„Chłopak,
który bał się być sam” to książka, która intrygowała mnie już od momentu, kiedy
pojawiła się w katalogu. Sam opis mówił, że będzie to jedna z tych mocniejszych
historii. Liczyłam na bardzo duże emocje, choć tak naprawdę nie wiedziałam,
czego mogę się spodziewać. Temat historii jest bardzo trudny i w łatwy sposób
można było zepsuć całą powieść, wystarczył tylko jeden nieostrożny ruch, by
przekroczyć cienką granicę. Zachęcona opiniami czytelników, sięgnęłam po
lekturę szybciej, niż miałam to w planach. Czy nie żałuję tej decyzji?
Nudny
poniedziałek, w małym miasteczku w Alabamie. To miał być taki sam dzień jak
setki wcześniejszych. Właśnie rozpoczynał się nowy semestr, w auli dyrektorka
przynudzała o wytężonej pracy i sumiennej nauce, a uczniowie odliczali sekundy
do zakończenia się apelu.
Tylko w
tamtym momencie, nikt nie przewidział, że gdy wstaną, by rozejść się do klas,
żaden z uczniów nie będzie mógł opuścić auli. Drzwi będą zablokowane, a
większość weźmie to za głupi żart… póki ktoś nie pojawi się na scenie, by już
na zawsze odmienić życie tej szkoły, jak i samych uczniów.
Każdy
uczeń będzie musiał zmierzyć się ze swoimi lękami i pragnieniami. Tyler
konfrontował się z nimi od dawna, a teraz postanowił zmusić innych uczniów do
wysłuchania tego, co ma do powiedzenia.
Zegar
tyka, minuty mijają, czas się dłuży… wydaje się, że to wszystko trwa wieczność.
Czy ten
koszmar kiedyś się skończył?
Brakuje
mi słów, by wyrazić to, co bym chciała. Książka jest mocna, brutalna i
przerażająca. Istne piekło. Kilkukrotnie łapałam się na tym, że odruchowo
wstrzymuję oddech podczas czytania. Zdecydowanie zbyt wiele emocji. A co
najgorsze, to nie tylko fikcja literacka, takie rzeczy się zdarzają naprawdę.
Gdzieś tam na świecie, co jakiś czas docierają do nas informację, że takie
wydarzenia miały miejsce. Już w takich momentach człowiek łapie się za głowę…
to teraz sobie wyobraźcie, co dzieje się w waszych głowach, kiedy czytacie o
tym całą powieść. Istne tornado, które nie pozwala nawet na sekundę oderwać się
od lektury, mimo tego, że zakończenie i tak z góry jest przewidziane.
„Ostatnia notka w
jego aktach nie pozostawia żadnych wątpliwości. Ponowne zapisanie do szkoły.
Obowiązuje od zaraz.
Sylvia wspominała
o tym w weekend. Zwierzyła mi się pierwszy raz od miesięcy. Była przerażona jak
jasna cholera, ale nie chciała powiedzieć dlaczego. I tak oto włamuję się do
szkolnych akt. Żeby mieć pewność, że jest bezpieczna. Przywilej brata bliźniaka.”
Tyler
był zwykłym uczniem, dopóki w jego życiu nie wydarzyła się tragedia. Po tym
wydarzeniu coś się w nim zmieniło. Zaczął się zamykać w sobie, rzucił szkołę, a
wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy zniknął…
Autumn
jest siostrą Tylera, ma tylko jedno marzenie, które za wszelką cenę chce
spełnić. Zamierza pójść w ślady swojej matki i studiować taniec. Niestety,
ojciec jest temu przeciwny, ale ona nie zamierza się tak łatwo poddać.
Tomás i
Sylv są bliźniakami. Ich relacje uległy pogorszeniu, a oni wzajemnie się
odepchnęli. Ale Tomás za wszelką cenę chce chronić swoją siostrę, nawet jeśli
się do tego nie przyznaje i udaje, że jest inaczej.
To
tylko kilku uczniów, których historię możemy poznać bliżej…
„Ludzie wokół mnie
stoją bez ruchu, a gwar setek gardeł zmienił się w pomruk niepokoju. Coś jest
nie tak? Co się dzieje? Zamknięte? Drzwi są zamknięte.
Jedna z
cheerleaderek rzuca kąśliwie, że to nie czas na żarty. Kilka miejsc dalej jakaś
pierwszoklasistka wybucha nerwowym śmiechem. Na końcu przejścia ludzie tłoczą
się przed dwuskrzydłowymi drzwiami, które zwykle otwierają się bez trudu, ale
dziś ani drgną. Zostaliśmy zamknięci.”
