W moich rękach pojawiła się kolejna nowelka z uniwersum
Tokyo Ghoul, o ile pierwsza przypadła mi do gustu, to nad drugą ciągle się
zastanawiałam, gdyż internet milczał… brak pojawiających się opinii to jeszcze
nie powód do zmartwień, ale mimo wszystko zapala w głowie lampkę ostrzegawczą.
Pozostaje jeszcze tylko kwestia tego, że ja rzadko sugeruję się opiniami
innych, jeśli chodzi o moje ulubione serie, a zdecydowanie Tokyo Ghoul do nich
należy… więc nie mam pojęcia, skąd nagle pojawiło się w mojej głowie tyle obaw.
Czy były one słuszne? Czyżby moje przeczucie przed czymś mnie ostrzegało?
Po ataku na Cochlę, więzienie dla ghuli, we wszystkich
dwudziestu trzech dzielnicach, BSG wzmogło czujność. Mimo to część ghuli
zaczęło sprawiać kłopoty, w szczególności ci z ósmej dzielnicy. Kolejne
incydenty napędzają wzajemną spiralę zemsty między ludźmi a ghulami! Czy te
błędne koło kiedyś się zakończy?
Pół roku to szmat czasu, w takim okresie mogło się wiele
wydarzyć… nie tylko w BSG, ale również w środowisku ghuli! Co przez ten czas
działo się z Kanekim i jego przyjaciółmi?
Ten tytuł miał nam za zadanie zobrazować wydarzenie, które
miały miejsce między ósmym a dziewiątym tomem mangi, kiedy to nastąpił
półroczny przeskok w czasie. Większość z fanów pewnie się zastanawiała, co
działo się z Kanekim, jakim cudem Hinami do niego dołączyła, jakie plany ma
Tsukiyama (choć on jest przewidywalny, aż do bólu) i pewnie można byłoby
wymienić jeszcze wiele innych pytań, bo nie sądzę, by czytelnicy zastanawiali
się aż tak bardzo nad tym, co działo się z gołębiami… najbardziej się liczyło
to, że zostali osłabieni. Dobrym znakiem jest to, że ta nowelka może
odpowiedzieć na część z tych pytań, a do tego raczy nas historią, która w
pierwszej chwili nie ma ze sobą żadnych powiązań, a tak naprawdę jednak sprytnie
łączy się w całość. Oczywiście, w bardzo zgrabny i przemyślany sposób.
„Występująca dziewczyna miała na sobie krótką, falbaniastą spódniczkę,
a jej włosy zdobiły wstążki. Wyglądała jak na idolkę przystało, śpiewała
czysto, a jej głos miał unikatowe brzmienie. Wprawdzie piosenka mówiła o
rzeczach wesołych i szczęśliwych, ale mina piosenkarki była smutna, wręcz
melancholijna.”
Inspektor Amon został oddelegowany do ósmej dzielnicy w
ramach wsparcia, już chwile po przybyciu na miejsce jest zmuszony przyjąć
pierwszą sprawę, którą musi rozwiązać jak najszybciej.
Asa jest ghulem i fanką Uty. Tak jak on, tworzy swoje maski.
Z całych sił pragnie zostać jego uczniem. Mimo tego, że jest dziewczyną,
wszyscy biorą ją za chłopaka.
Młoda fotografka Chie Hori, znów jest na tropie
fantastycznych zdjęć. Tym razem jej ofiarą jest młoda idolka Mitsuba, która w
zupełności nie pasuje na gwiazdę muzyki. Przez zdjęcie Hori, dziewczyna jest w
śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Hinami jest rozdarta między Kanekim i Touką. Dziewczynka z
całych sił pragnie, aby jej braciszek i siostrzyczka znów byli szczęśliwi, a
tym samym by Kaneki wrócił do Anteiku…
„Och, Hori! Mówisz prawdę! Ja, Shuu Tsukiyama, urodzony by spożywać
tylko najwykwintniejsze jedzenie, upadłem tak nisko, że zacząłem egzystować na
posiłkach pospolitej jakości. Wiem też, że jak raz poznam smak Kanekiego, to
nic więcej nie będzie w stanie mnie zaspokoić! Ale – przystanął, wysuwając
palec wskazujący prosto pod nos dziewczyny – chociaż pewnie nie spełnia ona
wymogów mojego wyrafinowanego podniebienia, to zdecydowałem się zjeść tę
pysznie wyglądającą, smutną diwę, którą mi pokazałaś!”
