przede wszystkim fascynująco. Sami chyba rozumiecie, że nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Musiałam chociaż sprawdzić, ile jest w tym wszystkim prawdy. To było silniejsze ode mnie. A moje i tak już wygórowane oczekiwania wciąż rosły. Tylko, czy przypadkiem się przez to nie sparzyłam?

Tokyo. To tu mieszkają, niczym się nie wyróżniają. Polują na ludzi i ich pożerają. Zwą ich ghulami…
Ken Kaneki przez przypadek staje się ofiarą, jednego z nich…
Cudem przeżywa to spotkanie…
Ale jego życie, już nie jest takie samo…
Wypadek, przeszczep, cud…
Tylko, co dalej?
Czy można wrócić do dawnego życia?
To wszystko wydaje się być takie odległe…
Co tak naprawdę spotkało Kanekiego?


Zaczyna się intrygująco. Akcja nabiera powoli tępa, przy czym dostajemy tylko małą część informacji, które powinniśmy wiedzieć, a to pobudza ciekawość. Nie mogę powiedzieć, że emocjonalnie mnie pochłonęło, ale to dopiero pierwszy tomik. Coś czuję, że to była tylko zwykła przystawka, która miała nas wprowadzić do tego świata, a dopiero później zacznie się jazda bez trzymanki. Zapowiada się krwawo, brutalnie i bez ograniczeń. Mam tylko nadzieję, że się nie zostałam wprowadzona w błąd. Tak żądna mocnych wrażeń już dawno nie byłam i nie wiem, co by się stało, gdyby okazało się, że nie dostaną tego, co oczekuję.

Ken Kaneki jest studentem, studiuje na wydziale literatury — japonistykę. Nie jest popularny, wiecznie siedzi z nosem w książkach, dobrze się uczy, taki z niego zwykły kujon. Odpowiada mu ciche i spokojnie życie. Cieszy się tym, co ma. Posiada tylko jednego przyjaciela Hide, łączy ich przyjaźń jeszcze od szkoły podstawowej, choć ich charaktery są całkowicie odmienne. Podkochuje się także w pewnej dziewczynie, którą widuje w kawiarni. Pokazuje nawet ją swojemu przyjacielowi, ale ten szybko sprowadza go na ziemię, mówiąc, że to za wysokie progi dla niego. Zrządzeniem losu, ona jednak zwraca na niego uwagę…

Fabuła zaczyna się lekko i niezobowiązująco, ale już po chwili kiedy mija pierwsze wrażenie, zaczynają docierać całkiem inne sygnały. Dalej jest w miarę spokojnie, o ile można tak to nazwać, na pewno nie jest to „głęboka woda”, jeszcze czujemy grunt pod nogami. Każda kolejny rozdział, to pojawiające się nowe pytania, nie zawsze otrzymujemy na nie odpowiedź. Takie małe wprowadzenie do czegoś, co ma ogromny potencjał. Teraz tylko trzeba obserwować, jaki kierunek to wszystko obierze. Natomiast tylko jedno jest pewne, czuje się głód i chce się więcej. Osobom zbyt wrażliwym nie polecam zabierać się za czytanie. Subtelności tutaj nie zaznacie.

Główny bohaterem jest typem postaci, której przynajmniej na ten moment nie można nie polubić. Wręcz można się z nim utożsamić, jego zachowanie jest całkiem zrozumiałe i dobrze przedstawione. Nie ma żadnych nieścisłości, czy zmian wyssanych z absurdów głupoty. Na ten moment pojawiło się tylko kilka osób, naliczyłam ich chyba pięcioro, razem z Kanekim. Nie ma zamieszania, nikogo nie można pomylić. Ich osobowość jest dobrze nakreślona, nie zauważyłam, żeby byli zbyt powierzchownie zarysowani. Podejrzewam, że w późniejszych częściach mogą nawet ewoluować, ale teraz to tylko moje takie gdybanie, bo zbyt wielu informacji na ten moment nie posiadam.

Kreska jest ładna, momentami wydawała mi się ciut przesłodzona, ale tylko w luźniejszych momentach, które można zaliczyć do tych lekkich etapów. Najbardziej podobały mi się oczy ghuli, robią dobrą robotę, czasami nawet były przerażające. Takie oczy szaleńców, obłąkańcze, to samo za siebie przemawiało oraz budowało odpowiedni klimat. W ogóle rysunki bardzo dobrze przekazywały czytelnikowi emocje. Patrząc na to, że „Tokyo Ghoul” jest debiutem mangaki, to nie mam się do czego przyczepić, zawsze mogło być gorzej. Zresztą zobaczymy, jak to będzie się prezentować w kolejnych tomach.



Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 224
Data premiery: 15 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Waneko



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger