To drugi i zarazem ostatni tom spin-off’u o Leviu. Pierwsza
część nie zachwyciła mnie w sposób, jaki oczekiwałam. Dlatego z lekkimi oporami
sięgałam po kolejną część. Miałam więcej obaw, niż mogłoby się z początku
wydawać. Byłabym głupia, gdybym jednak postanowiła odłożyć to w czasie, bo
tylko wszystko by się rozrosło do kolosalnych rozmiarów, już nie raz tak
miałam, więc mimo swoich zastrzeżeń postanowiłam nie marudzić tylko zabrać się
za czytanie. Co ma być, to będzie – te słowa idealnie odwzorowywały moje
nastawienie. Czy słusznie założyłam, że znów mogę się zawieść?
Ekspedycję za mury czas zacząć!
Podczas tej misji zwiadowcy testują nową formację Erwina.
Plan jest prosty i z początku wszystko idealnie się sprawdza. Formacja pod jego
dowództwem zachowuje się jak jeden wielki żywy organizm. Jednak wszystko trwa
do czasu…
Warunki pogodowe gwałtownie się zmieniają. Plan zaczyna się
sypać. Ulewa i gęsta mgła utrudnia dalsze poruszanie się. Levi musi podjąć
decyzję – zostać z przyjaciółmi, czy ruszyć, aby wykonać swoje pierwotne
zadanie…
Jaką decyzję podejmie i jakie będą jej skutki?
Oto finał historii narodzin legendy najsilniejszego
żołnierza w historii ludzkości!
Dobrze, że jednak nie porzuciłam tej mangi. Mój upór
wewnętrzny w końcu się do czegoś przydał, inaczej wiele bym straciła. Druga
część okazała się być o wiele lepsza niż ta pierwsza. Tym razem nawet kreska mi
nie przeszkadzała, możliwe, że została bardziej dopracowana, dlatego nie
drażniła już moich oczu. Akcja nabrała tempa, a wszystkie niewiadome sprytnie
się rozwiązały. Było też bardziej emocjonalnie. Druga połowa tego tomiku pod
tym względem „wymiata”. W końcu dostałem to, czego oczekiwałam. Mogę śmiało
napisać, że jestem zachwycona. I nawet polubiłam tego kurdupla, powiedzmy, że
po części zrozumiałam, dlaczego jest taki, a nie inny. Pewnie skrywa jeszcze
wiele tajemnic, które wpłynęły na jego charakter.
„ – Zanim zacząłem walczyć z tamtym tytanem, jeden z żołnierzy próbował
go pokonać… i przegrał. Gdy tytan go zjadł, obserwowałem jego ruchy… i
zrozumiałem, jak mogę go pokonać.
- Rozumiem. Jest tak, jak mówisz – zbyt wielu zwiadowców oddało życie, by korpus mógł nadal istnieć. Wciąż decydowanie za mało wiemy o świecie za murami. Jednak jeśli zamierzamy odbić ten świat z rąk tytanów, musimy być gotowi stać się jego podwalinami i bez żalu poświęcić serca sprawie! Każdy z nas, bez wyjątku!”
- Rozumiem. Jest tak, jak mówisz – zbyt wielu zwiadowców oddało życie, by korpus mógł nadal istnieć. Wciąż decydowanie za mało wiemy o świecie za murami. Jednak jeśli zamierzamy odbić ten świat z rąk tytanów, musimy być gotowi stać się jego podwalinami i bez żalu poświęcić serca sprawie! Każdy z nas, bez wyjątku!”
Zwiadowcy powoli zaczynają się przekonywać do nowych
członków ich korpusu. Morale żołnierzy zostały podniesione po dosyć
spektakularnym pokonaniu odmieńca przez tę trójkę, gdzie nawet doświadczeni
żołnierze nie mogli sobie z nim poradzić. Pozostała też kwestia pierwotnego
planu, która wciąż między przyjaciółmi budzi wiele sprzecznych uczuć, również
prowadzi do drobnych sprzeczek między nimi, choć i tak wydają się być bardzo
zgodni. Ufają sobie nawzajem, a to najważniejsze, lecz porywczość Levia, może
być w tym przypadku zgubna.
Epickie zakończenie tego spin-off’u mówi samo za siebie. W
pewnym momencie było mi żal kapitana, a nawet łezki cisnęły mi się do oczu.
Domyślałam się, a nawet byłam na to przygotowana, że pewnie tak to się skończy,
ale mimo wszystko wzbudziło to we mnie wiele emocji, których nie spodziewałam
się po sobie. Te dwa krótkie tomiki zmieniły moje poglądy. Nie wiem, czy będę umieć
już w ten sam sposób podejść do samej osoby Levia. Zdaję sobie sprawę, że to
tylko niewielka część historii jego postaci i jestem ciekawa, co jeszcze
skrywa.
Z czystym sumieniem mogę wam polecić tę mangę. Mimo mylnego
pierwszego wrażenia, które robi, jest idealnym dopełnieniem głównej historii,
jak i samej postaci kurduplowatego kapitana. Jest kozakiem, trzeba mu to
przyznać. Zasłużył na miano tego najsilniejszego żołnierza w dziejach ludzkości
i kibicuje mu, żeby przez głupotę Erena, nie stracił swojej pozycji. Ten tomik,
tak jak poprzedni, również zawiera dwie kolorowe strony, które no cóż… mają coś
w sobie, przez co bardzo trudno oderwać od nich wzrok. Byłabym nawet skłonna do
ustawienia sobie takiej tapety w telefonie lub laptopie, obawiam się tylko, że
miałabym problem z wyborem rysunku, bo oba się podobają. Co do okładki, na
pewno jest o niebo lepsza niż ta pierwsza, a te czerwone tło świetnie
kontrastuje z tym, co znajduje się w środku.
No dobra. Teraz tak naprawdę pozostaje mi tylko porównać wersję
animowaną z tą papierową. Jestem ciekawa, jak udało im się to wszystko
przenieść i co pozmieniali, bo nie wierzę, że czegoś takiego nie zrobili.
Ciekawe tylko, czy wyszło im to na lepsze, czy na gorsze…
Moja ocena: 9/10
Liczba stron: 168
Data premiery: 18 września 2015
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Oryginał: Hajime Isayama
Scenariusz: Gun Snark (Nitroplus)
Rysunki: Hikaru Suruga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.