Pięć historii, pięć różnych miejsc i różni bohaterowie, taki
misz-masz, który całkiem nieźle uprzyjemnia czas spędzony z lekturą. Nawet nie
przeszkadza to, że dość dużo jest o innych postaciach, a nie o tych, o których
chcielibyśmy czytać (no cóż, nie zawsze można dostać to, czego by się chciało).
Całkiem sporo tutaj BSG, ale ukryty wątek tej nowelki, wynagradza nam wszystko
i pokazuje, że potwory są wszędzie. Już nie wspominając o ostatniej historii,
która była idealnym ukojeniem, dla napiętych jak postronki nerwów. To właśnie
ona przywołuje najwięcej uśmiechu na twarzy. Ciężko się przy niej nie śmiać. To
taka gagowa opowieść, która nic nie wnosi, ale pozwala nam się na koniec rozluźnić.
Pierwsze cztery historie mimo wszystko są bardzo poważne i
wciągające. Ja miałam trudności z oderwaniem się od czytania. Moja ciekawość
brała górę, a najbardziej czekałam na „Więzi, które ranią”, gdyż właśnie tam
pojawiła się Hinami. Cały czas się zastanawiałam, dlaczego to właśnie ona
pojawiła się u boku Kanekiego i mimo że teraz już mam wyraźniejszy obraz tej
sytuacji, to wciąż czuje pewien niedosyt, kilka rzeczy pozostało
niedopowiedzianych. Ale to nic, jeśli chodzi o Tokyo Ghoul, zawsze go czuję,
zawsze mi mało. W tym tytule pojawia się zbyt wiele zagadkowych kwestii, które to
zawsze mnie intrygują.
Tokyo Ghoul Pustka, to kolejna nowelka, która przybliża nam
ten dziwny świat ghuli. Pozwala nam na bliższe poznanie bohaterów i zżycie się
z nimi. A z tego, co można zauważyć, postacie wciąż się przeplatają, nawet te,
które na pierwszy rzut oka wydają się mało znaczące, mogą mieć kiedyś jakiś
większy udział i warto się z nimi już teraz zapoznać. Przede wszystkim nowelka
ma za zadanie dać nam odpocząć od ciągłej akcji, której doświadczamy w mandze.
I spełnia swoje zadanie w stu procentach.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 228
Data premiery: 30 listopada 2017
Wydawnictwo: Waneko
Ja to jakoś miewam problem z polskimi wydaniami mang. Czasem tłumaczenia zdarzały się jakieś takie drętwe i nijakie (jak choćby pierwsze polskie wydanie X Clamp'a). Zdecydowanie naturalniej z mangą jest mi po angielsku. Że nie wspomnę już o Marvelowskich komiksach ;)
OdpowiedzUsuńhttp://eobrazy.cal24.pl/
Każdy lubi co innego ;)
UsuńNie przepadam za light novelkami, bo wszystkie jakie do tej pory czytałam były okropnie napisane i jakoś tak... Zbyt prosto?
OdpowiedzUsuńSamej mangi TG mam na razie na półce 9 tomów i muszę ją nadrobić, a potem podjąć decyzję, czy zbierać :re. ^^
Hmmm... a jakie nowelki do tej pory czytałaś?
UsuńMożliwe, że są zbyt prosto napisane, ale z drugiej strony patrząc na prostotę dialogów w mandze, nie widzę w tym nic dziwnego :D
Ja mogę ci tylko polecić kolejne tomiki mangi. Sama mam całe TG, plus dwa pierwsze tomiki :re i dwie nowelki, i nie oddałabym ich za żadne skarby :D
Marię, Blask Księżyca, All you need is kill, SAO. Może coś jeszcze, ale nie mogę sobie przypomnieć. :<
UsuńHaha, właśnie w moim odczuciu do komiksu pasuje taki prosty styl, bo jednak zdecydowana większość uwagi skupia się na obrazkach, a kiedy czytam opisy w LNce, to czuję się, jakby ktoś niezbyt udanie próbował mi zwizualizować mangę. ^^
Właśnie mi ogólnie TG średnio przypadł do gustu, taka ot seria, może być. Chciałabym chociaż podstawę nadrobić, żeby poznać zakończenie. :>
Aż mnie dziwi że nikt nawet nie zauważa ogromu błędów ortograficznych w tej novelce... czy to może tylko mi się trafił trefny egzemplarz T_T ?
OdpowiedzUsuń