kwietnia 05, 2017

Sui Ishida - Tokyo Ghoul t.3

Nie chcę nic mówić, ale to już trzeci tom „Tokyo Ghoul”, który mam przyjemność dla was zrecenzować. A co gorsza, na ten moment na mojej półce jest tylko pięć części tej mangi, więc za chwilę nie będę miała co czytać. I nie będę mogła zasypywać was kolejnymi opiniami o tym tytule. Na samą taką myśl, już mi jest smutno. Wracając do tematu, ostatnio pisałam wam, że fabuła nabiera rumieńców i akcja nabiera tempa. Jak myślicie, nadal tak uważam? A może jednak coś w tym wszystkim się zmieniło? Jakie są moje wrażenia po trzecim tomiku?

Hinami cudem uniknęła śmierci z rąk gołębi. Śledczy widzieli jej twarz, więc musi się ukrywać, tylko że oni nie odpuszczają, pościg wciąż trwa…
Touka i Kaneki robią najgłupszą rzecz, jaką można było wymyślić. Oboje udają się do Biura Śledczych do spraw Ghuli. Touka chce zmylić inspektorów, podając im fałszywe informacje, naraża siebie i Kanekiego na rozpoznanie ich prawdziwej natury…
Czyżby Touka nie doceniała gołębi?
Czy ich tożsamość zostanie ujawniona?
A co z Hinami, jak na to wszystko zareaguje?


No tak, miałam rację. Akcja nabiera tempa, nie jest to jeszcze szaleńczy pęd, ale dużo nie brakuje, żeby tak było. Napięcie jest coraz bardziej intensywniejsze. Wszystko zaczyna się kumulować, a problemów wciąż narasta. Wciąż brakuje wielu informacji, które mamy tylko zdawkowo, choć bardzo sumiennie dostarczane. Sami rozumiecie, jak wiele pytań powstaje, przez takie postępowanie. Zresztą, jeśli patrzeć na to tylko z boku, tym razem dostajemy więcej, niż można byłoby oczekiwać. Pojawiło się wiele bardzo interesujących i przede wszystkim ważnych wydarzeń. Oj, jest nad czymś się zastanawiać. I coś czuje, że będzie jeszcze więcej problemów.

Hinami cierpi po śmierci rodziców. W dzień potrafi tylko spać, a po nocach czyta książki, które pożyczył jej Kaneki. Uwielbia się uczyć i chciałaby kiedyś pójść do szkoły tak jak Touka. Ale to już chyba nie będzie możliwe. Hinami jest przekonana, że gdzie by się nie ukryła, gołębie i tak po nią przyjdą i ją zabiją. Czy ma rację?
Kureo Mado zwariowany śledczy z manią kolekcjonowania Quinque. Posiada już sporą kolekcję tej broni. Nienawidzi ghuli, za to uwielbia je zabijać. Uważa ich za potwory, które nie mogą rościć sobie żadnych praw.

W pierwszych rozdziałach tomiku dowiadujemy się o kilku istotnych faktach. Zaś druga jego część, przyprawia o szybsze bicie serca. To jest ten moment, w którym już wiadomo, że się nie oderwie od czytania, póki nie znajdzie się na ostatniej stronie. Jest akcja, dynamika, emocje. Wszystko to, co najważniejsze i co najbardziej wciąga. Momentami nie dowierzałam w to, co widziałam, ten szaleńczy wzrok, te emocje, to wszystko wpływało na mnie, a ja nie mogłam się temu oprzeć. Mało brakowało i bym sięgnęła po kolejny tomik, taki odruch. Dobrze, że w porę się spostrzegłam, co chcę zrobić. Przyjemność trzeba sobie dawkować, a tym bardziej ochłonąć na spokojnie po niektórych wydarzeniach.

Dopiero teraz się zorientowałam, że w poprzednich opiniach, nie wspominałam nic o okładkach, które są przepiękne i takie klimatyczne. Każdy z nich odzwierciedla to, co można znaleźć w danym tomiku. Na skrzydełku zawsze znajduje się kilka słów o wybranej postaci. Takie małe urozmaicenie, które pozwala na bliższe poznanie bohatera. Rysunki oczu, o których już wspominałam oraz kagune są naprawdę imponujące. To moje ulubione szczegóły, od których nie mogę oderwać wzroku. Coś pięknego, możecie mi wierzyć lub nie, ale to jest już moja słabość, bo wciąż nie mogę się na to napatrzeć.

Co najbardziej mnie zdziwiło, to nasz główny bohater. Byłam święcie przekonana, że nagle stanie się „bad assem”, a jego przemiana nie do końca będzie uzasadniona właściwymi argumentami. To dość często spotykane zjawisko. No i, klops. Nic takiego się nie stało. To jest wręcz niemożliwe, bo to już trzy tomy minęło, a on dalej jest fajtłapą. A inna postać, która mogłaby być takim „bad assem”, nie pojawiła się. Toż to coś dziwnego, nawet bardzo dziwnego i niepokojącego…

Ostatni rozdział skupia się na retrospekcji. Przybliża nam ona dwóch inspektorów. Nie mogę powiedzieć, że ich polubiłam, ale odsłoniły się ich mocne oraz słabe strony. W końcu są tylko ludźmi walczącymi z ghulami. Wydaje mi się, że bez powodu nie zostało to pokazane. To będzie musiało mieć wpływ na dalszą fabułę, tylko jeszcze nie rozumiem jaki. W niedalekiej przyszłości pewnie się o tym przekonam…



Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 192
Data premiery: 19 sierpnia 2015
Wydawnictwo: Waneko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze ! Każdy kolejny komentarz to większy uśmiech na mojej twarzy ! Przeczytałeś pozostaw po sobie ślad !
Podoba Wam się mój blog, dodajcie go do obserwowanych i bądźcie na bieżąco :) Natomiast jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Na wszystkie chętnie odpowiem.

Copyright © 2016 Recenzje Mystic , Blogger