marca 08, 2017

Hajime Isayama - Atak Tytanów t.1

„Atak Tytanów” to seria, która cały czas nie schodzi z języków fanów. Pewnie wielu z was ma takie osoby wśród znajomych, którzy mimowolnie napomknęli wam o tym tytule. A jeżeli jakimś cudem, słyszycie o tytanach po raz pierwszy (w co szczerze wątpię), myślę, że ta seria was zainteresuje. Osobiście nie mogłam się doczekać, kiedy będę miała w swoich rękach mangę, kiedy będę mogła w spokoju oddać się lekturze. A kiedy kurier wręczył mi paczkę, rzuciłam się na nią, jak wygłodniały zwierz. Moja ukochana manga…

Od stu lat, ludzkość jest zmuszona do ukrywania się za murami. Sto lat temu świat został opanowany przez tytanów, a ich pożywieniem są ludzie…
Minęło ponad sto lat i ludzkość jest względnie bezpieczna. Przez ten czas tytani nigdy nie sforsowali muru, aż pewnego dnia pojawił się tytan, który zniszczył tę namiastkę spokoju…
Zaczyna się walka o przetrwanie. Ludzkość znów znajduje się na granicy wyginięcia.
Czy uda im się po raz kolejny przetrwać?


Od samego początku jesteśmy wrzuceni na głęboką wodę, nie ma żadnego powolnego wstępu, żadnego rozjaśnienia sytuacji, pojawia się wir wydarzeń, który porywa nas ze swoim nurtem i nie ma szans, żeby się z niego wyrwać. Akcja, walka i szokujące zakończenie pierwszego tomu, cóż można chcieć więcej. Przecież to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Autor stanął na wysokości zadania, aby zachęcić czytelników do kontynuowania tej przygody. Na ten moment zapowiada się całkiem ciekawa fabuła i żeby była jasność, do tej pory nie oglądałam anime, zrobię to w najbliższym czasie, wolę najpierw zapoznać się z pierwowzorem.


„Tamtego dnia ludzkość przypomniała sobie jak upokarzające jest bycie uwięzionym w klatce…
Jak przerażające jest życie w świecie opanowanym przez NICH…”


Ludzkość pogodziła się już faktem, że muszą żyć w zamkniętym otoczeniu, ale Eren nie ma zamiaru siedzieć bezczynnie. Mimo że jest dzieckiem, chce zobaczyć świat znajdujący się za murami, chce, aby ludzie odzyskali wolność, choć inni twierdzą, że trzeba być wariatem, żeby wypuszczać się poza bezpieczne tereny. Nikt nie widzi zagrożenia, nawet żołnierze, którzy są specjalnie szkoleni do walki z tytanami. Nikt nie chce ryzykować swoim życiem, aby coś zmienić, oprócz Korpusu Zwiadowców. To oni wypuszczają się za mury, to oni walczą z tytanami i próbują rozwikłać zagadkę, kim tak naprawdę są tytani. Eren chce dołączyć do zwiadowców, ale jego matka nie chce o niczym słyszeć. Nadchodzące wydarzenia, mogę wiele zmienić…


„Owszem nie musimy wychylać nosa poza mury! Mamy tu domy, pożywienie i wszystkie środki do życia! Ale w takim razie… Czym się różnimy od bydła trzymanego w zagrodzie…!?”


Głównemu bohaterowi nie brak odwagi, ale zastanawiam się, czy nie zahacza też o głupotę. Jest narwany i uważany za dziwoląga, który chce walczyć z tytanami. Sama akcja pokazana jest w dwóch etapach – najpierw Eren był dzieckiem, a był to rok 845, a później mamy przeskok czasowy o pięć lat. Wtedy Eren jest na etapie ukończenia szkolenia i lada moment wraz z innymi kadetami, będzie musiał zdecydować, który korpus wybierze. Patrząc po nastrojach postaci drugoplanowych, uważają go za wariata, a sami nie zamierzają ryzykować. Do głównych bohaterów można też zaliczyć Mikase i Armina i tylko oni wspierają Erena i to dość z przyziemnych pobudek.

Zadziwiający jest przebieg akcji w tym tomie, bo tak naprawdę w żaden sposób nie można było się niektórych wydarzeń spodziewać. Nie tylko są szokujące, ale na usta ciśnie się pytanie „dlaczego?”, przecież to niemożliwe. I zastanawia mnie, w którym kierunku autor ma zamiar poprowadzić fabułę, bo na ten moment, nie jestem w stanie na te pytanie odpowiedzieć. Dobrze, że na mojej półce leży i czeka na mnie kolejnych sześć tomików, myślę, że to wystarczy, aby rozjaśnić zaistniałą sytuację.

Muszę też wspomnieć coś o samym wyglądzie komiksu, który robi wrażenie. Kreska jest bardzo ładna, przyjemna dla oka, nie zniechęca czytelnika. Nie jestem żadnym znawcą i pewnie są komiksy z jeszcze lepszą kreską (o ile w ogóle to możliwe), ale na tym etapie nie mam do czego się przyczepić. Rysunki są przejrzyste, zawierają sporo detali, oddają dynamikę akcji, a także emocje. Więc jak dla mnie jest całkiem spoko. Oby tak dalej było. A tak przy okazji, widzieliście tę okładkę? Musicie mi uwierzyć na słowo, jest genialna i żadne zdjęcie nie odda tego, jaka jest naprawdę w rzeczywistości.



Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data wydania: 31 maja 2014

Wydawnictwo: J.P.Fantastica    

3 komentarze:

  1. A co to się stało, że przerzuciłaś się na komiksy?
    Ciekawe cytaty!
    Próbuj dalej, może i mnie przekonasz do tego typu pozycji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, od zawsze się tym interesowałam, tylko się tym nie chwaliłam. Jesteś za bardzo wybredna, żebym mogła Cię do czegokolwiek przekonać, ale wszystko jest możliwe :) Cytaty również mi się podobają, dlatego je tam umieściłam. Później są jeszcze ciekawsze :D

      Usuń
    2. Jeszcze ciekawsze? To czekam, na kolejne.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger