Kiedy pojawia się nowa książka Kasie West w katalogu, nie
mogę się jej oprzeć i muszę ją mieć. Nie inaczej było z „Chłopakiem z innej
bajki”. Wiedziałam, że to będzie kolejna urocza historia, którą muszę
przeczytać, choćby dla krótkiego relaksu. Powiem więcej, nie mogłam się
doczekać, kiedy lektura trafi w moje ręce. Potrzebowałam solidnej dawki czegoś,
co wywoła uśmiech na mojej twarzy, co sprawi, że zapomnę o wszystkim, co złe,
męczące i trudne. W końcu każdy czasami potrzebuje czegoś lekkiego, nawet jeśli
to coś jest przewidywalne do bólu. Taka mała odskocznie od codzienności…
Mając siedemnaście lat, nie myślisz o tym, żeby być
odpowiedzialną osobą. Chcesz się bawić i korzystać z życia.
Caymen jest niby zwykłą nastolatką, ale to tylko pozory. Jej
życie toczy się wokół szkoły i pracy w sklepie mamy, w którym sprzedają
porcelanowe lalki. Jej jedyną rozrywką jest obserwacja nadętych bogaczy…
Wszystko się zmienia, kiedy do sklepu trafia Xander. Wysoki,
przystojny i obrzydliwie bogaty chłopak, od razu widać, że jest z całkiem innej
ligi, z całkiem innej bajki…
Oboje szybko znajdują wspólny język, jednak Caymen jest
przekonana, że ta fascynacja jej osobą długo nie potrwa, a chłopak lada moment
znudzi się nową maskotką…
Kiedy Xander, prawie przekona dziewczynę do siebie, ta
dowiaduje się, że pieniądze w ich związku mają o wiele większe znaczenie, niż
sądziła…
Czy pieniądze są tą przeszkodą, która rozdzieli tę dwójkę
nastolatków?
Kocham Kasie, jej cudne książki i te lekki historie, które
niby są banalne, ale jednak mają to coś w sobie, co nie pozwala się
czytelnikowi oderwać od lektury. Lekkie, przyjemne, niewymagające idealne na
letnie leniwe popołudnia, czy zimowe długie wieczory. To jest kolejna książka,
która przywołała na moją twarz uśmiech, wywołała salwy niekontrolowanego
śmiechu, wzbudziła wiele emocji od zażenowania po wściekłość. A nawet
doszukiwałam się w niej wątków kryminalnych. Mój umysł ostatnio mnie zaskakuje,
wszędzie widzi teorie, spiski i intrygi. W mojej głowie rodzi się masa
pomysłów, które kiedyś będę musiała wykorzystać. To tak pisząc na marginesie,
bo ze mną nigdy nic nie wiadomo.
„– Czy mogę w czymś pomóc? – Jedynie moja mama usłyszałaby wkomponowany
w to pytanie sarkazm.
– Tak, szukam lalki.
– Przykro mi, wszystkie jesteśmy zajęte.”
Caymen ma tylko siedemnaście lat, a zachowuje się jak osoba,
która ma z minimum czterdzieści. Jest odpowiedzialna, nie pozwala sobie na
żadne szaleństwa, przejmuje się problemami swojej mamy i choć praca w ich
rodzinnym sklepie, jest ostatnią rzeczą, o której marzy, codziennie spędza tam
swój cały wolny czas. Nie ma wielu przyjaciół, a właściwie to ma tylko tę jedną
Skye. Problemem w tym wszystkim może być jej dziwne sarkastyczne poczucie
humoru. Nie każdy jest w stanie zrozumieć, kiedy ona żartuje, a kiedy jest
poważna. W dziedzinie sarkazmu jest wybitnie uzdolniona. Po prostu mistrzyni.
„Pokazuję mu porcelanową wersję niemowlaka, z ustami otwartymi w
bezgłośnym krzyku i mocno zaciśniętymi powiekami.
– Wolę nie widzieć ich oczu. Oczy tak wiele mówią. A w ich przypadku:
„Pragnę skraść ci duszę, więc nie odwracaj się do mnie plecami”.”
Wkraczanie w dorosły wiek, czasami bywa bolesne. Każdy
nastolatek jest inny i inaczej przechodzi ten rewolucyjny w jego życiu okres.
To przede wszystkim czas buntu i próby akceptacji własnego ja. Poszukiwanie
nowej ścieżki, którą chce się podążać. Jedni przechodzą ten etap bezboleśnie,
drudzy z wielkim hukiem. Ten, jakże znienawidzony przez rodziców okres, rządzi
się swoimi prawami. W tym przypadku jest tak samo. Kasie świetnie udało się
wpleść ten temat do swojej historii. Delikatnie, bez żadnych niezrozumiałości. Taki
ukryty motyw, który można zauważyć, czytając między wersami. Dodatkowe
przesłanie, aby książka miała dodatkowe wartości.
„– Czasem czuję się za stara jak na swój wiek, to wszystko.
– Ja też. I właśnie dlatego to robimy, prawda? Żeby mieć ubaw. Żeby
przestać się przejmować tym, czego od nas oczekują, i spróbować odkryć, czego
my sami chcemy.”
Bohaterowie tej lektury nie są zwykłymi pachołkami. Ich
kreacja jest doskonała. Nic dodać, nic ująć. Bardzo ciężko stworzyć nastolatka,
który nie byłby w żadną stronę „przesadzony”. Często ten zabieg kończy się tym,
że dana postać jest płytka. Na całe szczęście Kasie jeszcze się nie zdarzyło
tak, żeby coś pod tym względem zepsuła. Każda jej książka zawiera cechę
wspólną, którą są przeciwieństwa. Zauważyłam, że uwielbia bawić się w grę zwaną
„przeciwieństwa się przyciągają”. A kto z nas nie kocha tego motywu? Książę z
bajki i udręczony kopciuszek. Wiele z nas dziewcząt marzy, aby taka historia
wydarzyła się w jej życiu. Dlatego uwielbiamy takie powieści!
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 352
Data premiery: 10 maja 2017Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Feeria Young
Lubię powieści tej autorki, więc przeczytam z czasem :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać twórczość tej autorki, skoro pojawia się niemal na wszystkich blogach. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń