Nie chcę nic mówić,
ale to już trzeci tom „Tokyo Ghoul”, który mam przyjemność dla was zrecenzować.
A co gorsza, na ten moment na mojej półce jest tylko pięć części tej mangi,
więc za chwilę nie będę miała co czytać. I nie będę mogła zasypywać was kolejnymi
opiniami o tym tytule. Na samą taką myśl, już mi jest smutno. Wracając do
tematu, ostatnio pisałam wam, że fabuła nabiera rumieńców i akcja nabiera
tempa. Jak myślicie, nadal tak uważam? A może jednak coś w tym wszystkim się
zmieniło? Jakie są moje wrażenia po trzecim tomiku?
Hinami cudem uniknęła śmierci z rąk gołębi. Śledczy widzieli
jej twarz, więc musi się ukrywać, tylko że oni nie odpuszczają, pościg wciąż
trwa…
Touka i Kaneki robią najgłupszą rzecz, jaką można było
wymyślić. Oboje udają się do Biura Śledczych do spraw Ghuli. Touka chce zmylić
inspektorów, podając im fałszywe informacje, naraża siebie i Kanekiego na
rozpoznanie ich prawdziwej natury…
Czyżby Touka nie doceniała gołębi?
Czy ich tożsamość zostanie ujawniona?
A co z Hinami, jak na to wszystko zareaguje?
No tak, miałam rację. Akcja nabiera tempa, nie jest to
jeszcze szaleńczy pęd, ale dużo nie brakuje, żeby tak było. Napięcie jest coraz
bardziej intensywniejsze. Wszystko zaczyna się kumulować, a problemów wciąż
narasta. Wciąż brakuje wielu informacji, które mamy tylko zdawkowo, choć bardzo
sumiennie dostarczane. Sami rozumiecie, jak wiele pytań powstaje, przez takie
postępowanie. Zresztą, jeśli patrzeć na to tylko z boku, tym razem dostajemy
więcej, niż można byłoby oczekiwać. Pojawiło się wiele bardzo interesujących i
przede wszystkim ważnych wydarzeń. Oj, jest nad czymś się zastanawiać. I coś
czuje, że będzie jeszcze więcej problemów.
Hinami cierpi po śmierci rodziców. W dzień potrafi tylko
spać, a po nocach czyta książki, które pożyczył jej Kaneki. Uwielbia się uczyć
i chciałaby kiedyś pójść do szkoły tak jak Touka. Ale to już chyba nie będzie
możliwe. Hinami jest przekonana, że gdzie by się nie ukryła, gołębie i tak po
nią przyjdą i ją zabiją. Czy ma rację?
Kureo Mado zwariowany śledczy z manią kolekcjonowania
Quinque. Posiada już sporą kolekcję tej broni. Nienawidzi ghuli, za to uwielbia
je zabijać. Uważa ich za potwory, które nie mogą rościć sobie żadnych praw.
W pierwszych rozdziałach tomiku dowiadujemy się o kilku
istotnych faktach. Zaś druga jego część, przyprawia o szybsze bicie serca. To
jest ten moment, w którym już wiadomo, że się nie oderwie od czytania, póki nie
znajdzie się na ostatniej stronie. Jest akcja, dynamika, emocje. Wszystko to,
co najważniejsze i co najbardziej wciąga. Momentami nie dowierzałam w to, co
widziałam, ten szaleńczy wzrok, te emocje, to wszystko wpływało na mnie, a ja
nie mogłam się temu oprzeć. Mało brakowało i bym sięgnęła po kolejny tomik,
taki odruch. Dobrze, że w porę się spostrzegłam, co chcę zrobić. Przyjemność
trzeba sobie dawkować, a tym bardziej ochłonąć na spokojnie po niektórych
wydarzeniach.
Dopiero teraz się zorientowałam, że w poprzednich opiniach,
nie wspominałam nic o okładkach, które są przepiękne i takie klimatyczne. Każdy
z nich odzwierciedla to, co można znaleźć w danym tomiku. Na skrzydełku zawsze
znajduje się kilka słów o wybranej postaci. Takie małe urozmaicenie, które
pozwala na bliższe poznanie bohatera. Rysunki oczu, o których już wspominałam
oraz kagune są naprawdę imponujące. To moje ulubione szczegóły, od których nie
mogę oderwać wzroku. Coś pięknego, możecie mi wierzyć lub nie, ale to jest już
moja słabość, bo wciąż nie mogę się na to napatrzeć.
Co najbardziej mnie zdziwiło, to nasz główny bohater. Byłam
święcie przekonana, że nagle stanie się „bad assem”, a jego przemiana nie do
końca będzie uzasadniona właściwymi argumentami. To dość często spotykane
zjawisko. No i, klops. Nic takiego się nie stało. To jest wręcz niemożliwe, bo
to już trzy tomy minęło, a on dalej jest fajtłapą. A inna postać, która mogłaby
być takim „bad assem”, nie pojawiła się. Toż to coś dziwnego, nawet bardzo
dziwnego i niepokojącego…
Ostatni rozdział skupia się na retrospekcji. Przybliża nam
ona dwóch inspektorów. Nie mogę powiedzieć, że ich polubiłam, ale odsłoniły się
ich mocne oraz słabe strony. W końcu są tylko ludźmi walczącymi z ghulami.
Wydaje mi się, że bez powodu nie zostało to pokazane. To będzie musiało mieć
wpływ na dalszą fabułę, tylko jeszcze nie rozumiem jaki. W niedalekiej
przyszłości pewnie się o tym przekonam…
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 19 sierpnia 2015
Wydawnictwo: Waneko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.