„Green Blood” to manga, która całkowicie przypadkiem
wpasowała się w moje gusta. Posiada wiele zalet, ale bez wad się nie obyło. W
końcu nic nie jest idealne. Teraz to już trzeci tomik, który miałam przyjemność
przeczytać. Poprzedni zostawił mnie w takim momencie, że nie było możliwości,
aby od razu nie sięgnąć po kolejną część. Dobrze, że przynajmniej leżała na
moim parapecie, bo nie lubię niedokończonych wątków, a tym bardziej czekania na
sposobność ponownego zanurzenia się w lekturze. Czy jestem usatysfakcjonowana
tym, co zobaczyłam w mandze, a może pozostawiła mnie w niedosycie, z czego nie
jestem zadowolona? Zaraz się o tym przekonacie…
W Five Points trwa wojna gangów. Grave Diggers czy Iron Butterflies? Kto
z nich wyjdzie zwycięsko z tego starcia, a może obie organizacje polegną na
polu bitwy?
Grim Reaper, Luke i ich ojciec, jaką odegrają w tym
wszystkim rolę?
Co zrobi Luke, jak dowie się, że jego brat jednak żyje?
Czy zdoła mu wybaczyć te wszystkie kłamstwa, którymi był
karmiony przez lata?
Czy bracią uda się przeżyć?
Czy będą mieli kolejny rozdział swojej historii?
Trzeci tom historii braci Burns obfituje w zaskakujące
zwroty akcji. Kilku rzeczy naprawdę się nie spodziewałam, byłam pewna, że autor
komiksu inaczej poprowadzi fabułę. Uwielbiam, kiedy nic nie dzieje się zgodnie
z moimi teoriami. Przynajmniej wtedy mam większy apetyt na dalszy ciąg danego
tytułu, o ile taka w ogóle jest. A w tym przypadku pozostały mi jeszcze dwa
tomiki, z którymi w najbliższym czasie będę mogła się zapoznać. I teraz nie mam
pojęcia, czego mogę od nich oczekiwać. Jeszcze wszystko może się wydarzyć, a ja
nie mam żadnego pomysłu na to, jak może potoczyć się historia braci. Mam tylko
delikatne przeczucie, które chwilowo jeszcze spycham na dalszy plan.
Luke jest przekonany, że jego brat nie żyje. Nie może
pogodzić się z tym, jak brat go oszukiwał przez te wszystkie lata. Do tego
dochodzi cała sprawa poszukiwań ich ojca, który niespodziewanie pojawił się w
Five Points. Zbyt wiele wydarzyło się jak na jedną krótką chwilę. Złudzenie
jego dotychczasowego życia nagle się rozwiało, a on został z tym wszystkim sam.
Choć, nie zupełnie jest samotny. U jego boku pojawiła się Emma, która wypełnia
ostatnia wolę Brada. Dziewczyna wspiera młodszego z braci, bo właśnie tego
chciałby ten starszy. Pomaga mu pozbierać się i namawia do wyjazdu tak, jak
kiedyś o tym marzył…
„Green Blood” charakteryzuje się przede wszystkim przepiękną
kreską, która za każdym razem pozostawia po sobie niezmienne wrażenie. Jest
przecudna i bardzo łatwo się w niej zakochać. Jest odzwierciedleniem mangi.
Mocna, charakterna, przemawiająca do czytelnika. Sama fabuła wydaje się o wiele
mniej złożona i słabiej zarysowana, ale w tym tomiku pojawia się nagły zwrot,
który powoduje niemałe zaskoczenie. Czegoś takiego nikt nie mógł się
spodziewać, przynajmniej tak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Czym
głębiej to analizując lub rozkładając na czynniki pierwsze, pojawiają się
całkiem inne wnioski. Na całe szczęście nie ma to większego wpływu na odbiór
komiksu.
Historia wciąż się rozwija, pozostało kilka niewyjaśnionych
kwestii, które powinny niedługo uzyskać rozwiązanie. Po części to już nie mogę
się doczekać tego momentu, ale też nie chciałabym tak szybko rozstawać się z
tym komiksem. Niestety, ale nie długo na pewno to nastąpi. Mam tylko nadzieję,
że zostanę jeszcze miło zaskoczona, chwilowo nie dopuszczam do siebie myśli, że
ten mały scenariusz z mojej głowy mógłby się sprawdzić, bo mimo wszystko
zdążyłam się zżyć z głównymi bohaterami. Polubiłam ich, są dobrze wykreowani,
nie odpychają od siebie czytelnika. Ich osobowość posiada głębsze dno, czego
początkowo nie dostrzegałam. Będzie mi smutno bez tej dwójki…
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 208
Data premiery: 8 marca 2016
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.