Dla większości fanów mang nowelki są lekturą obowiązkową,
które mogą uzupełnić wiedzę o danym świecie lub konkretnych postaciach.
Dlatego, przynajmniej w moim przypadku, „Tokyo Ghoul: Codzienność”, było
pozycją na liście must have. Liczyłam, że znajdę tam kilka smaczków, których w
komiksie nie było. Przecież, kto z nas nie lubi takich informacji. Z drugiej
strony, czytałam opinię, która nie była temu tytułowi pochlebna, przez co
miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam, na co mogę liczyć. I to było w tym wszystkim
najgorsze, bo nie ma to, jak towarzyszące obawy, które zniechęcają do czytania.
Tokio, miasto, które ma swoje dwa oblicza. Dzienne należące
do ludzi i nocne budzące do życia ghuli.
W dwudziestej dzielnicy, w kawiarni Anteiku, w której
zbierają się ghule, nigdy nie jest spokojnie. I nic nie wskazuje na to, że
kiedykolwiek się to zmieni. Bohaterowie muszą stawić czoło przeciwnością. Tym
błahym, jak i tym poważnym, a stawką jest ich być albo nie być.
Dzisiaj pod lupę weźmiemy problemy, których doświadczają
podczas codziennego życia. Przyziemne zmartwienia, mające na celu utrzymywać
pozory normalnego, jakże zwyczajnego człowieka.
Właściciel lokalu, Yoshimura padł na trop podejrzanych osób.
Kim są i czego chcą?
Sześć historii przedstawia dotąd nieopisane wcześniej
codzienne perypetie bohaterów serii „Tokyo Ghoul”.
Cóż ja mogę wam napisać? „Tokyo Ghoul”: Codzienność” jest
zbiorem kilku różnych historii z życia dobrze nam znanych bohaterów. Swoisty
wypełniacz, który jest o wiele bardziej przyziemny w porównaniu do samej mangi.
Do samej fabuły również niczego nie wnosi, a o smaczkach, na które tak bardzo
liczyłam, można zapomnieć. Ale mimo wszystko, jest to całkiem przyjemna
lektura, pokazująca trudy codzienności, z którymi zmagają się ghule, żyjąc
wśród ludzi. Do tej pory ten problem już się powielał, tym razem można
przyjrzeć mu się całkowicie z bliska. Dodatkowo ukazuje nam całkiem różną ich
naturę.
Ghule to drapieżniki żerujące na ludziach. Powszechnie
uważane za potwory, które nie mają prawa żyć wśród normalnych ludzi. Bestie,
które trzeba eliminować, nieważne, czy stwarzają realne zagrożenie, czy nie.
Ghul jest ghulem i aby przeżyć musi zabijać, czyli nie można zostawić go na
wolności. Nikt nie stara się ich zrozumieć, z góry skazani są na wyeliminowanie.
Muszą się ukrywać, a spotkanie z Gołębiami kończy się ich śmiercią. W końcu są
nikim niepotrzebnym śmieciem. Ale, czy na pewno wszystkie osobniki są takie
złe, jak się mówi? Czy tak bardzo różnią się od ludzi?
„Tokyo Ghoul: Codzienność” ukazuje pewną hipokryzję,
dyskryminację rasową/gatunkową. Nie trudno się z nią zgodzić patrząc na dowody,
które przedstawiają te historie. My czytelnicy uwielbiamy ghule, sami nie raz
zastanawialiśmy się, jakby to było być ghulem. Niestety, w ich świecie są
znienawidzeni. Nie ma czemu się dziwić, to jest swoisty instynkt przetrwania,
przecież śmierć najlepsza jest ta niespodziewana, niż czająca się tuz za rogiem
w postaci bestii żywiącej się zwykłymi ludźmi. Dlatego bardzo ciężko wybrać
jedną ze stron tego konfliktu, bo wszystkie argumenty za i przeciw, wciąż się
równoważą.
Sześć ciekawych historyjek, momentami zabawnych, aby za
chwile chwytać za serce czytelnika. Nie można powiedzieć, że są złe. One takie
miały być. Zwykła codzienność, nic więcej, bo przecież nie można wciąż mieć
kłopotów, które spędzają sen z powiek. A trzeba pamiętać, że nawet czasem takie
błahostki, utrudniają normalne funkcjonowanie. Byłoby wielką
niesprawiedliwością, gdybym nie potrafiła docenić tej pozycji. A teraz tylko od
ciebie zależy, czy po nią sięgniesz! Bo jeśli chcesz poznać zwyczaje swoich
ulubionych bohaterów, małe urywki dopełniające ich osobowość, to uwierz mi, ta
lektura jest właśnie dla ciebie.
Moja ocena: 6/10
Liczba stron: 240
Liczba stron: 240
Data premiery: 20 czerwca 2016
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.