Po emocjonującym szóstym tomiku „Tokyo Ghoul” przyszedł czas
na siódmą część historii Kanekiego. I choć miałam tym razem delektować się
mangą, a co za tym idzie nie czytać w jeden dzień pozostałych tomów, nie byłam
w stanie tego zrobić. Rzuciłam się na nią, jak wygłodniały lew. Wiem, mam
bardzo słabą wolę, ale nic na to nie poradzę, to jest ode mnie silniejsze.
Musiałam się dowiedzieć, co stanie się z naszym bohaterem. Byłam przekonana, że
nie będzie to nic dobrego. Miałam złe przeczucia, a one przeważnie się
sprawdzają. Jak myślicie, moje obawy się sprawdziły, a może byłam tylko
przewrażliwiona? Za chwilkę się o wszystkim przekonacie.
Kaneki został uprowadzony. Próba ucieczki, jego i innych
ghuli, zakończyła się niepowodzeniem. Dla dobra pozostałych postanowił pójść z
Jasonem. Czy była to dobra decyzja?
W Anteiku przyjaciele chłopaka chcą jego uratować. Niestety,
Yoshimura próbuje odwieść ich od tego pomysłu…
„Powinniście przyjąć
do wiadomości, że już go nie zobaczycie.”
Po tych słowach, z jeszcze większą determinacją próbują
nakłonić szefa do misji ratunkowej.
BSG staje do walki z Aogiri. Czy mają szansę pokonać ghule?
W tym samym czasie Kaneki jest ofiarą okrutnych tortur. Czy
wyjdzie z tego cało?
Tym razem emocje sięgnęły zenitu. To, co dzieje się w siódmej
części „Tokyo Ghula” mrozi krew w żyłach. Czułam, że może być niezbyt
przyjemnie, ale to, co znalazłam na tych stronach przeszło wszelkie moje
oczekiwania. Jest niebezpiecznie, a niektóre sceny przyprawiają dosłownie o
mdłości. Tortury Kanekiego to najgorszy moment. Nie spodziewałam się czegoś tak
mocnego. A efekt końcowy… nic dodać, nic ująć. Na coś takiego czekałam od
samego początku. Jestem usatysfakcjonowana tymi wydarzeniami, choć wciąż
zastanawiam się, co będzie dalej. Walka wciąż trwa i stoi pod znakiem
zapytania. Coś pięknego.
Ghule należące do Drzewa Aogiri prowadzą otwartą wojnę z
BSG. I to właśnie ci drudzy początkowo przegrywają. Nie są w stanie wedrzeć się
do kryjówki, przez co są łatwym celem. Aogiri liczyli na taki obrót sprawy,
chodź wiedzą, że łatwo nie będzie pozbyć się Gołębi. Czym więcej uda się ich
zabić tym lepiej dla nich. Jednak liczebność BSG jest ogromna. I wszystko może
jeszcze się wydarzyć, przetrwają tylko najsilniejsi.
Tymczasem ghule z Anteiku, próbują przekonać swojego szefa
do odbicia Kanekiego. Wiedzą, że misja jest bardzo ryzykowna i prawdopodobniej
nie wszyscy wyjdą z tego cali. Ich wrogiem jest nie tylko BSG, ale także Drzewo
Aogiri, a to dodatkowo wszystko utrudnia. Czy podejmą się tego ryzyka?
W tym momencie część moich wcześniejszych przypuszczeń
właśnie się sprawdziła. Pojawiają się bohaterowie, którzy chwilowo byli
uśpieni. Akcja jeszcze bardziej przyspiesza, a ja myślałam, że nie jest to już
możliwe. Emocjonalne tornado porywa czytelnika, a po drodze rozrywa go na
malutkie kawałeczki. Ciężko jest się pozbierać po takim widoku, choć
zakończenie tego tomiku to swoista rekompensata dla oczu i głowy. Pytanie
tylko, w którym to kierunku teraz się potoczy. Chwilowo zabrakło mi pomysłu na
dalsze wydarzenia. Tylko jedno jest pewne, wojna trwa i rozwój historii zależy
od jej wyniku.
W tomiku znajdziemy kilka wspomnień Kanekiego. Dzięki nim
dowiadujemy się, w jaki sposób został wychowany i jakie wartości zostały w niego
wpojone. Sami też musimy zdecydować, czy jego obecne postępowanie jest słuszne.
Również możemy spróbować postawić się na jego miejscu i próbować podjąć
decyzję, w momencie, kiedy to on sam musi dokonać wyboru. Ostrzegam, nie są to
łatwe decyzje. I tak naprawdę to tylko takie gdybanie. Żal mi tego chłopaka.
Polubiłam go, ale wciąż mi czegoś w nim brakowało… Nie jestem pewna, czego
oczekiwałam. Chyba na siłę chciałam, żeby był inny. To nie leży w jego naturze.
Jak na shounen przystało, ten tomik jest jednym z lepszych,
który do tej pory czytałam. Fani tego tytułu na pewno będą zadowoleni z takiego
obrotu spraw. Lepiej już chyba być nie mogło. Ten brutalny świat wciąż potrafi
mnie zadziwić i mam nadzieję, że tak już pozostanie do samego końca. A ten
zbliża się wielkimi krokami. Wprawdzie jeszcze sześć części przede mną, ale to
bardzo szybko zleci…
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 200
Data premiery: 8 kwietnia 2016
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.