kwietnia 17, 2017

Hikaru Suruga, Hajime Isayama, Gun Snark - Atak Tytanów: Bez Żalu. Levi - Narodziny t.1

Jak już wiecie, jestem fanką „Ataku Tytanów”, więc nic dziwnego, że w moje ręce również trafił spin-off serii „Atak Tytanów: Bez Żalu. Levi – Narodziny”. No sami rozumiecie, był to mój taki „must have”. Choć wiedziałam, że Hajime Isayama tym razem tej historii nie tworzył, postanowiłam przymknąć na to oko, bo oficjalnie manga jest zaliczona do kanonu, także jest wstępem do głównej historii. W dodatku skupia się na jednej z bardziej charakterystycznych postaci z tego uniwersum, a jest nią nie kto inny, jak Levi. Moje zdanie na jego temat powinniście znać, czy te wydarzenia wystarczą, abym je zmienił?

W podziemnym mieście grasują rabusie. W takich slumsach to nic dziwnego, ale oni używają sprzętu do manewrów przestrzennych. I wcale nie wyglądają na zwykłych amatorów. Posługują się nim równie dobrze, co żołnierze korpusu zwiadowczego, w szczególności patrząc na szefa bandy Levia…
Erwin, pułkownik korpusu zwiadowczego, pewnego dnia składa mu propozycję…
Oto Levi i jego początki, jego droga, którą musiał pokonać, aby z podziemi dostać się do zwiadowców. I to wszystko za nim został ogłoszony najsilniejszym żołnierzem ludzkości.


Nie mogę wam napisać, że jestem zachwycona. Owszem, manga jest ciekawa, posiada dosyć interesujący wątek, ale jest trochę chaotyczna i wiele w niej niedopowiedzeń. Najważniejsze jest to, że nie wpływa to na odbiór przedstawionej historii. Ale, najbardziej, co mnie raziło po oczach to kreska. Nie mogłam się do niej przyzwyczaić. Po stokroć wolę tę charakterną od Hajime Isayamy. Ta była dla mnie zbyt cukierkowa, niepasująca do klimatu tego świata. Po prostu to nie to samo. W niektórych kadrach brakowało mi w niej dynamiki, wszystko było statyczne. Wyglądało to tak, jakby bohaterowie urządzili sobie pogawędkę na dachu, zamiast próbować zgubić pościg. Ot, takie małe niedopracowanie.


„Nie wiedziałem… Nie mogłem wiedzieć… Choć wierzyłem we własne możliwości… I w wybory towarzyszy, którym ufałem. Nikt nie mógł przewidzieć, jak to się skończy…”


Levi, Farlan, Isabel, ta trójka wydaje się być bardzo zżyta ze sobą. Isabel traktuje Levia, jak brata. Nawet nazywa go „brachol”. Każde z nich ma swoją własną historię i powód, przez który znalazło się u boku swojego przywódcy, choć starają się go tak nie traktować, bo wiedzą, że Levi by tego nie chciał. Erwin natomiast uważa, że w przyszłości mogą być „jednym ze skrzydeł rewolucji”. Innym żołnierzom wcale się nie podoba, że będą u swojego boku mieć zwykłych bandziorów. Nie mogą pogodzić się z tym faktem, nie potrafią im zaufać, ani nie wierzą w ich umiejętności. Są dla nich zbędni i z pewnością znaleźliby się tacy, którzy chętni by ich widzieli w paszczy tytana.

Oprócz dołączenia tej trójki do korpusu zwiadowców, w tym wszystkim jest coś głębszego. Za tym wszystkim kryje się plan, jak i jednej, tak i drugiej strony. Każde ma swoje ukryte cele. Tylko komu powiedzie się realizacja zdania? Szkoda tylko, że ta manga jest tak krótka, bo wydaje mi się, że całość można było o wiele lepiej przedstawić. A tak wszystko gna na łeb i na szyję. Z jednej strony to tylko spin-off, ale wolałabym, gdyby było więcej szczegółów, które idealnie dopełniłyby cały klimat. Nie jest źle, ale zawsze mogłoby być lepiej. Jestem także ciekawa, jak zostało to pokazane w wersji animowanej, bo wiem, że taka też istnieje. Na pewno do niej zajrzę, bo to tylko dwa odcinki z tego, co mi wiadomo.

Wydanie naszej mangi jest całkiem estetyczne, choć nie podoba mi się okładka. Levi ma tam bardzo dziwne kolory. Jest jakiś zielonkawy, jakby się pochorował. W środku znajdują dwie kolorowe strony, które na szczęście wyglądają o niebo lepiej. Chciałabym także poznać lepiej Isabel i Farlana, bo wydają się całkiem interesującymi postaciami. Pewnie nie będzie mi to dane, ale marzyć zawsze można. Jedyne co mogę na ten moment o nich powiedzieć to, na pewno charakterem odbiegają od Levia i tworzą niezłą mieszankę wybuchową. Nawet trochę go przyćmili swoją osobowością. Ale, to tylko moja subiektywna opinia. W ostatnim rozdziale zostało też pokazane coś, czego bym się po tym kurduplowatym kapitanie nie spodziewała. W głównej mandze czegoś takiego nie zauważyłam i powiem wam, że to trochę poprawia jego wizerunek w moich oczach.



Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 164
Data premiery: 28 maja 2015
Wydawnictwo: J.P.Fantastica

Oryginał: Hajime Isayama
Scenariusz: Gun Snark (Nitroplus)
Rysunki: Hikaru Suruga


      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger