W moich łapkach właśnie trzymam dziewiąty tomik „Ataku
Tytanów”. I pewnie macie już mnie dość, bo ciągle zasypuję was recenzjami tego
tytułu. Zresztą ostatnio na blogu pojawia się więcej recenzji mang niż książek.
Musicie mi wybaczyć, ale jak patrzę na te wszystkie pozycje, na jedno kopyto,
to nie jestem w stanie tego czytać. Stanowczo muszę odpocząć od wszelkich
młodzieżówek. Po prostu mi się przejadły. Za to z przyjemnością zatracam się w
komiksach. Dlatego będzie ich tutaj dużo i wiele z nich, będę wychwalać. A
teraz wracamy do recenzji Tytanów, jakie tym razem mam zdanie? Czy nic się nie
zmieniło w moim uwielbieniu tego tytułu?
Tytan kobiecy został schwytany. Niestety, ale jego
przesłuchanie jest niemożliwe. Przez przypadek wydała się także tajemnica skrywana
przez mury chroniące ludzkość.
Co jeszcze jest ukrywane przed ludzkością?
Ile krwi musi zostać jeszcze przelanej, aby tajemnice
zostały rozwiązane?
Na terenach wewnątrz muru Rose pojawili się tytani. Mur
musiał zostać przerwany. Nadszedł tragiczny dzień dla ludzkości…
Wiecie, co lubię najbardziej w mangach? Emocje, które są
zaprezentowane w bardzo prosty sposób, bez zbędnej ilości słów. Rozumiem, a
nawet jest to oczywiste, że swój wpływ na to mają rysunki, ale jednak jest coś
w tym takiego magicznego, co zmienia punkt postrzegania na pewne rzeczy.
Uwierzcie mi, ale Tytany mają to do siebie, że wyrażają więcej niż nie jedna
trzystustronicowa książka. Takie małe emocjonalne tornado, idealnie uderzające
w czułe punkty czytelnika. Z czymś takim spotkałam się po raz pierwszy w swojej
czteroletniej karierze pisania recenzji. Jestem tym zjawiskiem zachwycona! Może
nie jestem obiektywna, bo po takiej ilości tomików, które przeczytałam, ciężko
mówić o obiektywizmie, jednak to jest w tym momencie najmniej ważne.
„LUDZKOŚĆ PONIESIE KLĘSKĘ DOPIERO WTEDY, GDY PRZESTANIE WALCZYĆ. DOPÓKI
WALCZYMY, MAMY SZANSĘ NA ZWYCIĘSTWO!”
Mike Zacharius pułkownik oraz zaufany człowiek oddziału
zwiadowczego. Posiada jedną dosyć przydatną cechę w szczególności, kiedy
przebywa się poza bezpiecznymi murami, która pozwala mu po zapachu wyczuć
zbliżających się tytanów. Widać zapamiętuje zapachy, z którymi się spotyka. Co
wiązało się z dziwnym nawykiem wąchania ludzi, przy pierwszej styczności. Mike
to osoba małomówna, ale ciesząca się posłuchem u innych zwiadowców. Uważany
jest za jednego z najsilniejszych żołnierzy, zaraz po samym kapitanie Leviu.
„I co, trochę się to różni od waszych idealistycznych sekciarskich
wyobrażeń, no nie? Przyjrzyj się uważnie… To właśnie są ludzie, których
postanowiliście porzucić w potrzebie. Ludzie, którzy stracili swe domy… Teraz
ogarnięci rozpaczą i lękiem o przyszłość. Ale jeśli, tak jak tego chcecie, mury
zapełnią się tytanami, przed śmiercią na twarzy każdego z nich zagości zupełnie
inny wyraz. Wyobraź sobie, co czuje człowiek żywcem pożerany przez tytana… W
ogromnych, śmierdzących ustach bestii, świadomy, że to już koniec… Wyobraź to sobie…
Bo tak właśnie wszyscy skończymy, co do jednego.”
Dziewiąty tomik obfituje w przeróżne, zaskakujące zwroty
akcji. Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy na pierwszy rzut oka, chyba
pozostaną ciut dłużej, niż mogłoby się wydawać w pierwszej chwili. Chwilowo nie
mogę o nich nic więcej powiedzieć, bo mam za mało informacji, ale przy
nadarzającej się okazji na pewno przybliżę wam ich postacie. Te wydarzenia,
które obecnie dzieją się w mandze, trzymają cały czas w napięciu, rodzą miliony
pytań, na które nie ma na ten moment odpowiedzi. Nie wiem ile czasu minie, za
nim poznamy szczegóły zaspakajające ciekawość, ale pewnie będzie to czas
męczarni i niezliczonych teorii. No chyba, że ktoś potrafi przejść wobec tego
obojętnie bez żadnych emocji. Ja tak po prostu nie umiem…
W tej części Erenowi zostaje powierzone bardzo ciężkie
zadanie i tylko od niego zależy, czy zakończy się ono powodzeniem, czy też
fiaskiem. Rozkaz to rozkaz, trzeba go wykonać. Mogę mu tylko życzyć powodzenia
na przyszłość oraz trzymać za niego kciuki. Autor przybliża nam także postać
Sashy. Poznajemy jej przeszłość. I miałam wrażenie, że był to tylko wypełniacz,
aby akcja za szybko nie pognała. Ot, tak by potrzymać czytelnika w niepewności.
Kiedy posiada się mangę w formie tomikowej, to nie odczuwa się tego, ale
pomyślcie sobie, że mieszkacie w Japonii i tylko raz w miesiącu w jednym z
magazynów jest publikowany jeden rozdział Ataku Tytanów. I w tym momencie macie
tylko taki zapychacz, który wiele nie wnosi do bieżących wydarzeń. Czujecie ten
zawód w waszych sercach? Bo ja tak.
Nie mogę zapomnieć też o pewnym momencie, który rozdarł moje serce na kawałeczki. Wtedy łzy same cisnęły mi się do oczu, a ja za nim zabrałam się za dalsze czytanie, musiałam po prostu ochłonąć. Ciężko jest opisać ten ból, który przeżywałam razem z pewnym bohaterem. To cierpienie było przerażająca, a ja nie mogłam na to patrzeć. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że takich chwil będzie pewnie wiele. I boje się, co będzie zresztą bohaterów. Ta niemoc z mojej strony jest przytłaczająca, aż mam chęć poturbować samego autora, za takie zwroty w fabule.
Nie mogę zapomnieć też o pewnym momencie, który rozdarł moje serce na kawałeczki. Wtedy łzy same cisnęły mi się do oczu, a ja za nim zabrałam się za dalsze czytanie, musiałam po prostu ochłonąć. Ciężko jest opisać ten ból, który przeżywałam razem z pewnym bohaterem. To cierpienie było przerażająca, a ja nie mogłam na to patrzeć. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że takich chwil będzie pewnie wiele. I boje się, co będzie zresztą bohaterów. Ta niemoc z mojej strony jest przytłaczająca, aż mam chęć poturbować samego autora, za takie zwroty w fabule.
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 4 marzec 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.