Przyszedł czas na drugi tom „Green Blood” i nie będę kłamać,
ale mimo że leżał na moim parapecie, nie miałam wolnej chwili, aby się za niego
zabrać. Minęło sporo czasu, odkąd czytałam pierwszą część, a natłok obowiązków
nie pozwalał mi, bym mogła spędzić czas na spokojnej lekturze. Jednak majówka
była idealnym momentem na spokojny odpoczynek i nadrabianie czytelniczych
zaległości. Mimo rozbierającej mnie choroby znalazłam w sobie siły, bym mogła,
choć na chwilę zapomnieć o wszystkim, nawet o tym cieknącym nosie i bolącej
głowie. Bo dobra manga to jest właśnie to, co tygryski lubią najbardziej.
Kiedy od jednej decyzji zależy cała twoja przyszłość, nie
możesz już cofnąć się przed niczym…
Proste zlecenie wystarczy tylko pociągnąć za spust i
zostanie wykonane. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić. Ale to tylko
złudzenie…
Grim Reaper musi podjąć decyzję. Pociągnąć za spust, czy
jednak odpuścić sobie zlecenie. W świecie, w którym prawo nic nie znaczy,
przetrwają tylko najsilniejsi i ci, co nie mają nic do stracenia. A on ma
jeszcze brata, którego za wszelką cenę chce chronić…
Jaką decyzję podejmie Brad?
Czy Luke dowie się, kim jest jego brat?
Jaki wpływ na chłopaka będzie miała decyzja jego starszego
brata?
Wojna zbliża się wielkimi krokami…
Wystarczy otworzyć tę mangę, aby zakochać się w jej kresce.
Rysunki są przepiękne i nie można oderwać od nich wzroku. To tylko jedna z
zalet tego komiksu. Fabuła również jest ciekawa i wzbudza wiele emocji,
przynajmniej w moim przypadku. Nie spodziewałam się, że za tak niepozorną
okładką może kryć się, coś tak fantastycznego. Mam nieodparte wrażenie, że ta
drobna pomyłka była dobrym zrządzeniem losu (o tym już pisałam w recenzji pierwszego tomu, więc nie będę się powtarzać, polecam zajrzeć TUTAJ, jeśli nie wiecie o co chodzi), inaczej nie wiem, czy kiedyś
zapoznałabym się z tym tytułem. A to byłby wielki błąd z mojej strony. Nie
mniej jednak nie ma co się nad tym roztrząsać, w końcu mogę się spokojnie
oddawać lekturze, w której mam wszystko, czego potrzebuję.
Brad stoi przed ogromnym wyborem, choć każda decyzja, którą
by nie podjął, może doprowadzić do nieoczekiwanych konsekwencji. Można
powiedzieć, że jest między młotem i kowadłem. I w odpowiednim momencie, będzie
musiał poświęcić wszystko, co do tej pory udało się mu zbudować z tych kruchych
fundamentów. Luke nadal jest nieświadomy tego, czym zajmuje się jego brat. Jego
życie wciąż jest ciche i spokojne. Jednak już niedługo wszystko może się
zmienić. Wystarczy tylko kilka niekorzystnych decyzji, aby wplątać go w ten
mroczny świat bez jego zgody. Czy będzie na tyle silny, aby nie utonąć w nim? A
może Brad uratuje go, za nim wpadnie w jego sidła?
Nigdy nie przepadałam za westernami, delikatnie mówiąc,
omijałam je szerokim łukiem, no chyba, że trafiła się jakaś parodia, która
wpasowała się w me gusta. Dlatego jest to dla mnie zadziwiające, że ten tytuł
tak mną zawładnął. Jestem pod jego urokiem i nawet nie jestem w stanie
zaprotestować, wręcz przeciwnie wciąż chcę więcej. A to już dla mnie jest
bardzo dziwne. Owszem manga posiada wszystkie czynniki, które przyciągają mnie
to tego typu tytułów. Nie jest przesłodzona, jest brutalna, krew się leje litrami,
a ja uwielbiam ten stan, kiedy dostarczam sobie mocnych wrażeń. Uwielbiam tę
adrenalinę, krążącą po moich żyłach. A „Green Blood” daje mi tą upragnioną
dawkę emocji, której tak bardzo potrzebuję.
„Green Blood” może nie posiada jakiejś niesamowicie zaskakującej
fabuły, wręcz wciąż ociera się o utarte schematy, ale ma to coś w sobie, co
przyciąga czytelnika. Ma wiele atutów, którymi przysłania swoje wady, przez co
stają się niezauważalne. A to już jest nie lada wyczyn. Dzięki temu nie można
powiedzieć, że manga jest tylko przeciętna. Bardzo dobrą bym jej nie nazwała,
ale dobra to określenie, które pasuje do niej idealnie. Leniwe popołudnia z tym
komiksem na pewno będą o wiele przyjemniejsze niż wszechogarniająca nuda, przez
którą człowiek nie ma co ze sobą zrobić. Dlatego ja w tym momencie od razu
postaram zabrać się za kolejną część, aby umilić sobie czas.
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 30 grudnia 2015
Wydawnictwo: J.P.Fanstastica
Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 30 grudnia 2015
Wydawnictwo: J.P.Fanstastica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.