„Zew księżyca” to książka, która od bardzo dawna za mną
krążyła. Nigdy nie miałam czasu, aby się za nią zabrać, ale kiedy pojawiło się
wznowienie serii, nie mogłam tego tak zostawić. W tym momencie ten tytuł został
przeniesiony z listy rezerwowej na „must have”. Taki bardzo szybki awans. To
była idealna okazja, aby nadrobić to, co wcześniej mnie ominęło. Przez co
każdego dnia wyczekiwałam na listonosza, który miał przywędrować do mnie z moją
paczuszką. Byłam jak wygłodniały zwierz, czekający na swoją ofiarę. A gdy ta
już dotarła, musiała zostać pożarta. Czy mój czytelniczy głód został
zaspokojony?
Sąsiad Mercedes Thompson jest wilkołakiem. Ona mechanikiem,
który próbuje naprawić auto pewnego wampira. Dziewczyna sama nie do końca jest
zwyczajna, skrywa pewien sekret…
Ale, co się stanie, kiedy przeuroczy sąsiad Mercy, który
jest Alfą stada, zostanie zaatakowany, a jego córka zostanie porwana? Co zrobi
Mercy, znajdując przed swoimi drzwiami martwego wilkołaka, który pracował u
niej w warsztacie?
Co zrobi dziewczyna – rzuci się na pomoc, czy ucieknie z
podkulonym ogonem?
Kto za tym wszystkim stoi?
Ta książka jest obłędna. Wilkołaki, wampiry i inne
stworzenia magiczne. Zagadka i niebezpieczeństwo. Wciąga od pierwszej do
ostatniej strony. Pochłonęła mnie i nie byłam w stanie jej odłożyć na bok. Nic
się dla mnie nie liczyło. Byłam tylko ja i Mercy. Niesamowity świat,
przesiąknięty magią i nadnaturalnymi istotami. Takiej przygody bardzo
potrzebowałam, bo już zdążyłam zapomnieć, jak to jest, kiedy zostaje się porwanym
przez taką historię, gdzie znajduje się taki niebanalny urok. Potrzebowałam
fantasy, które będzie lekkie z nutą ciekawych zawirowań i właśnie to
otrzymałam. Szkoda tylko, że tak późno zdecydowałam się na Mercedes Thompson.
„Tańcz, kiedy śpiewa księżyc i nie płacz z powodu kłopotów, które
jeszcze nie nadeszły.”
Mercy wychowywała się wśród wilkołaków. Doskonale zna ich
naturę, zwyczaje i ewentualne kłopoty, które mogą wystąpić ze względu na to,
czym są. Doskonale zdaje sobie sprawę, co tak naprawdę skrywa otaczający ją
świat. Wie o wszystkim, czego zwykli ludzie nie dostrzegają. Sama także należy
do tej drugiej, magicznej części. Choć nie wszyscy wiedzą, czym jest. Nie każdy
zdaje sobie sprawę z istnienia takich istot jak ona. Za jej drugą naturą kryje
się także tajemnica, z wielu rzeczy jeszcze nie zdaje sobie sprawy. Uwielbia
pakować się w kłopoty, one same ją odnajdują. Jest mechanikiem, dobrze zna się
na swoim fachu, przynajmniej jeśli chodzi o graty, które w niedługim czasie
mogą zakończyć swój żywot. Posiada także różnorodną gamę przyjaciół. Jak na
taką niepozorną dziewczynę, można się wszystkiego po niej spodziewać.
„Mac gwałtownie odsunął ode mnie głowę, ale kurczowo zacisnął ramiona
wokół moich bioder. Zawarczał. Poczułam na nodze wibracje jego piersi.
- Moja - syknął.
Adam zwęził oczy.
- Nie sądzę. Ona należy do mnie.
- Nie sądzę. Ona należy do mnie.
Może i schlebiałaby mi ta sytuacja, gdyby nie fakt, że pierwszy z nich
miał na myśli posiłek, natomiast drugi... Wolałam nawet nie zgadywać.”
Lubię, kiedy główny bohater lub, jak w tym przypadku
bohaterka, wyróżnia się swoim charakterem. Mercy nie da się nie lubić. Posiada
cięty język, a jej riposty nie zawsze powinny wypłynąć z jej ust. Nawet zawód,
który wykonuje, wyróżnia ja na tle innych tego typu powieści. Rzadko kiedy
spotka się kobiety grzebiące w autach i to jest jedna z cech, dlaczego ja
polubiłam. Sama czasami lubię ubrudzić sobie ręce w smarze. Za dużego plusa
można uznać także to, że nie jest irytująca. Niewyparzona gęba i częste
problemy, nie powodują nerwicy, a często się zdarza, że jednak jest na odwrót.
No i nie można zapomnieć o drugoplanowych postaciach, ich nie można pominąć,
czy zapomnieć o nich. Aż się zastanawiam jakim cudem autorce udało się
nakreślić tak wiele charakterystycznych osobowości, które mogłabym opisać
obudzona w środku nocy. Istny zawrót głowy, z czymś takim jeszcze się nie
spotkałam no chyba, że seria ciągła się już kilka tomów, ale żeby tak było po pierwszej
części… nigdy.
„Znieważanie czarownic figuruje na szczycie listy największych głupot,
jakie można popełnić, tuż obok rozwścieczenia Alfy i przytulania nowego wilka,
w pomieszczeniu, w którym leżą jaszcze ciepłe zwłoki. Wszystkie z nich
dzisiejszej nocy popełniłam.”
Patrząc po samym opisie, można spodziewać się wątku
miłosnego. Uważajcie jednak, bo możecie się rozczarować. Aby dokopać się do
niego, trzeba wylądować dosłownie na ostatnich kilku stronach. Owszem w trakcie
książki pojawia się kilka momentów, kiedy do głosu dochodzą uczucia, tylko że w
głównej mierze jest to zepchnięte na bardzo daleki plan. Mnie osobiście ten
zabieg nie przeszkadzał, bo bardziej zależało mi na przygodzie niż romansie,
dlatego jestem usatysfakcjonowana. I to mi wystarczy, żeby czekać, aż w
sprzedaży pojawi się drugi tom, kwiecień niedaleko, więc długo czekać nie
muszę. Choć i tak czekam na ten moment z niecierpliwością, świat Mercy
całkowicie mnie zauroczył.
Podsumowując, kochacie fantastykę i serie, które nie kończą
się po trzech książkach? Tęsknicie za wilkołakami i innymi istotami ze świata
nadnaturalnego? To przygody Mercy są dla właśnie dla was. Nie ma co się wahać
tylko sięgać po ten niesamowity świat, obfitujący w magię.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 424
Wznowienie serii, premiera: 10 marca 2017
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Pamiętam doskonale, jak kiedyś przeczytałam jedną książkę z tej serii. Z tego co kojarzę, był to tom 4 lub 5. Pokochałam świat stworzony przez autorkę. Planuję niedługo sięgnąć po "Zew księżyca". Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona :)
UsuńKsiążka jest godna polecenia, przynajmniej ja widzę w niej same pozytywne cechy :D