Książka
jest napisana w ciekawy sposób, co chwila zmienia osoby, za którymi podążamy.
Poznajemy ich myśli, lęki, wspomnienia i sekrety. Zżywamy się z nimi,
kibicujemy im, trzymamy za nich kciuki, by na końcu nasze serce mogło się
rozpaść na kawałki. To smutne, tutaj nie było szansy na szczęśliwe zakończenia
i czytelnik wie to od samego początku. Akcja, mimo że trwa zaledwie godzinę, może
ciut więcej, jest tak rozpisana, że nawet czytelnikowi zaczyna się dłużyć czas,
tak jakby był również zamknięty na tej auli i był w samym centrum wydarzeń. To
jest przerażająca, mrozi krew w żyłkach, odbiera oddech, a do oczu cisną się
łzy…
„Wokół nas aula
pogrąża się w panice. Krzyki przerażenia rozdzierają mi uszy. Nauczyciele
stojący najbliżej drzwi próbują przedrzeć się do Tylera, ale on strzela do nich
jak do kaczek; do każdego, kto podejdzie zbyt blisko. Za każdym razem, gdy
słyszę wystrzał, wzdrygam się. Dziękuję Bogu, ze nie jesteśmy wystarczająco
blisko, żeby widzieć twarze nauczycieli. On ich zastrzelił. Boże drogi. To nie
może być prawda.”
Temat
tej historii jest bardzo trudny, jest też pewnym tabu, które nie jest
poruszane, póki coś się nie wydarzy, ale jest to coś, o czym trzeba rozmawiać.
Takie zjawiska się zdarzają, trzeba wyciągać wnioski i uczyć się na błędach, by
nie dopuszczać do następnych takich sytuacji. I mimo że można powiedzieć, że
nas to nie dotyczy, u nas nigdy coś takiego nie miało miejsca, to może się to
zdarzyć – nie wierzę, że nie. W tych czasach jest wszystko możliwe. Dlatego
rozmawiajmy, póki jeszcze możemy. Nie bójmy się trudnych rzeczy, przestańmy
udawać ślepych i głupich. Szkoda tylko, że moje słowa nic nie zmienią. Ja mogę
sobie teraz tylko pogadać…
„Strach i
przetrwanie to dwie strony tej samej monety. Ojciec mnie tego nauczył. Przez
ostatnie dwa lata udowadniał mi to bez końca. Naszą największą siłą jest
przerażenie, bo boimy się tylko wtedy, kiedy mamy coś do stracenia – nasze
życie, ludzi, których kochamy… godność.”
„Chłopak,
który bał się być sam” nie jest łatwą lekturą. Nawet nie wiem, czy jest możliwe
odebrać tę lekturę w jeden oczywisty sposób. Bardziej mi się wydaje, że każdy
wyciągnie odpowiednie wnioski, wobec swoich przekonań, racji i sumienia.
Mogłabym oceniać postępowanie bohaterów, jednak nie sądzę, że jest to
potrzebne. Autorka przedstawiła nam przerażonych uczniów, którzy martwili się o
siebie i swoich bliskich. Nie zgrywali bohaterów, byli przerażeni, jak na
sytuację przystało. A w takich momentach, górę bierze tylko instynkt
przetrwania… nic więcej. To właśnie ten instynkt próbuje jak najskuteczniej
dostosować się do otoczenia. I tak naprawdę nikt z nas nie wie, jakby zachował
się w takiej sytuacji, na którą złożyło się wiele mniejszych czynników.
Ta
książka dostarczy wam ogromnych emocji, wstrząśnie wami i odciśnie swoje piętno
w waszym umyśle. Nie można przejść obok niej obojętnie. Nie polecam jej tylko
osobą o słabych nerwach…
Moja
ocena: 10/10
Liczba stron: 281
Data premiery: 15 lutego 2018
Wydawnictwo: Feeria Young
Brzmi ciekawie! Nie słyszałam do tej pory o tym tytule, ale przy następnej wizycie w bibliotece na pewno o niego zapytam. Mimo wszystko mam przed nim pewne obawy i boję się go kupić. XD
OdpowiedzUsuńMimo wszystko gorąco polecam :) Sama się nie spodziewałam tak dobrej lektury, więc byłam miło zaskoczona :)
UsuńBardzo pozytywne opinie zbiera ta książka. Ja początkowo nie miałam jej w planach, ale zmieniam zdanie, bo z tego co czytam, to warto. Szczególnie, że nie jest długa i myślę, że wieczór na nią wystarczy.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie jeden wieczór na nią wystarczy, w szczególności, że przez ciągłą zmianę bohaterów ciężko się od niej oderwać ;)
Usuń