lutego 11, 2018

Natasha Preston - Silence

Silence, to książka polecana przed duże grono blogerów, nie tylko tych polskich, ale także zagranicznych. Noty ma świetne, czytelnicy ją kochają, czego można chcieć więcej? Chyba niczego, ewentualnie ciepłej herbatki, długiego wieczoru i kocyka do opatulenia. Mój książkoholizm ostatnio sprowadził mnie na manowce i sprawił, że na moim parapecie leżą stosy pozycji do czytania, za nim wygrzebałam stamtąd Silence, minęło trochę czasu… no cóż, czasami i tak bywa, nie ma co rozpaczać! Książka nie zając, nie ucieknie. Ale, czy ten tytuł jest faktycznie, aż tak dobry, jak większość o nim pisze? Czy jest taki idealny i zachwycający?

Słowa, towarzyszą nam każdego dnia, są dla nas naturalne jak oddychanie, a gdybyśmy mieli zamilknąć? Godzina, dwie, trzy nie są problemem, ale dzień, dwa, tydzień, to co innego. Mówią, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem, czy mają rację?
Oakley zamilkła, kiedy była dzieckiem. Nikt nie wie, co się stało, żaden lekarz nie jest w stanie pomóc ani jej, ani rodzinie… przyczyna wciąż pozostaje nieznana.
Tylko Oakley zna prawdę, a cena, którą musi codziennie płacić swoim milczeniem, jest o wiele niższa, niż cena, którą przyszłoby jej zapłacić za wyznanie swojej tajemnicy. Tylko cisza może ją ochronić i zakończyć ten koszmar…
Czy aby na pewno?
Co wydarzyło się w życiu Oakley, że ona zamilkła? I co musi się wydarzyć, by znów przemówiła?


Moje emocje podczas czytania tej książki wciąż się zmieniały. Przeszłam chyba wszystkie etapy od znudzenia, poprzez ciekawość, aż po zachwyt i niesmak. Takie małe tornado, które targało mną na wszelkie możliwe sposoby. W pewnym momencie pokusiłam się nawet o stwierdzenie, że lektura miażdży psychikę, ale kiedy już emocje opadły, a ja poukładałam sobie wszystko w głowie, przygotowując się do pisania tej opinii, stwierdziłam, że wcale nie było tak kolorowo, jak mi się w pierwszej chwili wydawało. Analiza nie kłamie – było w miarę dobrze, ale mogło być jeszcze lepiej!


„Czemu to wszystko musiało być tak skomplikowane? Gdybym tylko mogła położyć się spać i obudzić się jako inna osoba - nieważne kto - nie wahałabym się ani sekundy.”


Oakley, milczy od jedenastu lat. Każdego dnia chodzi do szkoły, uczy się, ucieka przed szkolnymi dręczycielami i stara się normalnie żyć. Jest dziwadłem i sama dobrze o tym wie, ale nic nie jest w stanie przełamać jej milczenia. Ani miłość, ani przyjaźń, ani wsparcie najbliższych jej osób. Nawet Cole nie potrafi do niej dotrzeć, a przecież się kochają. Każdy dzień dla niej to walka o przetrwanie. Szkoła jest piekłem, dom jest piekłem, bo tam jest matka, która za wszelką cenę chce ją „naprawić” tylko, że jej już nie da się naprawić. Już zawsze pozostanie zepsuta, przynajmniej sama o sobie tak myśli.
Cole to przyjaciel Oakley od dzieciństwa. Był przy niej zawsze, wspierał ją, akceptował ją taką, a nie inną. Nie wywierał na niej presji – może tylko czasami, kiedy zaczynały puszczać mu nerwy… po prostu, przy niej trwał. Tak było zawsze i nic nie jest w stanie tego zmienić.


„Wszystko będzie dobrze. Nawet jeśli się dowiedzą, że możesz mówić, to wcale nie oznacza, że musisz.”


