Soul Eater to tytuł, który cały czas, gdzieś przeplatał się
w moim myślach, polecanych mangach i rozmowach ze znajomymi. W końcu musiałam
się poddać i sprawdzić, czy również mi przypadnie do gustu. To była tak siła
wyższa, która wciąż szeptała, bym się nie zastanawiała, tylko skupiła na
czytaniu… ach, ten mój wewnętrzny, zwodniczy głosik. Zawsze wyprowadzi mnie w
jakieś pole, a później cieszy się ze mnie, w szczególności, kiedy mój parapet
ugina się od stosów pozycji do czytania. Czy mój kochany głosik, miał rację?
Czy Soul Eater to tytuł dla mnie?
W niecodziennej szkole, zwanej Zawodówką Śmierci, uczą się
ludzie władający broniami, jak i ludzie zmieniający się w broń. Uczniowie tejże
szkoły mają trudne zadanie, muszą zebrać, a dokładniej pożreć dziewięćdziesiąt
dziewięć dusz, a na koniec przypieczętować to duszą wiedźmy, by stworzyć dla
swojego dyrektora potężną broń zwaną Death Scythe, czyli Kosą Śmierci. Każda
pożarta dusza, zwiększa moc danej broni. A gdy broń stanie się już Kosą
Śmierci, może być używana przez pana dyrektora, którym jest sama Śmierć!
Pierwszy tomik Soul Eater jest wprowadzeniem do tego świata.
Pełni funkcję poznawczą bohaterów, a razem ich jest siódemka, nie licząc reszty
bohaterów, którzy przewijają się w pierwszej części. To trzech władających i
cztery bronie, tworzą dwa duety i jedno trio, są niezłą mieszanką wybuchową
charakterów. Nie zrozumcie mnie źle, część z nich posiada naprawdę skrajne
osobowości, wybujałe ego, mania symetrii, cicha myszka… trudno nie oprzeć się
wrażeniu, bardzo gagowego połącznia. Momentami trudno się nie zaśmiać, kiedy
wkraczają do akcji, co nadaje lekturze bardzo przyjemny odbiór.
Soul Eater, który jest magiczną kosą i Maka, która nim
włada. Oboje tworzą zgrany duet, który wzajemnie się uzupełnia. Kolejną
postacią jest Black Star, który bardzo lubi być w centrum uwagi, ma wybujałe
ego, przez co wciąż nie udało mu się zebrać ani jednej duszy. Jego broń
Tsubaka, zdecydowanie jest tą spokojną osobą, nieśmiała, ale też i mądrzejszą
niż jej władający. To właśnie ona jest tą wywarzoną osobowością w tej parze.
Tsubaka posiada wiele możliwości transformacji i nie jest ograniczona do jednej
postaci, co daje im wiele możliwości ataku. I na końcu udaje nam się poznać,
samego syna pana Śmierci, który ma dziwną manię na punkcie symetrii, gdy coś
nie jest symetryczne, doprowadza go to do depresji. Death the Kid włada Liz i
Patty, bliźniaczymi pistoletami, które w ludzkiej postaci wcale nie są
identyczne, co denerwuje Kid’a.
Dopiero pod sam koniec mangi, dostajemy pierwszy rozdział
właściwej historii. Nadaje on właściwy tor dla fabuły i wszystko zaczyna się
dokładnie rozjaśniać. Wtedy też bohaterowie dostają swoje zadanie, które muszą
wykonać i zaczynają się pojawiać przeciwnicy, choć to może na wyrost
powiedziane. Pierwszy tomik zdecydowanie jest tylko zachętą do dalszego
czytania, pozostawia nas w punkcie, w którym czytelnika aż świerzbi, by sięgnąć
po następny i zobaczyć, co będzie dalej, bo na ten moment nie sposób jest
odpowiedzieć na pytanie, czy jednak ten tytuł przypadł nam do gustu, czy jednak
lepiej sobie odpuścić.
Jest kilka drobnych minusików tego tytułu, chociażby sam
Black Star ze swoim przechwalstwem, czy Kid, który zachowuje się irracjonalnie,
ale to dopiero początek i ciężko oceniać, przez pryzmat wprowadzenia. Ciężko
też zorientować się, dlaczego nagle okazuje się, że nasi bohaterzy nie mają ani
jednej duszyczki na swoim koncie… po chwili, między wierszami, można się
zorientować o co chodzi, ale jednak trochę to nielogiczne, skoro gdy ich
poznawaliśmy, jeden z duetów miał już całkiem niezłą sumkę pożartych duszyczek.
No cóż, nie jest to coś, co może odstraszać, ale budzi mały niepokój.
Zobaczymy, jak będą się prezentować kolejne tomiki!
Soul Eater robi wrażenie całkiem fajnej parodii horroru, z
którą będzie można trochę pośmieszkować i się zrelaksować. Kocham czarny humor
i mam nadzieję, że w tym tytule go nie zabraknie.
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 4 grudnia 2012
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Pierwszy tom jest bardzo średni, bo jest w nim dużo nachalnego ecchi i jest bardzo chaotyczny, ale później jest lepiej, nawet kreska z czasem staje się coraz ładniejsza.
OdpowiedzUsuńA czarny humor z założenia będzie wszechobecny w tej serii, więc nie masz co się martwić. :>
Dobrze wiedzieć! :D
UsuńDziękuję ;*