„Dzikie serca” to kolejna wiosenna propozycja od Wydawnictwa
Feeria Young. Tytuł mnie intrygowała, nawet bardzo, w szczególności, że już
wcześniej się spotkałam z twórczością autorki i bywało z nią różnie. Wystarczy
popatrzeć na moje recenzje serii Program (00, 05, 1, 2). Dlatego też byłam
przekonana, że lektura albo będzie denna, albo niesamowicie mnie zaskoczy. W
duchu się modliłam, abym jednak była nią zachwycona. A co najbardziej zdziwiło
mnie, gdy książka do mnie przywędrowała, to jej rozmiar. Byłam przygotowana na
grube tomiszcze, a dostałam nieco ponad 250 stron. Jedno dla mnie było pewne,
jakby na to nie patrzeć, pozycja od samego początku była wielką zagadką.
Jak wygląda piekło? To pytanie codziennie zadaje sobie
Savannah, w szczególności, że jej życie jest już piekłem na ziemi…
Savannah kiedyś była zwykłą beztroską nastolatką, teraz
mierzy się z problemami, które ją przerastają. Jest z nimi sama i w nikim
bliskim nie ma oparcia. Desperacko próbuję zatrzymać przy sobie brata, którego
chce jej odebrać ciotka. Matkę już straciła, ojca pogrążonego w alkoholowych
oparach również. Został jej tylko mały braciszek, którego za nic w świecie nie
zamierza nikomu oddawać, choć wymaga o wiele większej opieki niż jego
rówieśnicy.
Przy swoim boku ma tylko dwójkę przyjaciół, którzy również
znikają pochłonięci swoimi problemami.
Została sama, choć jest jeszcze Cameron, chłopak z jej
klasy, który chce przebić się przez jej skorupę. Tylko ona nie zamierza na to
pozwolić. Nie zamierza wpuścić go do swojego życia choćby na milimetr. Czy to
słuszna decyzja?
Demony przeszłości o niej nie zapominają, to spotkanie może
być bolesne, nie tylko dla Savannah…
Nie spodziewałam się tak przepięknej historii. Jest mocna,
refleksyjna i przesiąknięta uczuciami. Nie można tak po prostu o niej
zapomnieć. Już nie pamiętam, kiedy wylałam tyle łez, czytając książkę.
Spodziewałam się wszystkiego, lecz nie czegoś takiego. Niesamowita książka od
autorki, która cały czas potrafi mnie zaskoczyć, w każdy możliwy sposób. Choć
patrząc na „Dzikie serca”, a na serię Program, nigdy w życiu bym nawet nie
pomyślała, że to wyszło spod pióra tej samej pisarki. To tak jakby Suzanne
Young przeszła całkowitą przemianę, poczynając od stylu, a kończąc na
najdrobniejszych błahostkach zawartych na stronach tej powieści. Po raz
pierwszy w swojej czytelniczej karierze spotykam się z czymś takim.
„Twarz mnie zaczyna mrowić, prawie tak, jakby pytał, czy się z nim umówię, choć tego akurat nie mówi. I nie chciałabym, żeby to zrobił.
Nie – odpowiadam. - Nie mam chłopaka. Ostatniego dźgnęłam.”
Savannah to dziewczyna, która według grona specjalistów
posiada problemy z kontrolowaniem gniewu. Kiedyś przebiła ołówkiem rękę swojego
chłopaka, teraz ponosi konsekwencje tego czynu. Mimo wielu przeciwności nie
poddaje się, uparcie dąży do swojego celu. Robi dobrą minę do złej gry. Bez
wsparcia innych każdego dnia próbuje udowodnić swoją wartość. Nie jest też w
stu procentach złotą dziewczynką, swoje za uszami ma i dobrze o tym wie, że
mogłaby popaść przez to w poważne tarapaty. Nie dopuszcza do swojego życia
nowych osób, otoczyła siebie twardą skorupą i desperacko odstrasza od siebie
każdego. Boi się tego, co mogłoby się stać, kiedy wpuściłaby kogoś do swojego
małego nieprzyjaznego świata. Czy słusznie się obawia?
„Kto ci to zrobił? - pyta z czułością Cameron.
Kręcę głową, odmawiając odpowiedzi. Nie chcąc się przyznać, jak bardzo się boję.
To był tamten dupek z furgonetki? - naciska. - Znasz go?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo wybucham płaczem. Wciąż jeszcze czuję na twarzy oślizgły język Patricka. Jego rękę na moim tyłku. Policzki bolą. Retha i Travis wyjechali i nikt mnie przed nim nie obroni. On mnie zabije.”
„Dzikie serce” to taki kubeł zimnej wody. Jeśli wydaje ci
się, że twoje życie jest do dupy i nikt gorzej od ciebie nie ma, weź do ręki tę
książkę, a zobaczysz, że wcale tak nie jest. To taka bardzo dobra lekcja życia
dla „pępków świata”, zbuntowanych nastolatków i innych ciężkich przypadków.
Mądra i pouczająca lektura, która pozostawia po sobie wielkie wrażenia. Aż
ciężko uwierzyć, że na tak niewielu stronach autorce udało się zawrzeć tyle
emocji, nie wspominając już o samym przesłaniu, które niesie za sobą. To
powinna być lektura obowiązkowa w szkołach! Może choć część dzieciaków udałoby
się wyprowadzić na prostą albo po prostu uchronić przed głupotami, które chcą
popełniać. Ale to by było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
Lektura pochłonęła mnie całkowicie, za nim zdążyłam się
zorientować, byłam już na ostatniej stronie, a przecież wydawało mi się, że
minęło dopiero z dziesięć minut. Czytałam, czytałam i jeszcze raz czytałam, nic
więcej nie było mi do szczęścia potrzebne. Żadne przekąski, herbatki, soczki,
czy króciutkie przerwy na toaletę. Byłam ja i były „Dzikie serca”. Lektura
idealna na te szare i depresyjne popołudnia, których teraz jest tak dużo przez
tę pogodę za naszymi oknami. Uwierzcie mi, jeden wieczór wystarczy, aby zmienić
sposób, w jaki postrzegacie świat. Już dawno żadna książka tak mną dogłębnie
nie wstrząsnęła. I pewnie za nim natrafię na choć trochę podobną lekturę,
upłynie sporo wody w rzece…
Moja ocena: 10/10
Liczba stron: 264
Data premiery: 26 kwietnia 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Data premiery: 26 kwietnia 2017
Wydawnictwo: Feeria Young
Fabuła wydaje mi się dość schematyczna, szablonowa, ale jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :) I uwierz mi, że nie wyczułam tam żadnych utartych schematów, przy takim wykonaniu i osobowości bohaterów historia jest bardzo oryginalna :)
Usuń