W sumie to nie wiem, od czego by tu zacząć… mam wiele „cosi”, do których z chęcią bym się przyczepiła, ale może zaczniemy od tej słodyczy i tony cukru. Cukier, cukiereczek, cukieruś, ciuciu… jest tego tutaj na potęgę. W zupełności nie pasuje to do głównego wątku i trzeba wybierać, na czym chcemy się skupić. Ja postanowiłam, że jednak główny wątek mnie bardziej interesuje niż miłość, która chyba pierwotnie miała być tylko tłem, a przykryła wszystko. Lubię słodycze, ale bez przesady, ten chłopak był zbyt idealny, żeby mógłby być prawdziwy. Pan Mary Sue, to określenie idealnie do niego pasuje. Owszem, niektóre momenty z nim były zabawne, potrzebne, a nawet bym powiedziała, że niezbędne, ale troszkę wad by mu nie zaszkodziło.


„Od mojego milczenia zależało szczęście mojej rodziny. Milczenie mnie uwięziło.”


Kolejnym zarzutem moim jest główna przyczyna tej katastrofy, może nazwijmy go sobie Antagonistą, choć to trochę na wyrost powiedziane. Otóż ten antagonista, nie posiada żadnego charakteru… jest jak lalka woskowa, która tylko dwa razy pokazała różki i swoją perfidność. Zbyt mało, by mogło mnie to zadowolić, przy czym efekt ostateczny jest zwyczajnie słaby i przewidywalny. Autorka albo chciała go wykreować, albo za bardzo skupiła się na tej wszechobecnej słodyczy. Serio, jedną z najlepiej wykreowanych postaci jest matka dziewczyny, która wciąż próbowała „naprawić” swoja małą dziewczynkę, jej brat, który był totalnym… idiotoą, świrem lub coś w ten deseń. I siostra Cole’a, która była realnym przykładem dzisiejszej rzeczywistości.

Sam powód milczenia Oakley jest zbyt słabo przedstawiony, żeby tak naprawdę zrozumieć, co zmusiło pięciolatkę do zaniechania mówienia. Zabrakło tego czegoś, co by mną wstrząsnęło. Wszystkie strzępki informacji są nam wykładane na tacy, łatwo się domyślamy, co się stało i zero tłumaczeń jak to wyglądało te kilkanaście lat temu. Jedna mała retrospekcja, a mogła tak wiele zmienić, szkoda tylko, że autorka o tym nie pomyślała. Efekt końcowy wygląda nijako. Znalazłam nawet dwa lepsze rozwiązania, przynajmniej według mnie, dla tej pozycji – albo powinna zakończyć się na jednym tomie, albo urwać w jednym momencie, który był takim punktem zwrotnym. Bez tego nie widzę sensu, dla kontynuacji. Kolejna dawka cukru jakoś nie zachęca mnie do czytania.

Jak sami widzicie, książka nie jest bez wad. Wcale nie jest doskonała, ale dla kogoś, kto lubi tego typu młodzieżówki, gdzie cukier wylewa się ze stron, a milczenie wraz z jego powodem są tylko takim dodatkiem dla zbudowania napięcia, jest wręcz idealna. I wiecie co? Silence jednak miażdży psychikę i robi z niego wiadro cukru! Przykro mi, ale ja jestem jednak na nie…



Moja ocena: 5/10
Liczba stron: 360
Data premiery: 31 stycznia 2018

Wydawnictwo: Feeria Young 

7 komentarzy:

  1. Zdecydowanie wątek miłosny zabił tę książkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo wad fabuła mnie zainteresowała i zapewne zachce przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... zastanawiałam się nad przeczytaniem jej, a teraz to już sama nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie do niej nie ciągnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam właśnie o tym, że bohater jest zbyt idealny, by realnie odbierać tę książkę. Kolejny raz też czytać, że cukier wysypuje się ze stron :( Nie lubię takich książek i boję się, że będę się męczyć jak w przypadku "Tysiąca pocałunków" na przykład. Dobrze, że czekam na kolejny tom i tak i dopiero za jakiś czas zdecyduję ostatecznie. Teraz jestem na tak, by dać jej książkę, ale to się może zmienić z czasem.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger